Zwierzęce głowy na ciałach modelek. Ludzie wściekli po pokazie mody Schiaparelli
Pokazy mody haute couture rządzą się swoimi prawami, gdzie kreacje często są teatralne, awangardowe i mocno wyróżniające się z tłumu. Taki był też najnowszy pokaz Schiaparelli, który zawsze dodaje do swoich kolekcji sporo surrealizmu. Tym razem modelki miały na sobie suknie z wielkimi "broszkami" w kształcie głów dzikich zwierząt. Choć dyrektor kreatywny Daniel Roseberry tłumaczył, że zwierzęta mają być nawiązaniem do twórczości włoskiego poety i filozofa Dantego Alighieri i żadne zwierzę nie ucierpiało przy tworzeniu kreacji, nie uciszyło to zaciekłej dyskusji internautów. Ci twierdzą, że to gloryfikowanie i normalizowanie kłusownictwa. Czy rzeczywiście zbyt dosłownie przedstawiono dzikie zwierzęta i tak wielki hałas jest podstawny?
Pokaz Schiaparelli wywołał mnóstwo emocji i gorących dyskusji. Wszystko przez wielkie "broszki", głowy dzikich zwierząt, które znalazły się na sukniach modelek. Niektóre, jak ogromna głowa lwa przy sukni Iriny Shayk wyglądały bardzo realistycznie, lecz jak tłumaczył dyrektor kreatywny Daniel Roseberry, żadne zwierzę nie ucierpiało przy tworzeniu kolekcji. Pokazał też kulisy powstawania ogromnych sztucznych głów dzikich zwierząt.
Głowy dzikich zwierząt na pokazie Schiaparelli i nawiązanie do Dantego.
Ale po kolei. Pokazy włoskiej marki słyną z surrealizmu i tak było również i tym razem. Roseberry tłumaczył, że inspiracją do powstania tej awangardowej kolekcji jest twórczość włoskiego poety i filozofa Dantego Alighieri.
Lampart, lew i wilczyca reprezentujące pożądanie, dumę i chciwość w kultowej alegorii Dantego w ręcznie rzeźbionej piance, żywicy, wełnie i jedwabnym sztucznym futrze, ręcznie malowane, aby wyglądały jak najbardziej realistycznie - podkreślał Roseberry.
Takie tłumaczenie nie przekonało wielu internautów, którzy w pokazie nie widzą żadnego surrealizmu, a gloryfikowanie i normalizowanie kłusownictwa. Z kolei celebrytkom zarzucają wspieranie zabijania dzikich zwierząt ( polowanie w Afryce dla trofeów myśliwskich).
To jest/wygląda jak gloryfikowanie i normalizowanie kłusownictwa i polowań na trofea tych wspaniałych zwierząt", Chyba żartujecie!!! Czasami po prostu traci się wiarę w inteligencję ludzkości", Tak, promujmy przemoc wobec zwierząt i gloryfikujmy trofea - grzmieli internauci pod zdjęciami najnowszej kolekcji Schiaparelli. O tym, jak wielka dyskusja jest wokół tego tematu, widać też wśród polskich fanów. Na profilu Karoliny Korwin Piotrowskiej widać, jak bardzo zdania są podzielone co do tego pokazu. Sama dziennikarka podkreśla, że najnowszy pokaz haute couture był przede wszystkim mądry i uświadamiający. Sporo fanów nie zgadza się z jej opinią.
Ja tu widzę bardziej gloryfikowanie łowiectwa i kolekcjonowania głów zwierząt jako trofeum.
Rozumiem, że „sztuka” i „wow, jak realistycznie to zrobili” i że żadne zwierzęta nie ucierpiały w tym procesie. Nie niesie to ze sobą pozytywnego przekazu, nie jest ładne ani użyteczne. Ot sztuka dla sztuki, aby wywołać skandalik i aby ludzie gadali. I widać to się udało. Tanie i obrzydliwe - pisze jedna z internautek.
W ogromnej liczbie komentarzy znalazły się też takie, które broniły samego pokazu i wizji projektanta.
Nikt już nie czyta notatek do kolekcji, nikogo już nie interesuje, co ma do powiedzenia projektant, tylko oceniają po jednym zdjęciu. Idąc logiką, że w ten sposób gloryfikują zabijanie dzikich, zagrożonych zwierząt jest bezpodstawne, bo bardzo jasno podkreślają, że tak nie jest. Użyli po prostu nowej techniki do rozszerzenia swoich możliwości kreacyjnych. Celem miało być raczej pokazanie najbogatszym, tym samym myśliwym, że jeśli już tak bardzo chcecie nosić futra i głowy, tutaj macie opcję wyglądająca identycznie, ale żadne zwierzęta nie ucierpiały. I przypomnijmy istotę schiaparelli - surrealizm. Roseberry bardziej niż inni dyrektorzy kreatywni rozumie znaczenie dziedzictwa i tutaj nawiązuje też do biżuterii jaką projektowała Elsa (np w kształcie lwów) i do Dantego i 3 bestii z Boskiej komedii - wyjaśniła internautka.
Ludzie odczytali zbyt dosłownie zdjęcia dzikich zwierząt na sukniach. A przesłanie projektanta nie miało nic wspólnego z kłusownictwem
Cóż, trzeba przyznać, że sam pokaz był kontrowersyjny, a pokazanie dzikich zwierząt w taki sposób faktycznie wielu osobom mogło przywodzić na myśl polowanie dla trofeów. Na ludzi działają najbardziej obrazy, a te były bardzo dosłowne. Pierwsze, co może się z nimi kojarzyć, to powiązania z kłusownictwem. Nie wszyscy pewnie doczytają, jakie były intencje projektanta i że inspirował się twórczością Dantego. Nie wszyscy też pewnie wiedzą, że marka stawia na surrealizm w swoich projektach. Natomiast jedno jest pewne.
Dzięki tej kolekcji Schiaparelli i Daniel Roseberry zyskali ogromny rozgłos, a o pokazie dyskutuje cały świat. Moim zdaniem marka wybroniła się, podkreślając, o co im dokładnie chodzi i dodatkowo pokazując cały proces przygotowania masek zwierząt od kuchni. Wolę takie spojrzenie na modę, niż na przykład robienie pokazu przez Balenciagę w momencie, gdy zaczęła się wojna w Ukrainie. Moda przekracza granice, jest głośna, dyskusyjna i bywa brutalna. Jednak mam wrażenie, że w przypadku Schiaparelli mnóstwo osób zobaczyło obraz w postaci głowy lwa na sukience i dopisało sobie do niej osobną historię, nie poświęcając chwili na to, o co projektantowi chodziło w tworzeniu tej kolekcji. Ale tak to właśnie jest, że obraz zawsze ma ostatnie słowo.