Sequel komedii romantycznej "Poskromienie złośnicy" można już oglądać na Netfliksie. Ale czy trzeba? Na pewno nie dla mdłej historii i głównych bohaterów, którzy nie mają w sobie za grosz góralskiej energii. Warto natomiast poświęcić się dla drugoplanowych postaci, które jako jedyne nadają produkcji dynamiki poprzez swoją szaloną, romantyczną historię.
OCENA
Pamiętacie naszą zeszłoroczną recenzję "Poskromienia złośnicy", w której pisaliśmy, że produkcja to jeden wielki stereotyp relacji damsko-męskich i góralskich tradycji, a świat przedstawiony nie ma nic wspólnego z rzeczywistością? No to w kontynuacji historii nic się w tej w kwestii nie zmieniło. I choć o "Poskromieniu złośnicy 2" można by po raz kolejny wyliczać żenujące sceny, nieudane zabiegi i klisze typowe dla polskich komedii romantycznych, to w filmie w reżyserii Filipa Zyblera jest jeden element, który ratuje sequel i nadaje mu góralskiej energii, która paradoksalnie nie płynie od mieszkańców Zakopanego.
"Poskromienie złośnicy" - recenzja filmu serwisu Netflix
Fabuła produkcji skupia się na dobrze nam znanych bohaterach, którzy są już szczęśliwą parą i mieszkają razem w urokliwym domu na Podhalu. Kaśka (Magdalena Lamparska) musi jednak na jakiś czas opuścić swojego partnera Patryka (Mikołaj Roznerski) - naukowczyni wraca bowiem do Chicago, by odebrać prestiżową nagrodę za stworzenie cyfrowej pasieki. Patryk martwi się jednak o to, że na drodze ukochanej stanie jej były chłopak Bob, który został w Ameryce. W istocie Bob realizuje chytry plan, by odzyskać Kaśkę, a niefortunny telefon sprawia, że w Patryku zostaje zasiane ziarno niepewności, czy jego partnerka jest mu wierna.
Tymczasem do Zakopanego trafia Weronika (Agata Turkot), która po nieudanych oświadczynach Kacpra (Piotr Nerlewski) przyjeżdża pod centrum "3 wierchy" w poszukiwaniu mechanika. Patryk ostatecznie postanawia jej pomóc, holując kamper Weroniki pod swój dom i proponując jej nocleg. Lecz kiedy następnego dnia do Zakopanego wraca Kaśka, wystarczy kilka niefortunnie rzuconych słów, by między obiema parami rozpętał się chaos.
Przypomina to historię żywcem wyjętą z dobrze już znanych polskich komedii romantycznych. "Poskromienie złośnicy 2" już po raz drugi udowadnia, że kobieta bez mężczyzny szczęścia nie zazna, a wszelkie próby zrobienia drugiej połówce na złość przegrają z tęsknotą i prędzej czy później doprowadzą ostatecznie do zejścia się pary. Produkcja to także dowód na to, że bohaterowie komedii romantycznych nie potrafią ze sobą rozmawiać - w oczekiwaniu na szczęśliwe zakończenie podejmują nielogiczne decyzje, które propagują szkodliwe (i nieśmieszne) naprawienie swojej relacji.
W ogóle na próżno szukać w "Poskromieniu złośnicy 2" zabawnych momentów.
I fakt, że z braku laku parsknęłam pod nosem na wspomnienie przez Lamparską produkcji "365 dni", w której zagrała drugoplanową rolę, to poza tym przez cały czas trwania filmu czułam jedynie ciarki żenady. I to już nawet nie dlatego, że Mikołaj Roznerski grał Mikołaja Roznerskiego - Wacuś (Piotr Cyrwus) i Jędruś (Tomasz Sapryk) próbowali być śmieszni na siłę, podobnie jak Włodziu (Sławomir Zapała) ze swoim chytrym planem. Zabawne miały być także zapewne przerysowane, góralskie postaci, ale to, podobnie jak w "Poskromieniu złośnicy", twórcom znowu nie wyszło.
I chociaż produkcji daleko to bycia zabawną, to warto obejrzeć ją z trzech powodów.
Po pierwsze - górskie, zaśnieżone krajobrazy. Fakt faktem nie ma ich zbyt wiele, ale majestatyczne góry i przepiękne, zimowe tło wciąż cieszy oko nawet na chwilę. Po drugie - oprawa muzyczna i drobne szczegóły, które sprawiają, że widzowie mogą utożsamić się z polską kulturą. Miłym akcentem było pojawienie się Sebastiana Karpiel-Bułecki, który wykonał utwór "Bo jo cie kochom" podczas góralskiej imprezy.
Trzecim powodem, dla którego warto obejrzeć film, a przynajmniej choć trochę go docenić, są złożone postaci Weroniki i Kacpra. I, jak już wspomniałam wcześniej - nie byłoby w ogóle problemu, gdyby para postanowiła ze sobą wcześniej po prostu porozmawiać. Dostaliśmy jednak szalenie zakochanych, skłóconych ze sobą ludzi, którzy nie do końca zgadzają się ze sobą w podstawowych kwestiach. Mimo to czuć między nimi chemię i energię, której niestety nie dali nam główni bohaterowie.
O produkcjach Netfliksa przeczytasz więcej na łamach Spider's Web: