Fakty i fikcja w "The Crown". Sprawdzamy, które wydarzenia z serialu są prawdziwe
"The Crown" doczekał się już pięciu sezonów. W najnowszym, akcja skupia się m.in. na rozpadzie małżeństwa księcia Karola i księżnej Diany. Wszystkie transze serialu są szeroko komentowane przez fanów i krytyków, głównie ze względu na to, że w produkcji Netfliksa fikcja łączy się z prawdą. Niektóre wątki są kontrowersyjne i nieźle mieszają w życiu publicznym oraz rodziny królewskiej. Co jest prawdą, a co fantazją scenarzystów?
"The Crown" to serial, który choć uwielbiany przez widzów, nie jest przychylnie postrzegany przez polityków Wielkiej Brytanii, a tym bardziej osoby ze środowiska rodziny królewskiej. Niektóre sceny w serialu potrafią pokazać ich w niezbyt dobrym świetle. Twórcy produkcji Netfliksa od początku tłumaczyli, że "The Crown" jest fikcyjnym dramatem, opartym na prawdziwych wydarzeniach. Doszło do tego, że publikując zwiastun na YouTube, musieli odnotować taką informację. Zrobili to właśnie po to, aby uniknąć potem oskarżeń, że stawiają poszczególne osoby w złym świetle.
Co jest prawdą, a co fikcją w 5. sezonie "The Crown"?
Na przestrzeni pięciu sezonów mnóstwo wydarzeń jest prawdziwych, ale też i fikcyjnych. Są takie wątki w 5. sezonie "The Crown", jak historia małżeństwa księcia Karola i księżnej Diany, które przechodziło kryzys, aby wreszcie skończyć się rozwodem. Pamiętamy sprzed lat, że tak właśnie było i twórcy w najnowszej transzy bez zarzutów pokazują tę historię. Słynna książka, gdzie Diana nagrywała się na kasety dziennikarzowi Andrew Mortonowi również zaistniała, a jej publikacja odbiła się szerokim echem w mediach na całym świecie. Diana opowiedziała w niej m.in. o nieszczęśliwym małżeństwie z Karolem, bulimii, na którą cierpiała oraz na próbie samobójczej. Próbowała targnąć się na swoje życie, będąc w pierwszej ciąży z Williamem.
W Sandringham, gdy byłam w trzecim miesiącu ciąży rzuciłam się ze schodów. Pewnego dnia powiedziano mi: „Ty histeryczko, nie ma sensu cię słuchać, mówisz ciągle to samo. Idę pojeździć konno”. Nie straciłam dziecka. Skończyło się na wielkich siniakach na brzuchu. Królowa była przerażona, gdy Karol wrócił z przejażdżki zachowywał się jakbym nie istniała. Później pocięłam sobie piersi i uda nożykiem do papieru, a jeszcze później nożem do cytryn. Zawsze po kłótniach z Karolem
powiedziała Diana na łamach wspomnianej książki.
Prawdziwymi wydarzeniami z 5. sezonu jest również trudny okres w panowaniu królowej Elżbiety. Pierwszy odcinek nowej transzy nazwany został "syndrom królowej Wiktorii". Jest to termin używany do opisania tego, co dzieje się, gdy ludzie zaczynają postrzegać długo panującego monarchę, jako tego, który jest pozbawiony kontaktu ze swoim narodem. Na początku lat 90. faktycznie używano w brytyjskiej prasie takiego określenia w odniesieniu do panowania Elżbiety II ( w serialu przytoczony jest artykuł z "The Sunday Times). Mówiono, że opinia publiczna jest coraz bardziej zmęczona starzejącą się monarchinią.
Z kolei fikcją literacką jest kontrowersyjny wątek, szeroko komentowany przez brytyjskich polityków, jakoby książę Karol spiskował z ówczesnym premierem Johnem Majorem przeciwko swojej matce. W serialu Karol miał być zadowolony z faktu, że Brytyjczycy chcą abdykacji królowej Elżbiety na jego korzyść. Wiadomo, że w prawdziwym życiu nic takiego nie miało miejsca.
Były premier John Major przysłał nawet do redakcji "The Mail on Sunday" komunikat:
Wszystkie rozmowy jeden na jeden, które widzicie w serialu, są czystą fikcją. Zostały stworzone po to, by zapewnić dramatyczny efekt i by osiągnąć cele marketingowe, bez względu na prawdę. Ludzie powinni to bojkotować. (...) To są złośliwe bzdury.
podkreślał był premier.
Nieprawdą jest też, jakoby książę Filip miał romans z przyjaciółką rodziny, młodszą o trzy dekady Penny Knatchbull, która miała zbliżyć się do księcia Filipa w 1991 roku, tuż po śmierci kilkuletniej córeczki. Osoby związane z rodziną królewską twierdzą, że między tą dwójką nigdy nie było czegoś więcej, niż przyjaźń.
W 4. sezonie "The Crown" pewne sceny z Margaret Thatcher były zmyślone
Pamiętacie wydarzenia z 4. sezonu? Jeśli tak, to na pewno kojarzycie wątek z Margaret Thatcher, granej przez fenomenalną Gillian Anderson. Ówczesna pani premier w serialu przechodzi przez "Test Balmoral”, gdzie zaproszeni do królewskiej posiadłości goście są poddawani różnym próbom, które mogą ich ośmieszyć. Thatcher zostaje zaproszona do Balmoral i nie czuję się tam najlepiej, gdyż nie zna reguł etykiety. Jak tłumaczył w jednym z wywiadów historyk rodziny królewskiej Hugo Vickers, "test Balmoral" nie istnieje. Rodzina królewska ma doskonale zdawać sobie sprawę z tego, że goście są zdenerwowani w jej obecności i robią wszystko, aby poczuli się komfortowo.
Wróćmy jeszcze do początków znajomości Diany i Karola z 4. sezonu. W serialu od razu przedstawiono, że Karol tak naprawdę jest zainteresowany tylko Camillą. Tuż po zaręczynach z Dianą Karol miał wyjechać na kilka tygodni, co jest bzdurą. Natomiast tuż przed próbą generalną ślubu są już tak skłóceni, że do katedry św. Pawła przyjeżdżają osobno. To również wymyślony na potrzeby serialu wątek. W 4. sezonie, po powrocie Diany z wizyty w USA, Karol miał jej wykrzyczeć "Chcę tylko Camilli". To również scena wykreowana na potrzeby serialu.
Nie sposób jest wymienić oczywiście wszystkich różnic i podobieństw w "The Crown", ale to, na co trzeba zwrócić uwagę, to niesamowite charakteryzacje bohaterów i podobieństwo do prawdziwych postaci. Twórcy zadbali o to, aby zarówno królowa Elżbieta, książę Filip, Diana czy Karol byli zbliżeni wizualnie do członków rodziny królewskiej. Wyszło im to naprawdę perfekcyjnie.
W niektórych scenach 5. sezonu księżna Diana grana przez Elizabeth Dębicki wygląda identycznie. Kropka w kropkę jak księżna Walii. Nie jest też tajemnicą, że kostiumy bohaterów The Crown" są niemal wierną kopią rzeczywistych ubrań rodziny królewskiej. Sama suknia Elżbiety II, którą w pierwszym sezonie nosiła Claire Foy, była wierną repliką rzeczywistej kreacji. Projekt kosztował blisko 170 000 złotych. Mimo wielu autentycznych i fikcyjnych sytuacji, zawartych w serialu, warto też zwrócić uwagę na głośne wydarzenia, mające miejsce naprawdę.
Mowa o Wielkim Smogu Londyńskim, przedstawionym w 4. odcinku pierwszego sezonu "The Crown". Rzeczywiście, przez pięć dni, od 5 do 9 grudnia 1952 roku powietrze w Londynie stało się śmiertelnie niebezpieczne. Całe miasto wypełniła dziwna mgła, w wielu miejscach ograniczająca widoczność do zaledwie metra. Wielki smog londyński był po części spowodowany zaniedbaniem Winstona Churchilla. Pozwolił on ludziom palić wszystkim, co tylko znaleźli w domach, tym samym zatruwając powietrze nad miastem. Warto dodać, że Peter Morgan, główny scenarzysta "The Crown" i jego ekipa obejrzeli mnóstwo archiwalnych materiałów i przeczytali masę publikacji na temat rodziny królewskiej. A że czasem poniosła ich fantazja w fabule, to tylko dodaje "The Crown" intensywniejszych barw i jest znacznie ciekawiej.