REKLAMA

Canal+ zrobił serial o zmartwychwstaniu zwykłego Polaka. "Powrót" zwala z nóg

Nowy serial Adriana Panka, "Powrót" okazał się prawdziwym powiewem świeżości, tak bardzo potrzebnym na polskim rynku produkcji odcinkowych. Historię o zmartwychwstaniu przeciętnego faceta w średnim wieku wyróżnia coś, czego próżno szukać w rodzimych opowieściach o międzyludzkich relacjach - dystans.

powrót serial canal plus recenzja bartłomiej topa
REKLAMA

Canal+ tworzy coraz więcej seriali w Polsce, ale "Powrót" wyróżnia się na tle w większości kryminalnych historii, które do tej pory produkowała stacja. Zamieszczoną w "Powrocie" opowieść łatwo było sprowadzić do serii wtórnych dowcipów lub płaskiej, nieznośnie moralizatorskiej opowiastki. Scenarzysta serialu Krzysztof Rak uniknął jednak przewidywalnych i nużących rozwiązań, które - przyznam - obawiałem się zobaczyć na ekranie.

Twórcy nowego serialu Canal+ nie oceniają swoich bohaterów - wykazują się za to imponującą dozą wrażliwości i zwykłego, przyzwoitego zrozumienia dla innego człowieka. Ale po kolei. "Powrót" otwiera scena śmierci głównego bohatera, Janka (Bartłomiej Topa) - szarego everyday guya w średnim wieku. Kilka dni po skromnym pogrzebie niedoszły nieboszczyk budzi się w trumnie i wydostaje się z grobu. Pierwszą reakcją mężczyzny jest euforia - choć nie rozumie, co się stało, dociera do niego, że zmarł na zawał - po czym obudził się pełen cały i zdrów.

REKLAMA

Powrót - recenzja serialu Canal+

Radość z powrotu do świata żywych szybko znika, gdy Jan odgrywa, że bliscy nie przejęli się jego odejściem tak bardzo, jak sobie wyobrażał. Gdy po cichym powrocie do domu zastaje żonę w łóżku z innym mężczyzną, decyduje się nie ujawniać - o zmartwychwstaniu informuje jedynie najbliższego przyjaciela, Kostka (Wojciech Mecwaldowski). Rozpoczyna poszukiwania nowej pracy i rozmyśla nad dawnym życiem - nad tym, ile w rzeczywistości były warte jego relacje z najbliższymi i dawne wybory.

"Powrót" na tle innych polskich seriali wyróżnia odwaga, którą Krzysztof miał w konstruowania tego świata i bohaterów; konfliktów, które się tam pojawiają. Jest w tym tekście coś niegrzecznego. Podszedł do wielu tematów - które często traktujemy z szacunkiem i powagą - swobodnie i z humorem, z odwagą. Wydaje mi się, że oryginalność się przez to przebija

- powiedział mi Adrian Panek.

Reżyser nie kłamał. Tekst "Powrotu" w istocie wyróżnia pewnego rodzaju odwaga. Największym i najprzyjemniejszym z zaskoczeń był dla mnie właśnie wspomniany dystans - bohaterowie serialu to ludzie, których łatwo byłoby osądzać. Twórca uwiarygodnił ich, zaproponował kilka perspektyw. Zamiast zniechęcać nas - czego się spodziewałem - do żony bohatera, która ledwie tydzień po śmierci Janka przespała się z innym facetem, pozwala widzom ją poznać i zrozumieć. Pozwala też na to głównemu bohaterowi.

Powrót - zwiastun serialu

Narzekacie na współczesne polskie komedie? To obejrzyjcie "Powrót" od Canal+.

Świetnie w "Powrocie" jest to, że uczy bohatera kwitować upadki kwaśnym uśmiechem, a wzloty - nawet te najmniejsze, chwilowe - prawdziwie celebrować. Humor w tym komediodramacie jest dość nierówny. Natomiast gdy działa, to pełni funkcję poszerzającą perspektywę widza. Oswaja z ludzkimi ułomnościami, zamiast je stygmatyzować:

Lubię w "Powrocie", że w gruncie rzeczy jest komedią. Serial opowiada o facecie, który umiera na zawał - najpewniej z przepracowania - po czym po tygodniu budzi się w trumnie, wychodzi na zewnątrz i okazuje się, że jego życie w ogóle nie wyglądało tak, jak mu się wydawało. Próbuje do niego wrócić, ale uświadamia sobie, że to niemożliwe i w jakiś sposób próbuje dojść do siebie, do ładu z samym sobą. Brzmi bardzo poważnie, ale scenarzysta zrobił z tego komedię - miejscami czarną, miejscami ironiczną, miejscami slapstickową, a miejscami skupioną na dialogach

- przyznał Panek.

"Powrót" to w ogóle serial o ludziach wspaniałych w swej zwykłości, a przez to - paradoksalnie - zupełnie niestereotypowych. List miłosny do szarego człowieka, o tyle inspirujący, że nie stara się nikogo przekonać o istnieniu mitycznej "właściwej drogi". Sugeruje jedynie, że warto nieco odpuścić sobie i innym. A jednocześnie oswajać z tym, co przeraża. Również ze śmiercią. Cenię też to, że element nadnaturalny nie odgrywa tu zbyt ważnej roli. Janek i Kostek racjonalizują sobie to wydarzenie po swojemu, czasem posilają się jakąś dziwaczną teorią, ale w gruncie rzeczy pojmują, że najważniejszym pytaniem nie jest "jak to się stało?", a raczej: "co dalej?".

Canal+ zrobił serial o zmartwychwstaniu na Wielkanoc. Nie, to nie żart.

REKLAMA

Zmartwychwstanie to wykorzystanie dość oczywistej symboliki - a jednak za jego sprawą Janek dochodzi do wcale nie tak oczywistych wniosków. Nie chodzi tu o proste refleksje i naukę na błędach, ale faktyczną weryfikację najbardziej osobistych wartości, uzbrojenie się w kilka nowych soczewek, które pozwolą myśleć o świecie nieco bardziej abstrakcyjnie, unikając spojrzeń zero-jedynkowych. Potrzeba nam takich seriali jak "Powrót".

Nieco mniej skostniałych, pozwalających bohaterom wybaczyć sobie i innym, gloryfikujących dystans, a obśmiewających mdłą cierpiętnictwo. Szukających mniej przetartych w polskiej telewizji szlaków. Jasne, bywają momenty, w których serial nieco się gubi i nie do końca wie, w którą stronę powinien pójść. Czasem decyduje się na dramat w chwili, gdy lepiej zagrałby humor (i na odwrót). Świetne aktorstwo (przede wszystkim Bartłomieja Topy) zakłócają też drętwe dialogi, a fenomenalne zdjęcia znienacka ustępują zupełnie nietrafionym kompozycjom obrazu. Ostatecznie jednak "Powrót" to serial udany i liczę, że doczekamy się jego kontynuacji. Twórcy sami przyznają, że mają w związku z 2. sezonem bardzo konkretne plany.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA