Dwa pociągi, dwóch przywódców, jedno świetne sci-fi. "Snowpiercer" wrócił z 3. sezonem
"Snowpiercer" to jeden z najpopularniejszych seriali science fiction wypuszczonych w ostatnich latach. Adaptacja kultowego francuskiego komiksu właśnie powróciła na Netflix Polska z zupełnie nowym sezonem. Premierowy odcinek produkcji, w którym wystąpili m.in. Sean Bean i Daveed Diggs, potwierdza, że nadal mamy do czynienia z hitem.
"Snowpiercer" zadebiutował w Polsce w maju 2020 roku i od razu było widać, że twórcy wytyczyli własną ścieżkę. Trochę wzięli od filmu Bong Joon-ho z 2013 roku, sporo z oryginalnego komiksu Jacquesa Loba i Jean-Marca Rochette'a, a potem dodali do tego wciągającą intrygę kryminalną i poszerzone wątki obyczajowe. Wyszło naprawdę dobrze, ale wiele osób zastanawiało się nad sensem ciągnięcia tej opowieści. Bo jak długo można w kółko opowiadać o grupie ludzi żyjących w zamknięciu?
Twórcy produkcji dostrzegli ten problem i od pierwszych chwil 2. sezonu znacząco podnieśli stawkę i poszerzyli całą opowieść o kilka dodatkowych wątków. Symbolem ich wielkich ambicji było zatrudnienie samego Seana Beana, który świetnie odnalazł się w roli sadystycznego magnat pan Wilford. Najnowsza część produkcji oryginalnie nadawanej przez stację TNT nie sięga po tak drastyczne środki. To bardziej kontynuacja drogi obranej w 2. sezonie. Nie oznacza to natomiast, że w 1. epizodzie wiele nudą.
Snowpiercer recenzja - oceniamy 1. odcinek 3. sezonu:
Trzeba sobie w tym miejscu powiedzieć, że rozpoczynanie przygody ze "Snowpiercerem" od 3. odsłony nie ma wielkiego sensu. Twórcom produkcji nieszczególnie zależy nawet na jakimkolwiek przypomnieniu wydarzeń z poprzednich odcinków. Zostajemy od samego początku rzuceni w sam środek konfliktu między ludźmi Andre Laytona i Josepha Wilforda. Ci pierwsi na tym etapie w większości zajmują teren tytułowej lokomotywy i kilku podpiętych pod nią przedziałów. Ich celem jest znalezienie śladów Melanie Cavill i poszukiwanej przez nią Nowej Oazy.
W ślad za porywaczami podąża główny skład prowadzony przez znacznie wolniejszą lokomotywę zwaną Big Alice i zarządzany żelazną pięścią przez Wilforda. Większość pasażerów znajdujących się na pokładzie któregoś z 1023 wagonów akceptuje powrót oryginalnego tyrana. Kilka osób działa jednak w ramach lokalnego ruchu oporu z niecierpliwością wypatrującego powrotu Laytona. W otwierającym odcinku "piraci" tego charyzmatycznego lidera natrafiają jednak na szereg przeszkód i muszą sobie poradzić z buntem uwięzionej garstki zwolenników Wilforda.
"Snowpiercer", przynajmniej na razie, nie próbuje za bardzo eksperymentować.
Przeciwnicy serialu nieszczególnie mają więc tutaj czego szukać. Jeśli wizja przyjęta przez autorów produkcji do tej pory do nich nie przemówiła, to po 1. odcinku 3. sezonu nic się w tym temacie nie zmieni. "Snowpiercer" znalazł już swój głos i co najwyżej próbuje go jeszcze dodatkowo wzmocnić. Osobiście jestem bardzo ciekaw, co wydarzy się w kolejnych epizodach. Prędzej czy później dojdzie bowiem do kolejnej bezpośredniej konfrontacji dwóch przeciwstawnych sił. A to może doprowadzić do całkowitego zniszczenia resztek cywilizacji lub wręcz przeciwnie nadania jej nowego celu w postaci poszukiwania swojego miejsca w odradzającym się z wiecznej zmarzliny świata.
- Czytaj także: "Snowpiercer" - film, komiks czy serial? Czym różnią się trzy wersje tej opowieści science fiction?
- Czytaj także: Ziemi nie musi skuć wieczny mróz byśmy mogli mówić o katastrofie ekologicznej. Pewne jezioro w Afryce właśnie stało się tykającą bombą.