Paranoiczny "Watcher" podniesie wam ciśnienie. Jeden z najlepszych thrillerów zeszłego roku straszy na SkyShowtime
Zeszłoroczny "Watcher" w reżyserii Chloe Okuno ominął polskie kina, a ja, nie ukrywam, bardzo ubolewałem z tego powodu. To znakomicie napisany i zrealizowany thriller, który z całą pewnością zasługuje na uwagę miłośników gatunku. Teraz, dzięki SkyShowtime, polscy widzowie mogą go nareszcie nadrobić.
Biblioteka SkyShowtime wskoczyła w ostatnim czasie do ścisłej czołówki najciekawszych w moim odczuciu ofert streamingowych na rynku. Dostępny tam "Watcher" z 2022 roku to jeden z wielu tytułów, które wcześniej zostały pominięte w polskiej dystrybucji kinowej czy cyfrowej. Z tego względu najpewniej mało kto o nim słyszał - spróbuję to jednak naprawić, po raz kolejny polecając mniej popularną, a wciągającą i jakościową produkcję proponowaną przez platformę.
Piszę to z pełnym przekonaniem: ten "Watcher" (nie mylić z okropnym serialem "The Watcher" Netfliksa) to bez cienia wątpliwości jeden z najciekawiej zrealizowanych i najintensywniejszych thrillerów 2022 roku. Młoda aktorka (w tej roli fantastyczna, znana ze świetnych filmów grozy scream queen: Maika Monroe) przeprowadza się do nowego mieszkania w Bukareszcie. Z czasem Julia zaczyna się coraz bardziej lękać tajemniczego nieznajomego z pobliskiego apartamentowca - mężczyzna zdaje się ją obserwować, ale bohaterka jest w stanie wyrazić słowami swoich obaw. Zastanawia się, czy nie popada w paranoję. który zdaje się notorycznie ją obserwować. Co więcej, w mieście grasuje akurat seryjny morderca.
Więcej o perełkach ze SkyShowtime przeczytacie w innych tekstach na Spider's Web:
- Ten serial jest tak wstrząsający, że aż boję się go polecać. SkyShowtime ma prawdziwą perełkę
- Bez tego filmu nie byłoby tak kultowych komedii pokroju "American Pie". Obejrzycie go na SkyShowtime
- Znalazłem na SkyShowtime thriller, który musicie obejrzeć. Prawdziwa historia człowieka, który miał już dość
Watcher: obowiązkowy seans na SkyShowtime
O fabule nic więcej napisać nie mogę, za to z radością opiszę, dlaczego uważam "Watchera" za tak świetne kino. Po pierwsze: koncept i realizacja. Ten chłodny, kameralny stalker thriller znakomicie oddaje poczucie osamotnienia za pomocą szerokiego wachlarza narzędzi. Oprawa wizualna, dźwięk, paleta barw, cała scenografia i przejmujący występ Monroe - zestaw tych komponentów wprowadza nas do świata Julii i pozwala spojrzeć na otaczającą ją rzeczywistość z jej punktu widzenia. Twórcy wręcz narzucają nam jej perspektywę - a robią to w przewrotny sposób, który sprawia, że zaczynamy mieć wątpliwości co do jej wiarygodności jako narratorki.
Z czasem wszystko zaczyna budzić niepewność - kolory ubrań, wyposażenie mieszkania i pokojów; każde pomieszczenie zdaje się podszeptywać, że coś tu nie gra. Twórcy bawią się proporcjami i przestrzenią, wygłuszają lub podkręcają dźwięki czy brzmienie głosów, zacierają granice między obserwowanym a obserwującym. To ostatnie przeraża - tym bardziej, gdy zdajemy sobie sprawę, że tego typu infiltracja jest właściwie niepowstrzymana. Nikt nie popełnia żadnego przestępstwa. Nic nie możemy zrobić.
Największą wadą filmu jest dość powierzchownie naszkicowany charakter Julii, jednak luki w tej leniwie nakreślonej osobowości z łatwością wypełnia świetna Monroe - aktorka doskonale portretuje osobę, której strach i wewnętrzna samotność odbierają kontrolę nad życiem. Bo "Watcher" jest też opowieścią o poczuciu osamotnienia - nie tylko niepokojącym, lecz także melancholijnym (i wykorzystanym przy okazji do zgrabnej eksploracji tematu gaslightingu). Nieśpieszne tempo sprzyja napięciu, choć najmocniejsze uderzenia w splot słoneczny fundują tu przede wszystkim fenomenalne zdjęcia. Odniesienia do "Okna na podwórze" Hitchcocka czy "Wstydu" Polańskiego nie odzierają jednak obrazu Okuno z przewrotności, a finał potrafi zaskoczyć. Sprawdźcie - zapewniam, że na półtorej godziny wsiąkniecie w świat Julii.