REKLAMA

Pokot to opowieść o sprawiedliwości, życiu i... mięsie - recenzja Spider's Web

Na Pokot Agnieszki Holland, który ta współtworzyła razem ze swoją córką, Kasią Adamik, szłam z dużymi oczekiwaniami. Choć nie znam książki Olgi Tokarczuk, na podstawie której film został nakręcony, zwiastuny podpowiedziały mi, że będzie to coś dużego. I mrocznego. A polskie thrillery z wątkiem kryminalnym cenię sobie bardzo.

Pokot to opowieść o sprawiedliwości, życiu i... mięsie
REKLAMA
REKLAMA

Muszę na wstępie powiedzieć, że moje wrażenia po filmie nie będą różniły się od wielu innych - Pokotem jestem absolutnie zachwycona, a historię śledziłam z dużym zainteresowaniem. Bo w tej historii chce się być, nawet jeśli jest nieco straszna i przygnębiająca.

Jesteśmy w czasach współczesnych, w Kotlinie Kłodzkiej.

Każdy, kto był z was kiedyś w Kłodzku i okolicach, wie, że to fascynujące i piękne tereny. Mnóstwo tam jest miejsc wartych odwiedzenia, miasteczka są przeurocze, mają wąskie uliczki z brukowanymi drogami, a widoki są cudowne. W takiej właśnie scenerii, a głównie w samych Sudetach, rozgrywa się akcja Pokotu.

Główną bohaterką filmu jest Duszejko (Agnieszka Mandat). Janina Duszejko, ale Duszejko swojego imienia nie lubi i każe się do siebie zwracać po nazwisku. Gdyby chcieć tę bohaterkę scharakteryzować w paru słowach, większość powiedziałaby pewnie: stara, nawiedzona baba, która ma nierówno pod sufitem. Rzeczywiście, znaczna część lokalnej społeczności tak właśnie o Duszejko myśli i jeśliby ulegać stereotypom, jest w tym nieco prawdy.

Duszejko interesuje się astrologią do tego stopnia, że potrafi wypytywać przesłuchujących ją policjantów o datę urodzenia. Pisze ciągle donosy na policję w sprawie kłusowników. Zgłasza morderstwo, kiedy spotyka na swojej drodze zabitego dzika i tak dalej, i tak dalej. Ale jeśliby spróbować wniknąć w głąb jej osobowości, to kobieta dobra, pomocna, kochająca naturę i zwierzęta, nie godząca się na to, by niszczyć to, co wokół. Sprzeciwiająca się pewnej bezlitosności. Być może nieco odrealniona, ale taka swojska, z którą chciałoby się wypić kakao i przegadać całą noc.

Pewnego dnia giną dwie suki, z którymi Duszejko mieszka w małym domku w górach. Zaginięcie psów będzie początkiem historii, która rozegra się na naszych oczach. A będzie to historia przerażająca i nierzeczywista.

 class="wp-image-80535"
Pokot, reż. A. Holland. Na zdjęciu Agnieszka Mandat w roli Duszejko (zdj. R. Palka)

Pokot jest filmem wielowątkowym do tego stopnia, że pewnie niektórzy, siedząc na sali kinowej, zaczną się zastanawiać, o czym właściwie ta produkcja opowiada. Mamy Duszejko, która walczy z myśliwymi i kłusownikami, a przy okazji szuka swoich zagnionych suk. Mamy myśliwego Jarosława Wnętrzaka (Borys Szyc), bezkompromisowego mężczyznę, który ludzi traktuje przedmiotowo. Są też Dobra Nowina (Patricia Volny), czyli młoda dziewczyna nazwana tak przez Duszejko, która uwikłana jest w niezdrowy układ z Wnętrzakiem oraz Dyzio (Jakub Gierszał), nieco dziwny młody chłopak, który zaprzyjaźnia się z główną bohaterką.

Oprócz tych najważniejszych postaci w Pokocie zostaje przedstawiona lokalna społeczność: ksiądz (Marcin Bosak), prezes (Andrzej Grabowski), komendant (Andrzej Konopka), listonosz, nauczyciele. Wszyscy oni stanowią kontrast dla Duszejko. Są małostkowi, zacietrzewieni, niesprawiedliwi. Nie patrzą dalej, niż na czubek własnego nosa.

Tłem dla wszystkich wydarzeń, które rozgrywają się pomiędzy postaciami są zbrodnie, których ofiarami, ni stąd, ni zowąd, stają się bohaterowie Pokotu.

W niewyjaśnionych okolicznościach ginie kilka osób. Wszystkie związane były z myśliwstwem. Kto czyha na ich życie? Czy to możliwe, że zginęły stratowane przez zwierzęta? Czy los mści się na nich za zbrodnie, których dokonali?

 class="wp-image-80538"
Agnieszka Holland i Kasia Adamik ze Srebrnym Niedźwiedziem za Pokot (fot. B. Sadowski)

Pokot opowiada o sprawiedliwości i o niesprawiedliwości. O miłości do ludzi i zwierząt. O wierze. O stereotypach. O tym, jakimi prawami rządzą się małe społeczności. I o tym, że zbrodnia - wbrew pozorom - jest nieoczywista. Że dobrzy bohaterowie mogą być też źli, choć to nie znaczy, że bratają się ze złem. To film o życiu i o śmierci. O mięsie, którego po tym filmie odechciewa się jeść.

Zdjęcia są przepiękne i cudownie oddają klimat całej opowieści. Muzyka - momentami zapiera dech w piersiach, zwłaszcza jeśli wsłuchamy się w słowa myśliwskiej pieśni z XVII wieku. Początkowo wydaje się zabawna i niewinna, opowiada w końcu o pogoni za zajączkiem. W dalszych zwrotkach możemy usłyszeć, że mowa jest o bewzględnych mordach, o ścinaniu głów, o walce na śmierć i życie. Punkt kulminacyjny filmu sprawia, podobnie jak wspomniana pieśń, że włosy jeżą się na głowie. Kreacja aktorskie zasługują na największe uznanie, a zwłaszcza rola Agnieszki Mandat, która jest niezwykle autentyczna i przekonująca. Jakub Gierszał w roli Dyzia też zyskał moją sympatię. Jest zupełnie inny od tego, co mogliśmy zobaczyć w Sali samobójców czy Yumie.

REKLAMA

Całość wypada po prostu fenomelnalnie i choć widziałam opinie mówiące o nudzie w kontekście tego filmu, zupełnie się z nimi nie zgadzam. Pokot jest długi, wątki - w pewnym sensie - są rozwleczone, ale tu na nudę nie ma miejsca. Świat Pokotu pochłania bez reszty. Jest tajemniczy, zły i intrygujący.

To jeden z najlepszych - o ile nie najlepszy po prostu - polskich filmów, jakie miałam ostatnio okazję zobaczyć. Pozycja obowiązkowa.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA