Miesiąc ze Star Wars Unlimited TCG. Zrobiłem poradnik, którego mi brakowało, gdy sam zacząłem grać
„Star Wars Unlimited” to nowa karciana gra typu TCG z uniwersum „Gwiezdnych wojen”, od której nie mogę się oderwać. Przygotowałem taki praktyczny poradnik, którego mi brakowało, gdy kilka tygodni temu sam zaczynałem zabawę. Wyjaśniam w nim, o co chodzi z boosterami, boxami, setami i draftami oraz jak wyglądają turnieje, a także po czym poznać, że karta jest unikatowa. Podpowiadam też, jak zacząć tworzyć swoją talię i zebrałem w jednym miejscu linki do przydatnych stron www.
W marcu 2024 r. wydawnictwo Fantasy Flight Games wprowadziło do sprzedaży nową grę TCG inspirowaną „Gwiezdnymi wojnami”. Stała się ona z miejsca hitem. Chociaż wydrukowano na start więcej kart w ramach pierwszego setu o nazwie „Spark of Rebellion”, niż przez cały pierwszy rok istnienia poprzedniej tego typu gry, czyli „Star Wars: Destiny”, to te i tak… rozeszły się na pniu. Znalezienie dziś boosterów „Star Wars Unlimited” w normalnej cenie (ok. 20 zł) graniczy z cudem.
Poświęcam teraz tej karciance każdą wolną chwilę, a z redakcyjnym kolegą Konradem Chwastem godzinami perorujemy o wyższości Lando nad Chewbaccą w ramach mojej talii Hana Solo. Jednocześnie jako osoba, która ostatni raz miała styczność z TCG w podstawówce, gdy w Polsce wybuchł pierwszy szał na Pokemony, z początku byłem ciut zagubiony. Dopiero po dziesiątkach rozegranych meczy w SWU przygotowałem poradnik, który sam chciałbym przeczytać kilka tygodni temu.
Spis treści:
- Jak grać w „Star Wars Unlimited”?
- Czym są boostery w kontekście gier TCG?
- Ile trzeba zapłacić za złożenie talii od zera?
- Jak zbudować deck do „Star Wars Unlimited”?
- Których kart można używać w talii?
- O co chodzi z boxami i case’ami SWU?
- A czym są te całe sety w kontekście TCG?
- Czy warto zacząć dziś grać w „Star Wars Unlimited”?
Jak grać w „Star Wars Unlimited”?
SWU to w skrócie gra karciana, w której w ramach tego podstawowego formatu (Constructed Premier) naprzeciw siebie stają dwie osoby wyposażone w talie o wielkości od 50 kart w górę, kontrolujące dodatkowo po bohaterze i bazie. Celem gry jest zniszczenie lokacji przeciwnika - oczywiście zanim on to zrobi z naszą. W tym celu używamy kart symbolizujących jednostki wojskowe, bohaterów oraz wydarzenia znane z gwiezdnowojennych filmów, seriali oraz animacji.
Gracze dobierają sześć kart i decydują, które dwie zakryte odłożą. Są to tzw. Resources (czyli Zasoby), które można wydawać co rundę na zagrywanie kart. Potem wykonuje się na zmianę akcje, takie jak atakowanie, wystawianie jednostek i przejmowanie inicjatywy, aż druga strona spasuje. Następne dobiera się dwie karty, a jedną z ręki można przeznaczyć na kolejny Resource i tak w kółko. Partia trwa ok. 20 min i kończy się, gdy padnie baza. Zwykle gra się do dwóch wygranych (tzn. BO3, best-of-three).
Do sprzedaży trafiły dwie gotowe talie, w których liderami są Luke Skywalker oraz Darth Vader. Taki zestaw można kupić za około 130 zł i będzie on świetnym wyborem na start - ale cała zabawa zaczyna się w chwili, gdy zaczniemy budować deck (czyli talię) sami. Do wyboru mamy w końcu aż 252 różne karty, a jednostki, upgrade’y i eventy można używać w trzech kopiach. A skąd je brać? Nie liczcie na to, że wejdziecie do sklepu i zgarniecie z półki akurat te, których szukacie.
Czym są boostery w kontekście gier TCG?
„Star Wars Unlimited” to gra karciana, w której karty wyciąga się z tzw. boosterów. To koperty, które są takimi protoplastami cyfrowych lootboksów i kosztują dziś ok. 40 zł za sztukę, gdyż w wyniku braku towaru w magazynach sprzedawcy podnieśli ceny już dwukrotnie. Zawsze znajdziemy w nich 16 kart, w tym dokładnie po jednym liderze oraz bazie, a pozostałe to jednostki (naziemne, kosmiczne), upgrade’y i eventy. Karty mają też różne stopnie rzadkości, w tym:
- C, Common - te najbardziej pospolite, 9 w jednym boosterze;
- U, Uncommon - mniej często spotykane, 3 w jednym boosterze;
- R, Rare - karty rzadkie, w większości przypadków 1 na booster.
Oprócz tego można trafić na karty legendarne oznaczone literką L, która równie dobrze mogłaby oznaczać… loterię. Wynika to z faktu, że czasem można trafić na taką w miejscu karty R, ale jedynie w średnio 1 na 8 boosterów. Łatwo policzyć, że zdobycie wszystkich kart C, U, R i L (i to każdej poza liderami i bazami w trzech kopiach, żeby mieć tzw. playset, czyli zbiór kart pozwalający zbudować dowolną talię…) wymagałoby wydania góry pieniędzy - a i tak nie ma gwarancji sukcesu.
Taki jednak urok gier typu TCG, czyli Trading Card Game. Gracze, tak jak w grach Pokemon, Magic czy Lorcana budują swoje talie z tych kart, które znaleźli w paczkach, a niepotrzebnymi mogą się wymieniać z innymi graczami, by zdobyć te brakujące. Funkcjonuje też rynek wtórny, więc można sprzedawać i kupować konkretne kartoniki. Sam korzystam z grupy na Facebooku, a ceny śledzę na stronie Card Market. Jeśli zastanawiacie się zaś, ile potrafią kosztować najrzadsze karty, to lepiej usiądźcie.
Ceny za karty SWU dochodzą do setek, ale nie złotych, tylko euro (!) od sztuki.
Na szczęście w tym przypadku mowa o takich specjalnych wariantach kart liderów o nazwie Showcase, które trafiają do zaledwie jednego na 288 (!!) boosterów, czyli to jedna na 4608 (!!!) wydrukowanych kart - więc jest mniejsza szansa je trafić, niż nawigować pomyślnie w polu asteroidów, jak to wyliczał C-3PO. Co jednak istotne, taki lider pod względem mechaniki jest identyczny, jak zwykły - po prostu jego karta wygląda w tej wersji fajniej, gdyż pozbawiona jest ramki na tekst. Do tego ma wykończenie typu Foil, czyli się świeci (w przypadku Pokemonów za dzieciaka mówiliśmy o tego typu kartonikach per „hologramy”).
Ostatnia, szesnasta karta z boostera, może mieć dowolny stopień rzadkości, a zawsze jest w wariancie Foil, a raz udało mi się nawet znaleźć dwie legendy w jednym boosterze (Home One zamiast R-ki i bonusowy Command w Foil). Do tego w można znaleźć średnio 2 karty C/U w wersji Hyperspace, czyli z grafiką na całej karcie, bez ramki dookoła, na każde 3 boostery, a w 1 na 15 paczek - rzadką lub legendarną kartę tego typu. Do tego jest 2 proc. szans na kartę R lub L w wersji Foil i Hyperspace jednocześnie. No i liderzy oraz bazy też mają dwa stopnie rzadkości, C i R, a do tego mogą wystąpić w wersji Hyperspace…
Ile trzeba zapłacić za złożenie talii od zera?
Jeśli zdecydujemy się kupować tzw. single, czyli karty na sztuki, to cena za deck wynosi od kilkudziesięciu (wyłącznie z kart C i U) do nawet blisko dwóch tysięcy złotych (z wykorzystaniem również R i L) - oczywiście jeśli zignorujemy warianty Showcase, Foil, Hyperspace i HyperFoil. Większość kart R można jednak kupić za kilka złotych od sztuki. Jest jednak kilka R-ek, za które trzeba zapłacić sporo więcej jak np. U-Wing czy K-2SO. Obecnie w TOP 3 najdroższych kart są zaś legendarne jednostki: Darth Vader (ok. 330 zł za sztukę), Boba Fett (ok. 210 zł) i Luke Skywalker (ok. 170 zł).
Na szczęście, aby zbudować silną talię, wcale nie potrzeba trzech Vaderów i trzech Fettów (chociaż to połączenie jest faktycznie mocne!). Deck building to zaś świetna zabawa sama w sobie, ale wymaga praktyki, praktyki i jeszcze raz praktyki. Warto pójść na turniej czy też dwa albo spotkać się z grupą znajomych i sprawdzić, które kartoniki ze sobą dobrze współgrają i pozwalają na kombosy, a które jednak niekoniecznie. Testować swoje pomysły przeciwko deckom innych graczy można cyfrowo z botem na stronie ForceTable.net.
Jak zbudować deck do „Star Wars Unlimited”?
Na start polecam rozegrać parę partii startowymi taliami Luke vs Vader, które nieźle uczą podstawowych mechanik, a potem samodzielne zbudować talię z użyciem lidera, który nam się spodobał - albo tych legendarnych kart, które wypadły z boosterów. Zestaw wszystkich kart o rzadkości C i U, po trzy sztuki każdej, można przy tym odkupić od innych graczy za ok. 150 zł, a potem można szukać ofert na te karty R i L, których faktycznie chcielibyśmy użyć. W ramach casualowych rozgrywek ze znajomymi można w końcu użyć kart proxy: drukowanych na zwykłej drukarce i włożonych do koszulki.
Wiem jednak z doświadczenia, że liczba dostępnych kombinacji kart może z początku przytłoczyć, zwłaszcza jeśli w ostatnie TCG grało się ćwierć wieku temu, tak jak to było w moim przypadku - a tym bardziej jeśli to pierwsza taka gra, z którą ktoś ma do czynienia. Dobrym pomysłem może być przyjrzenie się deckom, jakimi grają (i wygrywają turnieje!) inni gracze, gdyż często wrzucają oni listę używanych kart do internetu wraz z omówieniem swojej taktyki oraz… skopiowanie ich, by potem wprowadzać do nich własne poprawki pasujące do naszego stylu gry.
Których kart można używać w talii?
To, które się sprawdzą, zależy głównie od tego, jakiego lidera i bazę wybraliśmy. Oba te typy kart mają przypisany kolorowy aspekt: niebieski (Vigilance), zielony (Command), czerwony (Aggression) lub żółty (Cunning). Lider ma też dodatkowy aspekt, który określa, czy bliżej mu do jasnej (biały), czy ciemnej strony Mocy (czarny). Pozostałe karty też mają przypisane dwa aspekty, czasem nawet identyczne, ale de facto w talii możemy umieścić każdą kartę. Trzeba jedynie pamiętać, że zagranie takiej spoza naszych aspektów zwiększa jej koszt o 2 za każdy brakujący. Z tego względu wiele osób wybiera inny kolor bazy niż lidera, ale można robić też tzw. monodecki.
Gracz może przy tym wybrać, czy chce grać Aggro (czyli agresywnie i szybko), czy Control (i tym samym kontrolować sytuację na mapie), czy też Midrange (w pewnym sensie to droga środka między Aggro a Controlem); tego typu opcji jest zresztą więcej. Domyślam się jednak, że dla początkującego gracza może brzmieć to skomplikowanie, ale wystarczy parę(naście) partii, żeby załapać, o co tu chodzi. Proponowana przez twórców gry zasada jest przy tym taka, by ok. 60-70% talii stanowiły jednostki (w praktyce zwykle spotyka się teraz więcej naziemnych niż kosmicznych), a pozostałe były upgrade’ami i eventami. Do tego dobrze jest mieć wiele kart o niskim koszcie, skoro w pierwszej rundzie mamy do dyspozycji tylko 2 Zasoby.
Sam znalazłem w boosterach już cztery Sokoły Millenium, więc gram Hanem Solo.
Dobrałem do niego zieloną bazę i chociaż na razie nie osiągam imponujących sukcesów, to dwa casualowe turnieje skończyłem z wynikiem 2 wygranych i 2 przegranych meczy (w formule BO1), więc jak na początek - nie jest źle. Listą kart, których używam, się dzielę na obrazku obok, ale nadal się głowię, czy i które wymienić na inne, a także jak zbudować tzw. sidedeck (nazywany też sideboardem). To taka ławka rezerwowych, gdyż oprócz talii na turniej można zabrać do 10 dodatkowych kart i wymieniać je z tymi z głównej talii, co przydaje się zwłaszcza pomiędzy rozgrywkami w ramach BO3.
Dodam jednak, że ze względu na to, iż unikalny skill Hana Solo pozwala mi na czas jednej rundy zwiększyć liczbę dostępnych zasobów w zamian za zrzucenie karty z ręki, nie używam w ogóle kart o koszcie 1 i mam mało w talii kart o koszcie 2. Tym liderem już w pierwszym ruchu mogę zagrać kartę o koszcie 3, a przy innym mój zestaw kart raczej się nie sprawdzi. Z kolei kombos, w który celuję, to zagranie statku Home One z użyciem wydarzenia Sneak Attack. Jeśli wyciągnę wtedy ze stosu odrzuconych Fleet Lieutenanta, to rebeliancki okręt flagowy może od razu uderzyć we wrogą bazę z siłą 7+2 i nie da się tego zablokować… ale tyle dygresji, wróćmy do porad bardziej ogólnych.
O co chodzi z boxami i case’ami SWU?
Kupno jednego boostera to taka loteria - zwłaszcza jeśli kupujemy go przez internet (a dziś dostępne są tylko takie w zawyżonej cenie). Skoro każdy box zawiera średnio trzy koperty z kartami legendarnymi (aczkolwiek z doświadczenia wiem, że można trafić cztery zwykłe i nawet piątą w wersji Foil), to ktoś mógł otwierać je po kolei, a jeśli już trafił trzy karty legendarne - odpuścić sobie dalsze rwanie kopert i wystawić pozostałe boostery na sprzedaż. Z tego powodu wielu graczy kupuje cały zafoliowany box, a ci naprawdę zamożni gracze - od razu cały case, czyli paczkę sześciu boksów (co daje im 50% szans na znalezienie karty lidera w wersji Showcase).
Co przy tym ciekawe, jeden z użytkowników Reddita po obejrzeniu dziesiątek unboxingów… złamał kod. Okazuje się, że po wyciągnięciu jednej legendy można sobie wykoncypować, jakie inne karty L dany box może jeszcze zawierać, a jakich w ogóle nie ma szansy w nim znaleźć (w wersji innej niż ten losowy Foil), co może wynikać z ustawień maszyn w drukarni. Zawsze znajduje się w boksie karty znajdujące się obok siebie na tej zapętlonej liście: (…) Luke Skywalker - Boba Fett - Black One - Devastator - Avenger - Cunning - Mace Windu - Darth Vader - Vigilance - Millenium Falcon - Aggression - Home One - Superlaser Blast - Change o Heart - Force Lightning - Command - Luke Skywalker - Boba Fett - Black One - Devastator (…).
Sam rozpakowałem dwa takie pełne duże pudła i za pierwszym razem trafiłem cztery legendy w wersji nie-Foil, czyli Vigilance, Millenium Falcon, Aggression i Home One. Za drugim były to Aggression, Millenium Falcon, Vigilance i Darth Vader. Z kolei w 10 boosterach kupionych wcześniej trafiłem kolejnego Sokoła Millenium i jeszcze jednego Home One’a, więc w tym szaleństwie jest metoda, co potwierdzają też inni gracze. Z kolei jeśli ktoś poluje na Vadera albo Fetta, a wyciągnie np. Superlaser Blast z pierwszego boostera, to już wie, że raczej nie ma już na nich szans (no chyba, że w wersji Foil). Ciekawe, czy kolejny set lub reprint tego pierwszego, też się będzie dało tak łatwo rozpracować…
A czym są formaty Draft, Sealed i Twin Suns w „Star Wars Unlimited”?
Są dwie grupy podstawowych formatów, czyli Constructed i Limited. W ramach tego pierwszego dostępny jest na razie jedynie wariant Premier, który polega graniu uprzednio zbudowaną talią (50 kart lub więcej i max. 3 powtórki + 1 lider i 1 baza). Formaty limitowane to np. Sealed i Draft, w których talie muszą mieć minimum 30 kart i tworzy się je na starcie rozgrywki. Jeśli mamy pod ręką box, to można rozegrać ten pierwszy w cztery osoby, a drugi nawet w osiem (nie trzeba korzystać z jednego pudełka, a każdy gracz może przynieść ze sobą swoje boostery - ważne jedynie, żeby były z jednego setu).
W przypadku gry typu Sealed gracze otwierają po 6 boosterów na głowę i budują talię tylko z tych kart, które z nich wyciągnęli. Do tego wybiera się jednego wylosowanego lidera wraz z wylosowaną bazą (lub dowolną inną o rzadkości C). Draft z kolei polega tak z grubsza na tym, że każdy gracz bierze 3 boostery, otwiera jeden, wybiera sobie kartonik, który chce zachować, a potem podaje się pozostałe karty innej osobie. W tym momencie znowu wybiera się znowu po jednej karcie, podaje pozostałe dalej itd. (jeśli planujecie rozgrywkę w tym trybie, to warto doczytać o kolejności dobierania).
Oprócz tego gracze mogą zbudować talię w formacie Twin Suns, w której obecnie trzeba mieć minimum 50 kart, ale bez powtórek (w przyszłości będzie ona musiała zawierać ich 80). Do tego wybiera się nie jednego, tylko dwóch liderów, a w tym formacie w „Star Wars Unlimited” można grać w więcej niż w dwóch graczy naraz. Szczegółowe zasady formatów Constructer Premier oraz Limited Sealed, Draft i Twin Suns oraz trybu multiplayer, a także te dotyczące organizacji turniejów, zostały opisane na oficjalnej stronie internetowej gry. Można tam znaleźć też pełną instrukcję do SWU w formie PDF-a.
Gdzie bywać, kogo znać - czyli o co chodzi z turniejami „Star Wars Unlimited”.
„Star Wars Unlimited” świetnie sprawdza się podczas rozgrywek ze znajomymi - swój zestaw startowy dostałem zresztą od sąsiada, którego z tego miejsca serdecznie pozdrawiam i który potrzebował sparing partnera, ale nie dajemy radę się łapać na wspólną zabawę tak często, jak byśmy tego chcieli. Staram się też namawiać na rozgrywki każdego, kto ma siłę jeszcze o grze słuchać, ale równie dobrze bawię się na turniejach Constructed Premier w ramach wydarzeń typu Weekly Play organizowanych zwykle raz w tygodniu przez sklepy mające w ofercie „Star Wars Unlimited”. Na czym polegają takie zawody?
W telegraficznym skrócie gracze płacą wpisowe (ok. 25-30 zł w przypadku Constructed Premier na terenie Warszawy i okolic), a potem rozgrywają kilka meczy, zwykle do dwóch wygranych (BO3). Na koniec organizator liczy punkty i najlepsi zgarniają z puli nagrody, którymi zwykle są boostery, gadżety lub po prostu karty. To, co można wygrać, zależy od liczby osób biorących udział w turnieju oraz od zasad ustalonych przez sklep. A co z podziałem łupów? Czasem tylko kilka osób dzieli między siebie większość nagród, czasem dostaje się np. o 1 booster mniej niż liczba wygranych meczy, a czasem otwiera się wszystkie boostery i od punktacji zależy to, kto wybiera z nich pierwszy do zabrania ze sobą.
Co sklep, to turniejowy obyczaj.
Constructed to oczywiście nie jedyny format, jaki można rozegrać w sklepie. Informacji o turnieju Sealed co prawda od dawna nie widziałem (co związane jest zapewne z brakami magazynowymi), ale niektóre sklepy, które mają jeszcze zapas boosterów, organizują zawody typu Draft. Wpisowe wtedy jest często wyższe, niż w przypadku gry swoim deckiem, ale jest też więcej nagród do podziału. W obu przypadkach gracze mogą albo wyjść do domu z tymi kartami, które wybrali (czy też wylosowali), albo pod koniec odbywa się tzw. redraft, a zwycięzcy mają pierwszeństwo w wyborze kart ze wspólnej puli.
Organizatorzy, niezależnie od formatu, rozdają uczestnikom też czasem, jeśli tylko nimi dysponują, takie mini-boostery z trzema kartami z serii OP (Organized Play). Nie da się ich (oficjalnie…) kupić i umieszczane są w nich alternatywne wersje graficzne kart, w tym o rzadkości S (czyli dostępnych wyłącznie w zestawie startowym) oraz kilku wybranych kart C i U z boosterów (karty OP mogą mieć też inny stopień rzadkości od nich). To dodatkowo utrudnia złap zebranie ich wszystkich, co nie zmienia faktu, że moja kolekcja rośnie - postępy śledzę w ramach bazy danej na stronie sw-unlimited-db.com.
Kolejnym wyzwaniem są zawody typu Store Showdown, w których może brać udział jeszcze większa liczba osób i mogą trwać one nawet kilka... dni. Do tego po rozegraniu kilku meczy te osoby, którym poszło najlepiej, tworzą zwykle drabinkę i rywalizują ze sobą, aż wyłoni się zwycięzcą nazywany Championem. Jedną z nagród w takim konkursie mogą być specjalne karty, których nie da się zdobyć w żaden inny sposób (no chyba, że odkupimy je od kogoś, kto uczestniczył w takim wydarzeniu i osiągnął dobry wynik). Do tego mają być organizowane jeszcze większe turnieje - pytanie, czy w Polsce…
Oprócz tego w grach TCG funkcjonują wydarzenia typu Prerelease przed premierą nowych setów. W ich ramach można zagrać w formacie Sealed jeszcze przed oficjalną premierą talii startowych i nowych boosterów, a w przypadku SWU każdy gracz składa talię z sześciu kopert dostępnych w specjalnej paczce, w której w przypadku można znaleźć też dwóch liderów z talii startowych w wersji Foil. Takie zestawy można również kupić przed i po premierze setu we własnym zakresie, ale ostatnie sztuki tych z serii „Spark of Rebellion” potrafią kosztować już ponad 260 zł (dwukrotnie więcej niż na premierę).
A czym są te całe sety w kontekście TCG?
W marcu br. do sprzedaży trafiła pierwsza seria kart SWU o zbiorczej nazwie „Spark of Rebellion” (w skrócie SOR dla kart zwykłych i XSOR dla wariantów Showcase i Hyperspace), na którą składają się 252 różne karty pod względem mechaniki rozgrywki. Wśród nich mamy 16 liderów, 12 baz oraz 234 jednostki, ulepszenia i wydarzenia. W przypadku gier TCG kolejne takie zestawy, nazywane setami, wchodzą do sprzedaży cyklicznie, np. co kwartał, ale w „Star Wars Unlimited” ten czas jest ciut dłuższy i wynosi cztery miesiące. Zwykle po wprowadzeniu nowego poprzedni nie jest już sprzedawany, ale bywa, że zostają jakieś pudełka w magazynach lub realizowane są dodruki.
„Spark of Rebellion” trafiło do sprzedaży w marcu 2024 r., a obecny nakład się prawie skończył. Fantasy Flight Games zapowiedziało jednak już jego dodruk na koniec tego roku oraz dwa kolejne sety o nazwach „Shadows of the Galaxy” z taliami startowymi Mandalorianina i Moffa Gideona na lipiec 2024 r. oraz „Twilight of the Republic”, którego premiery spodziewamy się cztery miesiące później. Pierwszy z nich będzie liczył 262 karty, które będą wystarczające do zbudowania zupełnie nowych talii, ale gracze będą mogli w deckach łączyć również karty z obu setów. Niewykluczone, że w dalszym etapie rozwoju gry część starszych kartoników zostanie wyłączona z rozgrywek w ramach wybranych formatów, ale to jeszcze pieśń przyszłości.
Czy warto zacząć dziś grać w „Star Wars Unlimited”?
W skrócie: tak, bo daje masę frajdy, zwłaszcza jeśli kogoś jara nie tylko sama rozgrywka, ale również przygotowywanie się do niej i obmyślanie coraz to nowych strategii. Trzeba jednak zdawać sobie sprawę, że ta zabawa może być kosztowna, a model dystrybucji polegający na losowaniu kart, zwłaszcza w przypadku braków magazynowych i windowania cen, powiększył barierę wejścia dla nowych graczy (nie mówiąc już o kolekcjonerach, którzy chcą mieć wszystkie karty).
Czytaj inne nasze teksty poświęcone „Star Wars”:
Z drugiej strony rynek pojedynczych kart się już ustabilizował i można oszacować, ile będzie kosztowało zbudowanie konkretnej talii. Karty zostały też już przetestowane na wiele sposobów i można pożyczyć pomysł na deck od innych graczy. Nowicjusze mogą też kupić zestawy startowe w cenach podobnych do tych, co na początku, albo np. wszystkie karty C i U po trzy sztuki za mniej-więcej tyle samo pieniędzy i złożyć talię, dokupując np. kilka wybranych kart o rzadkości S, R i L.
Jeśli z kolei gra przypadnie komuś do gustu, to można pomyśleć jeszcze o kilku dodatkach. Sam mogę polecić pudełko na talię w postaci GamePoda (sam korzystam z tego od GameGenic), koszulki chroniące karty (od tej samej marki - dostępne są cztery różne wzory) oraz plastikowe tokeny. W przypadku tych ostatnich oficjalne się już skończyły, ale na Etsy lub Allegro można znaleźć naprawdę niezłe zamienniki. Szukam też cały czas maty do grania od GameGenic z Gwiazdą Śmierci, aby zabierać ją na turnieje.
No to co, planujecie dołączyć do społeczności „Star Wars Unlimited” teraz, czy dopiero po premierze nowego zestawu? Dajcie znać w komentarzach, jakimi taliami gracie lub planujecie grać i czy wspomniana lista z Reddita pokrywa się z obserwacjami. No i do zobaczenia na turniejach!