"Gwiezdne Wojny: Opowieści z podziemi" („Star Wars: Tales of the Underworld”) to nowa animacja od Disney+, która opowiada o dwójce niecodziennych bohaterów. Serial został podzielony po równo na historie Asajj Ventress i Cada Bane’a i zaryzykuję stwierdzenie, że każde z nich powinno dostać własny tytuł.
OCENA

Disney może i szukał sposobu na kinowe „Gwiezdne wojny”, ale produkcje telewizyjne szły przez lata pełną parą. Nie można powiedzieć, aby wszystkie były równie udane, bo porównywać „Obi-Wana Kenobiego” i „Andora”, to jakby zestawić ze sobą mądrość Jar Jar Binksa i mistrza Yody.
Disney jednak niezrażony tworzy swoje produkcje telewizyjne, głównie tworząc opowieści o bohaterach, których widzowie już znają, ale zdarzają się wyjątki, jak choćby niezbyt udany (choć z potencjałem) „Akolita”. „Star Wars Tales of the Underworld” to w zasadzie kontynuacja przyjętej strategii, która ma na celu wypełnienie każdej minuty z życia bohaterów pokazanych, czy to w filmach, czy w serialu „Wojny klonów”.
Czytaj także: Dlaczego Yoda mówił tak dziwacznie? George Lucas nareszcie wyjaśnił, skąd błędy składniowe
Gwiezdne Wojny: Opowieści z podziemi – opinia o serialu
Te opowieści z podziemia to tak naprawdę 2 oddzielne historie, które moglibyśmy nazwać nowelkami. Ich zasięg i waga są bardzo nikłe, choć pokazują dalsze losy trzecioplanowych bohaterów, którzy już wielokrotnie przewijali się przez seriale, zwłaszcza animowane.
Historia Ventress skupia się na tym, co działo się po jej śmierci. Tak, śmierci, ale do tego wrócimy za chwilę. To bardzo uniwersalna opowieść o tym, że wojna w gruncie rzeczy nie ma sensu, że wysysa człowieczeństwo, a podziały, które stawiają ludzi po różnych stronach barykady, są sztuczne. Z kolei opowieść Cada Bane’a jest trochę bardziej intymna, bo każe skonfrontować mu się z przeszłością i tożsamością.
Obie historie trwają około 40 minut każda. Nie chcę dyskutować, dlaczego podzielono na odcinki coś, co spokojnie mogłoby być krótkometrażowym filmem. Istotne jest bowiem, że ta formuła ma swój urok. Choć nie podoba mi się, że zanim odcinek zdąży się rozkręcić, to dobiega końca, to muszę powiedzieć, że scenariusz jest do tej formuły doskonale dopasowany.
Krótko, szybko i przyjemnie
Obie opowieści utrzymują bardzo wysoki poziom realizacyjny. Potyczki na świetlne miecze, brawurowe sceny akcji, napady, pojedynki – wszystko jest tu szybkie, intensywne i świetnie wyreżyserowane. W tej krótkiej formule nie ma miejsca na pustosłowie i niepotrzebne sceny akcji. To się po prostu dobrze ogląda, a przedstawione historie, choć eksploatują znane motywy, to starają się poznać swoich bohaterów i opowiadać przez ich pryzmat.
Trudności nastręcza jedynie fakt, że marka transmedialna, jaką od lat są „Gwiezdne wojny”, nie funkcjonują już jako samodzielne tytuły, ale jako sieć. Oczywiście „Andora” czy „Akolitę” z powodzeniem można oglądać, będąc świeżakiem, ale to raczej wyjątki. Nawet „Ahsoki”, która przecież była aktorskim serialem, nie dało się zrozumieć bez tła, jakim są animowani „Rebelianci”.
„Tales of the Underworld” ma ten sam problem, zwłaszcza w części poświęconej Asajj Ventress. Bez szczegółowej wiedzy trudno połapać się w punkcie wyjścia, jakim jest śmierć bohaterki. A pytania dopiero się zaczynają, bo w ciągu pierwszych kilku minut pojawia się Matka Talzin czy Quinlan Vos. Mnie zakręciło się w głowie, bo losy zabójczyni z Dathomiry znam głównie z animacji, a to niestety za mało.
Czy warto obejrzeć „Tales of the Underworld”?
Jednym słowem: warto. To serialik przede wszystkim bardzo dobrze napisany. Nie jest może pozbawiony wad, ale jednocześnie czuć w nim głębokie zrozumienie świata i bohaterów. Fabuła stworzona przez Dave’a Filloniego i napisana przez Matta Michnovetza pokazuje, że „Gwiezdne wojny” powinny sięgać zacznie głębiej niż powierzchowny kostium i niezobowiązująca akcja, bo właśnie wtedy naprawdę rozwijają skrzydła.
Czytaj więcej o STAR WARS:
- Zagadka z Zemsty Sithów rozwiązana. Fani Gwiezdnych wojen czekali na to 20 lat
- Gwiezdne wojny znów zdominowały kina. Wielki sukces i historyczny rekord
- Pięć gwiazd odrzuciło rolę w filmie Star Wars: Starfighter u boku Goslinga. Dlaczego?
- Andor, sezon 2. Kiedy emitowane będą kolejne odcinki? Disney+ namieszał
- Kiedy rozgrywa się akcja 2. sezonu serialu Andor? Wyjaśniamy