REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Filmy

Pixar robi przełomowy film i szuka do roli transpłciowej nastolatki. To nie poprawność polityczna, mniejszościom trzeba oddać głos

Nowy film Pixara jeszcze nawet nie ma tytułu, a już topi światłowody. Wszystko przez ogłoszenie castingowe, które wywołało ogromne poruszenie w sieci. Jedni są nim podeskcytowani, drudzy zastanawiają się jak produkcja zostanie sprzedana w Chinach.

28.04.2021
20:35
pixar film casting 14latka transpłciowa
REKLAMA
229 interakcji
dołącz do dyskusji

Profil Trans March wrzucił na Twittera ogłoszenie, które na początku wyglądało jak prowokacja. Jednak zostało potwierdzone przez produkcję. Poszukiwana jest osoba do zdubbingowanie Jess – 14-letniej, zabawnej, współczującej, transpłciowej dziewczynki. Poszukiwane są aktorki, które mają od 12 do 17 lat, są energiczne, dobrze czują się przy mikrofonie i potrafią „autentycznie sportretować 14-letnią transpłciową dziewczynę”.

REKLAMA

Należy zauważyć, że studio i tak ostrożnie napisało oświadczenie, bo de facto nie szuka tylko i wyłącznie transpłciowych 14-latek. Niektórzy się zastanawiają, na czym polega różnica w głosach trans-dziewczyn i zwykłych dziewczyn, w komentarzach możemy przeczytać, że „każda transpłciowa dziewczyna to dziewczyna, więc każda dziewczyna może ją zagrać”. Myślę, że może tutaj chodzić o kwestie zmieniającego się głosu w okresie dojrzewania.

I choć nie wiadomo, z której produkcji pochodzi ogłoszenie, to niektórzy spekulują, że może chodzić o film „Turning Red”, który ma zaplanowaną datę na przyszły rok. Jego główna bohaterka zamienia się w pandkę rudą, zwierzę znane z logo przeglądarki Firefox. Jednak trudno mi w to wierzyć, bo zwykle najpierw znajduje się aktorów, a dopiero później kręci z nimi animację, w której bohaterowie naśladują ich mimikę.

Hollywood się zmienia i jest to dobry trend: mniejszości na ekranie są już niemal zawsze grane przez swoich reprezentantów.

Nowy trend w Hollywodzie jest taki, by w rolach obsadzać aktorów z danej grupy społecznej np. osobę LGBT ma grać osoba LGBT, a czarnoskórą postać w animacji ma dubbingować osoba czarnoskóra (m.in. z tego powodu zmieniono aktorów w „South Parku” i „Big Mouth”). Ma to swoje plusy, bo wreszcie skończą się żarty o „chłopie przebranym za babę”, a tak na poważnie – mniejszości będą mieć na ekranie swoich reprezentantów. Z drugiej strony, budzi to sporo kontrowersji, ponieważ aktor ma odgrywać daną postać. Złośliwi szydzą, że jak w takim razie teraz znaleźć kogoś, kto wcieli się w postać orka?

Pojawiają się też problemy, które trudno przeskoczyć, by nie zostać nazwanym rasistą lub transfobem. Pixar chce uniknąć marginalizacji osób istniejących w społeczeństwie, ale i skandali. Tak jak było to ostatnio przy dubbingu oscarowego „Co w duszy gra?”. Jedna z głównych postaci to po raz pierwszy Afroamerykanin. Tymczasem w Europie dubbingowali go biali aktorzy.

W Danii i Portugalii wybuchły afery – w tym drugim kraju nagrano wokal raz jeszcze z aktorem o ciemnym kolorze skóry. W Polsce dubbing z Tomaszem Kotem nie oburzył nikogo, bo znalezienie czarnoskórego aktora mówiącego płynnie po polsku i do tego umiejącego grać głosem graniczyłoby z cudem.

Nie przeszedł jednak bez echa skandal związanych z filmem „Naprzód”. W jedną z drugoplanowych bohaterek, policjantkę Spectre, wcieliła się lesbijka Lena Wiathe – to też była pewna rewolucja. Jej postać na ekranie (notabene cyklopka) również wolała kobiety. W jednej ze scen mówi: „Niełatwo jest być rodzicem... Córka mojej dziewczyny doprowadza mnie do szewskiej pasji”. W Polskiej wersji policjantka miała „problemy z pasierbicą”. Cenzurę wprowadzono też w takich krajach jak Rosja i na Bliskim Wschodzie.

Postacie LGBT grane przez osoby LGBT nadają kreacji głębię i naturalność.

Nie popadajmy w skrajności, a wyobraźmy sobie teraz, jak spłycona i sztuczna byłaby postać Jules w „Euforii”, gdyby nie zagrała jej Hunter Schafer. Jak nieprzekonująca byłaby postać haktywistki Nomi z „Sense8”, gdyby zamiast Jamie Clayton wzięto kogoś cispłciowego (czyli kogoś, kto identyfikuje się z płcią przypisaną mu po narodzinach; następuje zgodność płci biologicznej z tożsamością płciową).

Jeżeli w scenariuszu dana bohaterka lub bohater są LGBT i ma to znaczenie fabularne, bo np. zmaga się z hejtem lub wykluczeniem, to obsadzenie w produkcji „tęczowej” osoby, nie jest tylko polityczną poprawnością, ale nadaje całej kreacji drugie dno. Przynajmniej ja tak to widzę.

I tak też widzę zamysł Pixara, który zawsze podąża za społecznymi trendami i tematami. W maju zeszłego roku do bilioteki Disney+ został dodany krótkometrażowy film „Out”, w którym główny bohater jest gejem.

Teraz czeka widzów kolejny przełom, ale oczywiście znajdzie się masa ludzi, którzy zbojkotują film i zarzucą mu indoktrynację, a wręcz zachętę do tego, by chłopcy przebierali się za dziewczynki i na odwrót. Nie o to jednak chodzi w tożsamości płciowej i nowy film Pixara może to lepiej wyjaśnić niż Wikipedia.

REKLAMA

Wszyscy jednak znamy to studio, które jeszcze nigdy nie zawodzi i od samego początku podejmuje tematy własnej tożsamości – przecież już w debiutanckim pełnometrażowym „Toy Story” w 1995 roku Buzz Astral wierzył, że naprawdę jest strażnikiem kosmosu, a nie zwykłą zabawką. W jednym z głównych wątków animacji musiał zaakceptować prawdziwego siebie. Podejrzewam, że w nowym filmie bohaterka będzie również odkrywać i poszukiwać własnego „ja”. Uniwersalne przesłanie, ale w nowej, współczesnej formie.

Oscarowe i głośne tytuły możesz obejrzeć w CHILI za darmo dzięki nowej promocji Logitech – sprawdź

REKLAMA
REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA