„Na planie czułam się komfortowo, dużo bardziej niż podczas tego wywiadu" - Viva zrobiła skandaliczny wywiad z Sieklucką o filmie „365 dni”
Na łamach magazynu Viva ukazał się skandaliczny wywiad Romana Praszyńskiego z aktorką Anną Marią Sieklucką. Autor powieści „Córka Wokulskiego” uznał, że przy okazji filmu „365 dni” może pytać rozmówczynie o intymne szczegóły, jej bieliznę i brane leki. Jakim cudem ktoś pozwolił na publikację takiego materiału?
Czasem można odnieść wrażenie, że polski światek medialny kroczy od skandalu do skandalu. Część tego typu wydarzeń jest w oczywisty sposób wykreowana, dla zdobycia dodatkowych wyświetleń i odsłon, ale czasem granice dobrego smaku naprawdę zostają przekroczone. Ledwie wczoraj pisałem o ksenofobicznych żartach prowadzących Dzień Dobry TVN, a już na jaw wyszła kolejna afera, tym razem związana z magazynem Viva.
W ostatni weekend w drukowanej wersji Vivy oraz na stronie internetowej ukazał się wywiad Romana Praszyńskiego z Anną Marią Sieklucką, która zagrała główną rolę w zbliżającym się filmie „365 dni”. Adaptacja powieści erotycznej Blanki Lipińskiej zapowiada się na produkcję daleką od zwyczajowych, ugrzecznionych standardów pokazywania seksu w polskim kinie. W żaden sposób nie upoważniało to jednak dziennikarza do przeprowadzenia tak, mówiąc wprost, obleśnej rozmowy.
Roman Praszyński pytał Annę Marię Sieklucką m.in. czy lubi seks, nałożyła na casting koronkową bieliznę i o jej doświadczenie seksualne.
Nie muszę chyba nikogo przekonywać, że wszystkie wspomniane tematy nie mają nic wspólnego z filmem „365 dni” i nie powinny znaleźć się w artykule publikowanym przez ogólnopolski magazyn. Na tego typu pytaniach się jednak nie kończy. Cała rozmowa została przeprowadzona w atmosferze „rubasznego” egzaminowania i niezdrowej ciekawości dotyczącej prywatnego życia aktorki. Nie twierdzę tutaj, że w wywiadzie nie można pytać o graną przez aktora czy aktorkę scenę erotyczną. To jest część pracy osób występujących w filmach, a przy tym często trudne wyzwanie. Osoba przeprowadzająca rozmowę musi jednak zawsze szanować granicę rozmówcy, a swoje pytania adresować w odpowiedniej formie.
W swoim życiu zawodowym przeprowadziłem mnóstwo wywiadów z aktorami, pisarzami czy celebrytami. Nie wszystkie pytania były łatwe, czasem dotyczyły też spraw prywatnych. W przypadku najtrudniejszych kwestii zawsze uprzedzałem rozmówcę, że nie musi odpowiadać na pytanie i zrozumiem, jeśli o pewnych tematach nie będzie chciał rozmawiać. Wiem, że wielu moich kolegów po fachu prezentuje podobny szacunek do osób, z którymi rozmawiają.
Nie wolno też ignorować faktu, że autorem wywiadu Vivy jest mężczyzna i rozmawia w taki sposób z kobietą.
Nie znam Romana Praszyńskiego (prawdę mówiąc po przeczytaniu omawianej rozmowy, nie mam ochoty go poznawać). Nie wiem, czy na taką formę zdecydował się sam, czy też została mu odgórnie narzucona. Nie ma to jednak tak naprawdę większego znaczenia. Wiadomo bowiem, że rozmowa z aktorem występującym w głównej roli obok Siekluckiej wyglądałaby zupełnie inaczej. Najwyższy czas wyrazić głośny sprzeciw wobec takiego traktowania kobiet w branży rozrywkowej.
Ruch #Metoo wybuchł w Stanach Zjednoczonych i to właśnie tam wydarzyła się większość omawianych przed media nadużyć. Naiwnością byłoby jednak sądzić, że podobne sytuację nie miały nigdy miejsca również w Polsce. To tylko jedna z wielu tajemnic poliszynela znanych w całym środowisku aktorskim. Molestowanie może przybierać różne formy również słowną, dlatego każdy podobny przejaw seksistowskich zachowań należy piętnować.
Wystarczy zresztą spojrzeć na komentarze pod wywiadem Vivy, żeby poznać odczucia kobiet, które przeczytały pseudo-wywiad z Sieklucką.
To zażenowanie, obrzydzenie i gniew. Skierowane w stronę dziennikarza, ale również magazynu, który zdecydował się opublikować. Trzeba sobie wprost powiedzieć, że Viva ponosi tu dużą część odpowiedzialności, bo jak widać nie widzieli nic złego w tekście Praszyńskiego. Wiele osób zastanawia się także, dlaczego Anna Maria Sieklucka nie wyszła z wywiadu lub w ramach autoryzacji nie odniosła się do najbardziej kontrowersyjnych fragmentów. Przyznam, że również przeszła mi przez myśl ta kwestia.
Jeśli ktoś twierdzi jednak, że odtwórczyni głównej roli w „365 dniach” czuła się dobrze podczas rozmowy, to powinien zwrócić uwagę na cytat użyty przeze mnie w tytule tekstu. Sieklucka mówi w nim wprost, że czuje się niekomfortowo. Dobry dziennikarz nie lekceważy takich słów, ale Praszyński w kolejnym zdaniu poszedł jeszcze o krok dalej i zapytał aktorkę o jej doświadczenie seksualne. Czy naprawdę potrzebujemy więcej dowodów na jego winy? Zresztą oskarżanie ofiary, że nie dość dobrze się broniła, to droga aż nazbyt często obierana przez polskich komentatorów. Nie powinniśmy po raz kolejny nią podążać.
AKTUALIZACJA [29.01.2020 r., godz. 16:25]
Wywiad został usunięty ze strony Vivy.