REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Seriale

Wszystkie grzechy "Plotkary". Reboot kultowego serialu nie dorasta oryginałowi do szpilek

Po dziewięciu latach od zakończenia oryginalnej historii "Plotkara" powraca na ekrany. Reboot, który można już znaleźć z ofercie HBO GO, przeniósł motyw internetowych plotek ze sfery blogów tradycyjnych na grunt mediów społecznościowych.

26.10.2021
21:46
plotkara 2021 hbo recenzja opinie
REKLAMA

Serial "Plotkara" powraca w 2021 roku, by ponownie opowiedzieć historię grupy uczniów prestiżowego liceum Constance Billard. Po raz pierwszy od blisko dekady w sieci znów pojawiają się wpisy autorstwa tajemniczej "Gossip Girl", która publikuje niewygodne zdjęcia i ujawnia sekrety najpopularniejszych licealistów. Nowa tytułowa plotkara (w narracji z offu ponownie słyszymy głos Kristen Bell) nie korzysta już, rzecz jasna, z bloga - w dobie social mediów jej narzędziem stał się Instagram.

W centrum opowieści znalazły się dwie siostry - Zoya i Julien. Dziewczęta dorastały w dwóch diametralnie różnych światach - w innych miastach, środowiskach i warunkach ekonomicznych, wychowywane przez różnych ojców. Julien to prawdziwa gwiazda, zamożna nowojorska influencerka, tymczasem Zoya jest niewyróżniającą się z tłumu uczennicą, która otrzymuje artystyczne stypendium i przeprowadza się do Nowego Jorku.

Dotychczas dziewczyny, które łączy jedynie nieżyjąca już matka, komunikowały się ze sobą jedynie przez Internet - teraz Julien chce wprowadzić siostrę do swojego świata i elitarnego kręgu rządzących szkołą dzieciaków, jednak sprawy szybko się komplikują, a nowe relacje przeradzają w konflikty. Siostrami i ich otoczeniem wkrótce interesuje się nowa plotkara, która - wzorem dawnego ucznia szkoły - wzięła pod lupę życie osobiste uczniów, postanawiając odsłonić je przed światem. Tajemniczy autor szybko zyskuje kolejnych followersów chętnie dostarczających mu pożywienia w postaci sekretów koleżanek i kolegów.

REKLAMA
Plotkara 2021 na HBO GO - recenzja

Plotkara 2021 już na HBO GO: recenzja serialu

To brzmiało całkiem sensownie: sięgnąć po znaną i lubianą markę, jaką stała się "Plotkara", i dostroić oryginalny pomysł do życia nastolatków w dobie social mediów. Równie trafne wydawało się skupienie fabuły na losach dwóch nieznających się sióstr - ten zabieg stanowi przecież doskonałą bazę pod potencjalnie interesujący wątek międzyklasowych zgrzytów, który aż prosił się o poprowadzenie w kierunku nietypowych, emocjonujących rozwiązań. Osobiście kibicuję sięganiu po znane i lubiane pomysły, które można przearanżować i uaktualnić - efektem może być dzieło o podobnym pomyśle wyjściowym, wyrastające jednak na zupełnie innej glebie i sięgającym po pokrewną, a jednak inną tematykę. Oddzielone dekadą światy nastolatków to przecież często zupełnie inne rzeczywistości.

Oryginalna "Plotkara" była, oczywiście, serialem o uprzywilejowanych dzieciakach - przede wszystkim zaś o ich problemach i bolączkach, które scenarzyści potrafili uczynić angażującymi i przekonującymi. Kolejnymi komponentami fenomenu produkcji byli charyzmatyczni bohaterowie i możliwość podejrzenia niedostępnego dla zwykłych śmiertelników świata elit - jasne, wykreowanego na potrzeby serialu, ale z założenia bliskiego rzeczywistości. Niestety, w przypadku nowej "Plotkary" ten ostatni element nie ma racji bytu (w 2021 roku dzieciaki mogą podglądać prawdziwych bogaczy niemal 24 godziny na dobę dzięki instastories czy tiktokom), a o pierwszych dwóch w ogóle nie ma mowy.

Nowa "Plotkara" to podręcznikowy przykład leniwego scenopisarstwa.

REKLAMA

Scenarzyści nowego serialu nie potrafili wykreować niemal ani jednego prawdziwie interesującego i choć odrobinę przekonującego problemu czy konfliktu. I nie chodzi o to, że zgryzoty zamożnych dzieciaków mogą wydawać się widzom oderwane od rzeczywistości - oryginalny serial posiadał pewnego rodzaju pomost między światami, nie bojąc się ani przyziemności, ani abstrakcji, a zatem umożliwiając utożsamienie się z bohaterami znacznie szerszej publiczności.

W nowej "Plotkarze" prawie wszystko rozbija się o temat popularności, poza którą niemal nic nie ma znaczenia. I nie przeczę - w świecie rzeczywistym z pewnością nie brakuje uczniów, dla których rozpoznawalność i sława to absolutny szczyt ambicji, ale robienie z nich głównego silnika napędowego całego serialowego sezonu i wszystkich bohaterów najzwyczajniej w świecie się nie sprawdza. Już pierwszy epizod zapowiada, z jakim poziomem scenariusza będziemy mieli do czynienia - główny konflikt (ten między dwoma siostrami) jest wywołany w sposób rażący sztucznością. Pocieszenia próżno szukać nawet w sympatii do bohaterów, którzy - nieciekawie napisani i nieciekawie zagrani - pozostają widzowi obojętni właściwie przez wszystkie sześć odcinków.

Zawodzi również nastawienie na współczesną świadomość polityczną (oczywiście, że panseksualny bohater musi być na permanentnym haju i ograniczać swoje zainteresowania do seksu). Sporym rozczarowaniem dla fanów oryginału może też okazać się absolutne wykluczenie aury zagadkowości - dziesięć lat temu widzowie wciąż dywagowali nad prawdziwą tożsamością Gossip Girl, w nowym serialu poznajemy ich (tak, to cała grupa osób) już w pierwszym epizodzie. Ich motywacje i sposób działania są, eufemistycznie pisząc, krępujące i absurdalne.

A zatem: niechlujna narracja, kiepskie aktorstwo, irracjonalne rozwiązania fabularne. Ostatecznie serialowi brakuje choć cienia napięcia; czegokolwiek, co mogłoby zapewnić odrobinę przyzwoitej rozrywki. Pozostali tylko atrakcyjni ludzie, ładne kadry i wzruszenie ramion.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA