"Shrek" hitem na Netfliksie. Wszyscy chcą jego powrotu, ale to za mało, żeby odnieść sukces
"Shrek" to seria desperacko prosząca się o powrót w glorii chwały. Zielony ogr i jego towarzysze nadal są bardzo ciepło wspominani przez widzów, o czym świadczą globalne wyniki Netflix TOP 10 z ostatnich dwóch tygodni. W tym kontekście rodzi się jednak pytanie - czy powrót do uniwersum "Sherka" przez film "Puss in Boots: The Last Wish" to naprawdę najlepszy pomysł?
Debiut zwiastuna "Puss in Boots: The Last Wish" był zaskoczeniem dla wielu fanów serii "Shrek", ale animacja znajdowała się w przygotowaniu od ponad trzech lat. W międzyczasie studio DreamWorks zmieniło jednak najważniejsze osoby odpowiedzialne za film i wydawało się, że produkcja trafi do produkcyjnego piekiełka razem z sequelem głównej serii o zielonym ogrze. I stąd właśnie tak duże zdziwienie, gdy ni z tego, ni owego trailer "Puss in Boots: The Last Wish" trafił do widzów.
Początkowe zaskoczenie szybko ustąpiło jednak kontrowersjom i dyskusjom. Część komentujących wyraziła sprzeciw, że zamiast nowego "Shreka" dostaniemy sequel spin-offa. Oryginalny "Kot w butach" spotkał się z dosyć ciepłym przyjęciem i zarobił 555 mln w globalnym box office, ale nie ukrywajmy, że to nie "Shrek". Jego powab jest w dużej mierze ograniczony. Zwłaszcza bez Antonio Banderasa w roli głównej, a wielu odbiorców nie rozpoznało jego głosu w zwiastunie. Tutaj jednak należy wyjaśnić, że Hiszpan powróci do roli, podobnie jak grająca Kitty Softpawns Salma Hayek. W obsadzie znaleźli się też m.in. Florence Pugh, Olivia Colman, Ray Winstone, Wagner Moura i John Mulaney.
"Shrek" miał też swój wyjątkowy, trochę toporny styl. "Puss in Boots: The Last Wish" to zmienia.
Na Facebooku nie brak komentarzy, że sequel "Kota w butach" wygląda gorzej od poprzedniej części i kolejnych "Shreków". To oczywiście nieprawda, by się o tym przekonać wystarczy odpalić któryś ze starszych filmów. Przyjęty w "Puss in Boots: The Last Wish" styl animacji jest po prostu inny, wzorowany bardziej na hitowym "Spider-Man Uniwersum". Wiadomo jednak jak wygląda starcie innowacji z nostalgią. Wielu osobom trudno pogodzić się ze zmianami, nawet jeśli pod wieloma względami wyglądają całkiem obiecująco.
Pozostaje pytanie, czy "Kot w butach 2" ma szansę doprowadzić do odrodzenia się globalnego szału wokół zielonego ogra, gadającego osła, księżniczki Fiony i reszty ich towarzyszy. Potencjał fandomu nie zamarł do dzisiaj. Długo można by opowiadać o inicjatywach takich jak Shrekfest, dzięki którym Shrek do dzisiaj funkcjonuje jako niezwykle popularny bohater memów i past. Nie trzeba jednak wcale sięgać w stronę najbardziej zagorzałych fanów serii. Zwykli widzowie też tęsknią za Shrekiem.
"Shrek" i "Shrek 2" od dwóch tygodni stoją wysoko na globalnej, filmowej liście Netflix TOP 10.
W Polsce wszystkie cztery części "Shreka", "Kot w butach" i różne poboczne projekty z uniwersum znajdują się na Netfliksie od jakiegoś czasu. W Stanach Zjednoczonych i wielu innych terytoriach dwa pierwsze filmy zadebiutowały ponownie 1 marca. Od tego czasu "Shrek" i "Shrek 2" znajdują się wśród najpopularniejszych produkcji, biorąc pod uwagę wyniki oglądalności z całego świata. Trudno tego nie traktować jako wyraźny dowód na olbrzymią nostalgię za tym filmowym cyklem.
W zeszłym roku obchodziliśmy 20. rocznicę premier 1. części i już wtedy nie brakowało głosów, że trochę nie doceniamy zielonego ogra. Shrek to bezsprzecznie jeden z najlepszych animowanych bohaterów w XXI wieku. Z jednej strony niezwykle zabawny i bliski naszym sercom, a z drugiej posiadający znacznie głębszą osobowość niż można by pomyśleć na pierwszy rzut oka. Jak wiadomo cebula ma warstwy i ogry też mają warstwy. Nie wątpię notabene, że "Puss in Boots: The Last Wish" też ma swoje warstwy. Co przez to rozumiem?
Mamy tutaj z pewnością do czynienia nie tylko z sequelem, ale też zapowiedzią filmu "Shrek 5". Najprawdopodobniej w jednej z ostatnich scen lub nawet już po napisach. Mam jednak bardzo poważne wątpliwości, czy to na pewno najlepsza strategia. Mnóstwo hollywoodzich wytwórni zdążyło się już na niej przeliczyć. Próbowali za jednym zamachem ogarnąć całe uniwersum i kilka kolejnych sequeli, zamiast zająć się historią widzianą tu i teraz. Testowanie popularności marki za pomocą spin-offa lub remake'u to z kolej rozwiązanie popularne w branży gier wideo i też obarczone wielkim ryzykiem. Dlatego dziwi mnie, czemu DreamWorks Animation zaczyna od Kota w butach a nie od Shreka i Osła. Będę jednak kibicować "Puss in Boots: The Final Wish" z całych sił, bo też chcę ponownie wejść do tego świata, który jak żaden inny potrafił nabijać się ze schematów baśni i starego fantasy.