REKLAMA

Paulo Coelho bredzi o "rusofobii". Jesteście zaskoczeni, że grafoman plecie głupoty?

Brazylijski pisarz i znany na całym świecie grafoman Paulo Coelho pośpieszył kilka dni temu na Twittera z błyskotliwą (jak sądził) myślą. Zatroskany o los biednej ludności cywilnej Moskwy i okolic napisał, że "ukraiński kryzys jest wygodną wymówką dla rusofobii". Odpowiedziały mu tysiące osób, w tym Polacy tacy jak Mariusz Szczygieł, Remigiusz Mróz czy Jakub Żulczyk.

paulo coelho twitter rusofobia wojna w ukrainie komentarze
REKLAMA

Duża część cywilizowanego świata od kilkudziesięciu dni toczy informacyjną walkę z Rosją, jej propagandą i wynajętymi trollami. W tego typu sytuacjach na przestrzeni wieku zawsze ni z tego, ni owego na horyzoncie pojawiali się pożyteczni idioci, którzy nie wyłapują różnicy między czasem wojny i czasem pokoju. Tacy jak Paulo Coelho. Autor "Alchemika", czyli jednego z największych światowych bestsellerów zabłysnął niedawno na Twitterze kolejną grafomańską złotą myślą. Tym razem jednak na tematy polityczne.

Brazylijski pisarz opublikował wpis, w którym wprost stwierdził, że "ukraiński kryzys jest wygodną wymówką dla rusofobii". Jedno zdanie wystarczyło do poruszenia ponad 10 tys. osób, ale trudno się temu dziwić. Długo można by bowiem wymieniać wszystkie rzeczy, które są niewłaściwe z tym wpisem. Określenie wywołanej przez Rosję wojny "ukraińskim kryzysem", przedstawienie jej jako co "wygodnego" dla kogokolwiek i ustawienie Rosjan w roli ofiar - wszystko to brzmi po prostu szaleńczo w obecnych okolicznościach. Dlatego tweet szybko wywołał bardzo mocną reakcję.

REKLAMA

Paulo Coelho pokazał totalny brak empatii dla Ukraińców, a przy okazji bredzi o "rusofobii".

Na swoją obronę postanowił jeszcze pochwalić się swoją znajomością tematu i podróżami od Lwowa aż po Władywostok, przy okazji zapisując z błędami nazwy kilku ukraińskich miast. Całość przywołanego przez Coelho argumentu zdaje się zaś zahaczać o sentyment, że zwykli ludzie nie ponoszą odpowiedzialności za zbrodnie popełniane przez żołnierzy i nie należy ich za to wynik. Brazylijczyk nie jest pierwszą osobą, która podejmuje podobny argument. Spory na ten temat toczą się wśród internautów od początku wojny i zahaczają nawet o takie tematy jak życie rosyjskich instagramerek.

W rzeczywistości pokazuje to jednak jak bardzo idiotyczna, niezgodna z prawdą i krzywdząca jest główna teza stawiana przez Paulo Coelho. Nigdzie wśród poważnych ludzi nie można mówić o rusofobii. Nawet w takiej sytuacji, gdzie żołnierze z tego kraju strzelają do cywilów i zabijają małe dzieci, zdecydowana większość osób jest w stanie oddzielić swoje emocje wobec Władimira Putina i jego żołnierzy a zwykłymi Rosjanami.

Oni nie są wcale tacy niewinni, a reakcje niektórych na utracone zachodnie produkty jak jedzenie z McDonalda pokazują olbrzymią miałkość. Jednocześnie obok głosów krytyki wobec podobnych zachowań, nie brak zrozumienia wobec zagrożenia związanego z mówieniem prawdy w Rosji. Dlatego w większości doceniamy takie przypadki jak dziennikarki Mariny Owsiannikowej, która zaprotestowała przeciw wojnie na wizji popularnego programu informacyjnego.

Słowa Paulo Coelho szczególnie poruszyły jego kolegów po fachu z Polski, takich jak Remigiusz Mróz i Jakub Żulczyk.

Na poświęcone Coelho krytyczne wpisy zdecydowali się m,in. Remigiusz Mróz, Wojciech Chmielarz, Mariusz Szczygieł, Jakub Żulczyk (który przy okazji przypomniał wspólne fotki Brazylijczyka z Władimirem Putinem), Andrzej Milewski i Łukasz Adamski. Oprócz pisarzy, artystów, publicystów dziennikarzy zaprotestowali też polscy politycy. Oburzone tweety w sieci opublikowali minister sportu i turystyki Kamil Bortniczuk oraz poseł Platformy Obywatelskiej Michał Szczerba. Część komentujących nie mogła się przy okazji powstrzymać od deklaracji, że Paulo Coelho nigdy w życiu nie lubili, nie czytali i nie muszą teraz bojkotować, bo robią to od lat.

W normalnych okoliczności może nabijałbym się trochę z tej wewnętrznej potrzeby pokazania polskich twórców, że miałka literatura dla mas, to coś nie dla nich. W tym konkretnym wypadku mowa jednak o jednym z największych grafomanów w historii współczesnej literatury. Który zresztą po prawdzie bardziej jedzie na dawnej sławie niż znaczy cokolwiek na bieżącym rynku wydawniczym. Jego tragikomicznie nietrafiona "złota myśl" o Ukrainie i Rosji wpisuje się więc w szerszy kontekst historii o człowieku, który od lat opowiada głupoty. A dodatku ma niezwykle delikatne ego, o czym świadczy jego kolejny, obrażony tweet dotyczący blokady komentarzy na swoim profilu. Mam nadzieję, że niewidzący różnicy między "konfliktem" i "wojną" pseudopisarz już nigdy ich nie odblokuje.

REKLAMA
REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA