REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. VOD
  3. Netflix

"Chcieliśmy zalać Wrocław w spektakularny sposób" - rozmawiamy ze scenografem "Wielkiej Wody"

Scenograf serialu "Wielka Woda" zdradza nam, w jaki sposób na potrzeby produkcji platformy Netflix powódź ponownie nawiedziła Wrocław i okolice. Praca nad wszystkimi oglądanymi na ekranie spektakularnymi scenami nie była łatwa, ale dostarczyła też twórcom mnóstwo dobrej zabawy.

30.10.2022
11:01
wielka woda powódź scenografia wrocław
REKLAMA

Dołącz do Disney+ z tego linku i zacznij oglądać głośne filmy i seriale.

"Wielką Wodę" można już oglądać w serwisie Netflix. Reżyserami serialu są Jan Holoubek i Bartłomiej Ignaciuk. Pierwszy z nich rozwija tu wątek, który już poruszał w "Rojst ‘97". Akcja produkcji toczy się bowiem w 1997 roku, kiedy to do Wrocławia i okolic zbliża się fala powodziowa. Władze ściągają wykwalifikowaną hydrolożkę, aby za wszelką cenę uratować miasto. Tymczasem Andrzej Rębacz wraca do rodzinnych Kęt i staje na czele zbuntowanych mieszkańców wsi, którzy nie chcą dopuścić do zniszczenia wału przeciwpowodziowego.

Na potrzeby serialu Wrocław i okolice ponownie nawiedziła powódź. Tym razem wszystko jednak miało miejsce pod kontrolą twórców produkcji, którzy musieli zadbać, abyśmy uwierzyli w przedstawiane wydarzenia. Odtworzyli więc dramatyczną sytuację sprzed 25 lat. Za scenografię odpowiadał Marek Warszewski. Miałem okazję z nim porozmawiać i, jak sam przyznaje, największym wyzwaniem w tym wypadku była "sama woda":

REKLAMA

Musieliśmy zalać całe miasto. Na tym polegała odmienność tego projektu. Oczywiście, nie ma sensu wyważać otwartych drzwi i warto byłoby zainspirować się innymi tego typu produkcjami. Jeśli jednak spojrzymy na filmy i seriale katastroficzne, to woda jest w nich zupełnie innym żywiołem, niż było w naszym wypadku. Wiąże się z tsunami, falami, tego typu zjawiskami. Jest w nich o wiele bardziej dynamiczna. Naszym zadaniem było natomiast zrobić drugą Wenecję - to znaczy przeobrazić Wrocław w zupełnie inne miejsce.

Wielka Woda - jak zalewano Wrocław?

Pierwsza decyzja, jaką musieli podjąć twórcy "Wielkiej Wody" dotyczyła sposobu generowania wody. Mogli realizować serial korzystając z prawdziwej, albo po prostu wykorzystać efekty komputerowe. Postanowili połączyć obie te metody. Po zdjęciach próbnych okazało się bowiem, że to zadowalające rozwiązanie.

Wielka Woda - Netflix

W miejscach, gdzie realizowano zdjęcia, m.in. we Wrocławiu i okolicach pojawiły się baseny, które były dostosowane do przestrzeni, w jakiej miała znaleźć się woda. Warszewski zaznacza, że charakteryzowały je dziwne kształty. Musiały bowiem być rozparte na przykład o ściany w pomieszczeniach, czy przechodzić przez drzwi. W zależności od potrzeby różniły się też między sobą głębokością.

Nasze baseny były przelewowe, czyli woda sięgała w nich do samych krawędzi. To rozwiązanie sprawdza się tylko wtedy, kiedy woda jest idealnie wypoziomowana. Każdy ruch sprawia jednak, że krawędzie się odsłaniają. Musieliśmy się nieźle nakombinować, aby nie były one widoczne. W budynkach tapetowaliśmy na przykład baseny, żeby wyglądało jakby rzeczywiście woda dotykała ścian

- mówi Warszewski.

Wielka Woda - powódź kontrolowana

Wrocław od wielu lat intensywnie się rewitalizuje. Jak jednak zaznacza scenograf, zostało jeszcze sporo "tkanki nieodnowionej". W czasie poszukiwań plenerów, bez problemu można było więc znaleźć miejsca, które po odpowiednich zmianach dekoracji twórcy mogli wykorzystać. Ze względu na swoje ambicje artystyczne część lokacji musieli jednak odtworzyć:

W przypadku Trójkąta Bermudzkiego, czyli tej jednej z najbardziej zalanej części Wrocławia, mogliśmy na ulicach po prostu zbudować ileś tam basenów. Doszliśmy jednak do wniosku, że nie dałoby się wtedy pokazać tego zalania w odpowiednio spektakularny sposób. Dlatego odtworzyliśmy tę część miasta w suchym basenie, dzięki czemu mogliśmy nie tylko kontrolować poziom wody zalewającej ulice i budynki, ale też na przykład swobodnie w jednym ujęciu przechodzić z wnętrza do pleneru i odwrotnie.

Scenografia, o której mówi Warszewski robi ogromne wrażenie. W basenie w Srebrnej Górze stanęły bowiem budynki ze sklepami, usługami i mieszkaniami. Bo jak się okazało podczas zdjęć próbnych, wody nie można "w kwestii modeli wielokrotnie pomniejszać". Skala 1:3 to maksimum. Dlatego tak ta, jak i zdecydowana większość makiet pojawiających się w serialu została zbudowana 1:1.

Wielka Woda - tajemnice scenografii serialu Netflix

Pierwotnie Warszewski miał pomysł, aby zbudować jak najbardziej neutralną ulicę, którą można by wykorzystać w wielu różnych scenach. Miała nie posiadać cech charakterystycznych. Twórcy doszli jednak do wniosku, że nie zda to egzaminu i zmienili koncepcję:

REKLAMA

Założyliśmy, że wszystko, co będzie za głowami aktorów, czyli parter i pierwsze piętra muszą być dokładną kopią budynków, które zostały w 1997 roku zalane. Troszeczkę oczywiście pozmienialiśmy, bo staraliśmy się na przykład nie nadawać ulicom ich prawdziwych nazw. Poza tym ta dekoracja pojawia się w kilku odsłonach. Pierwsza była w połowie kopią konkretnego miejsca, a gdy skończyliśmy ją już nagrywać, mieliśmy parę dni, aby potem całą przemalować, ponownie spatynować i pozmieniać sklepy, żeby móc ją jeszcze wykorzystać

- mówi Warszewski.

Gruntowne zmiany w dekoracji paradoksalnie są łatwiejsze od drobnych przeróbek. Wykonuje się je bowiem "na sucho". Wymiana jednego szyldu w zalanym basenie staje się natomiast, jak mówi scenograf: "skomplikowaną operacją, z pontonami i świeceniem światłami w nocy". Pion scenograficzny nie miał więc łatwego zadania, ale też dobrze się przy tej pracy bawił.

"Wielką Wodę" obejrzycie na platformie Netflix.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA