REKLAMA

Kultowe polskie filmy: Specyfik na nudę według Batorego i Chmielewskiej - recenzja "Lekarstwa na miłość"

„Lekarstwo na miłość” to zwariowana komedia sensacyjna z 1966 roku, której reżyserem jest Jan Batory. Jej akcja oparta została na podstawie powieści „Klin” autorstwa Joanny Chmielewskiej, która znana była z tworzenia pokręconych kryminalnych historii pełnych humoru i miłosnych przygód.

Kultowe polskie filmy: Specyfik na nudę według Batorego i Chmielewskiej – recenzja „Lekarstwa na miłość”
REKLAMA

Główną bohaterką jest pani architekt o imieniu Joanna (Kalina Jędrusik), nieszczęśliwie zakochana w Januszu (Wieńczysław Gliński). Kobieta dowiadując się, iż upragniony kochanek zawitał do stolicy, niecierpliwie wyczekuje jego telefonu. Seria pomyłek sprawia, iż przeprowadza ona mnóstwo dziwnych rozmów telefonicznych, między innymi z mężczyznami ustawicznie próbującymi skontaktować się z centralą i tajemniczą Honoratą (Ewa Krzyżewska)…

REKLAMA

Ciekawość i lekkomyślność bohaterki sprawiają, że zostaje uwikłana w serię niebezpiecznych i emocjonujących zdarzeń, ale co najważniejsze – nawiązuje kontakt z grupą fałszerzy banknotów oraz poznaje intrygująco przystojnego pana Andrzeja (Andrzej Łapicki). Joanna wraz ze swoją przyjaciółką, Janką (Krystyna Sienkiewicz), tworząc niezapomniany i szalony duet, postanawia poprowadzić śledztwo na własną rękę i zdemaskować bandę przestępców.

Lekarstwo na miłość

Ten film łączy w sobie wspaniały humor z sensacją, którą należy potraktować jednak z lekkim przymrużeniem oka (niesamowita scena, w której jeden z członków szajki, grany przez Jacka Fedorowicza, pada od uderzenia młotkiem, użytym przez główną bohaterkę!). Aby docenić czar, klimat tego kina trzeba pokochać i zrozumieć Joannę. Tu wszystko nosi jej imię. Nawet Warszawa lat 60. mimo że czarno – biała, pokazana jej oczami, nabiera barw oraz staje się bezpretensjonalna, pełna uroku – jak nasza główna bohaterka. Joanna jest piękna, roztrzepana, ma pełno pomysłów, ale jest też sentymentalną romantyczką, posiadającą bogate życie wewnętrzne.

Charakterystyczne dla tego filmu są niezliczone rozmowy Joanny z samą sobą, nazwane przez nią „wewnętrznymi monologami”, a także spowalniające akcję: jej wyobrażenia, myśli, retrospekcje. To właśnie dzięki nim najlepiej poznajemy tę postać, doceniamy jej dowcip, przeżywamy, towarzyszące kryminalnej fabule, poszukiwanie miłości.

Nie tylko Joanna budzi w nas pozytywne odczucia. Nawet pojawiające się tu tzw. „czarne charaktery” wywołują uśmiech na twarzy, bawiąc swą nieporadnością, nieporozumieniami, wynikającymi ze współpracy, a także podejściem do życia.

Warto również zwrócić uwagę, iż obok wspomnianych postaci, dużą rolę w filmie odgrywa telefon. Przedmiot ten staje się wręcz bohaterem historii, która od niego się zaczyna, i na nim tak naprawę kończy.

Film „Lekarstwo na miłość” jest lekki, przyjemny, zabawny… I taki właśnie ma być. Zapewnia rozrywkę. Pokazuje sensację bez krwawych scen, być może trochę teatralną, ale w moim odczuciu udaną i okraszoną humorem – zarówno sytuacyjnym jak i słownym. Przyjemna i prosta jest tu także muzyka. Hit śpiewany przez Bohdana Czyżewskiego pt. „Witamina M”, który jest słuchany przez Joannę podczas jej mocowania się z żyrandolem, doskonale koresponduje z tytułem oraz treścią filmu. Utrzymany w konwencji przebojów lat 60. szybko wpada w ucho i zapada w pamięć, tak jak całe „Lekarstwo na miłość”.

Lekarstwo na milość
REKLAMA

Niewątpliwym atutem tej produkcji jest także udział znakomitej plejady gwiazd. Film ten, oprócz wcześniej wymienionych, uświetnili tacy aktorzy jak: Mieczysław Czechowicz („Chudy”, członek szajki), Ryszard Ronczewski (drukarz, członek szajki), Ryszard Pietruski („18-tka”, członek szajki), Roman Sykała (kasjer) czy Krystyna Feldman (pracownica Związku Kynologicznego).

Z pełną świadomością, jako wierna fanka „Lekarstwa na miłość”, zachęcam do obejrzenia tego filmu. Jego naturalność i prostota, a zarazem zaskakująca fabuła i jej zakończenie fascynują i sprawiają, że może on stać się jednym z ukochanych, tak jak stał się moim. Czy Joanna zdekonspiruje szajkę fałszerzy i odkryje kto jest ich szefem? I czy przede wszystkim spotka w końcu swoje tytułowe „lekarstwo na miłość”? Poznajcie odpowiedzi na te pytania, znajdując swoje lekarstwo na nudę.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA