„Rojst '97” jest retro czy tylko udaje? W serialu Netfliksa sporo rzeczy to naciągane lata 90.
W 1. sezonie „Rojst” przenosiliśmy się do połowy lat 80, które u jednych już zatarły się w pamięci, a drudzy ich w ogóle nie znają. Koniec lat 90., który widzimy w netfliksowej kontynuacji, to już świeższa sprawa i można ją lepiej porównać z naszymi wspomnieniami.
Ludzka pamięć jest zawodna. Za naszego życia naukowcy w pełni nie rozgryzą meandrów naszego umysłu. Potrafimy podkoloryzować dawne wydarzenia, a nawet dodać takie w których w ogóle nie braliśmy udziału! Serial „Rojst '97” jest doskonałym tego przykładem.
Początkowo wydaje się dobrze odtwarzać czasy sprzed ponad dwóch dekad, ale są momenty, kiedy coś nam nie gra i jest sztuczne. Część rzeczy została dobrze oddana, ale część po prostu dopiero miała nadejść. Czy to w jakiś sposób przeszkadza w oglądaniu? Nie, serial broni się wciągającą intrygą i świetnymi kreacjami aktorskimi (szczególnie policyjnego duetu), ale do perfekcji trochę mu brakuje.
Co się udało odtworzyć w „Rojst '97”, a co wygląda słabo?
Skutki powodzi z 1997 roku
Wielu z nas bardzo dobrze pamięta tamte czasy, a osoby młodsze mogą poprzeglądać galerie lokalnych portali. Południowo-zachodnia część Polski nie walczyła wtedy z skutkami zwykłej ulewą, ale w wielu miejscach była zalana do wysokości pierwszego piętra – jak teraz w Niemczech. W serialu widzimy krajobraz po powodzi – ostały się worki z piaskiem, porzucone, zalane auta, a także są takie drobiazgi jak suszenie dokumentów na sznurkach, do których dorwał się żywioł. Dźwinie jednak wyglądają ściany budynków praktycznie nienaruszone przez destrukcyjną siłę rwącej wody.
Samochody
Auta są ważnym, ale i trudnym do zrealizowania aspektem takiej produkcji. Należy bowiem znaleźć „wiekowe” samochody, które są na chodzie, bez żadnych modyfikacji i wyglądają na w miarę nowe. Producenci pod tym względem spisali się w miarę dobrze, o czym możecie przeczytać w artykule Tymona Grabowskiego o gratach z „Rojst '97”.
Na ekranie widzimy odpowiednio przybrudzone, ale głównie zagraniczne auta: Citroena ZX, Volkswagena Scirocco, Garbusa, Daewoo Leganzę, choć pojawia się też ciężarówka Lublin i Polonez Atu. Najbardziej chyba zabrakło większej liczby Maluchów i Fiatów 125p, które były popularne na ulicach tamtej epoki.
Telefony komórkowe
Aż trudno w to uwierzyć, ale niecałe ćwierć wieku temu telefon komórkowy posiadali nieliczni. Już praktycznie zapomnieliśmy to uczucie, że by do kogoś zadzwonić, ta osoba musiała być akurat u siebie w domu. Dopiero w 2000 roku swoją premierę miała legendarna Nokia 3310, która była praktycznie niezniszczalna, a bateria starczała na ponad tydzień. W 1997 roku komórki były nowinką i towarem premium – zaledwie rok wcześniej powstała Era i Plus, a ceny rozmów i smsów były szalenie drogie (obecnie mamy je w ramach abonamentu teoretycznie za darmo).
W serialu jednak ma się wrażenie, jakby miał je każdy. O ile w rękach policjantów i dziennikarzy wydaje się to dość prawdopodobne, o tyle już wśród zwykłych ludzi jest to trochę naciągane. Np. w scenie, gdy jeden z bohaterów wyskakuje przez okno, już po chwili widzimy przechodnia dzwoniącego po karetkę. W tamtych czasach graniczyłoby to z cudem.
Szara rzeczywistość
Nie wychowywałem się w południowo-zachodniej Polsce, lecz w Łódzkiem, więc mój mały świat mógł znacząco się różnić. Zwłaszcza w mieście, które nawiedziła powódź tysiąclecia. Lata 90. jednak zapamiętałem jako mniej szarobure niż te pokazane w serialu. Miasto w „Rojst '97” wygląda jakby nigdy nie opuściło komuny.
W moich latach 90. modne były szeleszczące dresy we wszystkich kolorach tęczy z bazarków, niebieskie klapki Kubota, a ze ścian obskurnych kamienic krzyczały wielobarwne bilbordy i banery z nazwami firm z końcówką „x” lub „pol” (teraz już się na szczęście odchodzi od zaśmiecania krajobrazu), nie wspominając już o pstrokatych elewacjach bloków z wielkiej płyty. Tylko córka Zarzyckich ubiera się „kolorowo” – w koszulę flanelową i t-shirt Nirvany. Reszta nosi się na ciemno i nudno, ale tak też mogło być i nie będę się kłócił.
Ten element chyba najbardziej kłuje w oczy, a pojawia się w niemal każdym odcinku i jest kluczowy dla fabuły 2. sezonu. Teraz strzeżone osiedla szeregowców na przedmieściach są czymś powszechnym. Wtedy były luksusem i na pewno nie powstałyby w takiej „dziurze”, jak na miasto mówią bohaterowie. Internauci na forum Filmweba zaczęli wypisywać, że pierwsze takie miejsca zaczęły powstawać dopiero na początku XXI wieku i było na nie stać tylko zamożnych Polaków. Jednak osiedle Oaza pokazane w serialu wygląda zbyt nowocześnie i na domek tam raczej nie mógłby sobie pozwolić nowy naczelny lokalnej gazety.
Muzyka
Jedną z najważniejszych rzeczy wpływającą na urealnienie serialu i nadanie mu klimatu retro jest odpowiednia muzyka. Jednak w „Rojst '97” albo zabrakło pieniędzy na wykupienie licencji albo fabuła dzieje się w równoległej rzeczywistości. Na soundtracku jednak słyszymy przede wszystkim hity z lat 80. w tym takie nietypowe szlagiery jak Twoja Lorelei Kapitana Nemo czy Ucieczka z tropików Marka Bilińskiego. Kuriozalnie wyglądała scena z klubu w hotelu Centrum, gdzie na rurze tańczyła striptizerka, a z głośników leciało Nie pytaj o Polskę Obywatela G. C.
Można to tłumaczyć tym, że przybytek po prostu zatrzymał się w PRL. Gdzie jednak poza nim jakieś disco polo, które wtedy były na topie albo boysbandy i euro dance? Na listach przebojów z roku 1997 roku królowało Coco Jambo i Bailando, a nie Asfaltowe łąki. Całość ratuje kilka polskich przebojów jak Scyzoryk Liroya czy Na językach Kayah, ale plakaty na ścianie z płytami Kalibra 44 wydanymi w 1998 i 2000 roku to już spore niedopatrzenie. No i gdzie się podział słynny hymn dla powodzian?
Filmy i seriale w TV
Lata 90. to czas zachłyśnięcia się zagraniczną kulturą, w tym serialami i filmami. Bohaterowie mówią lub oglądają tytuły, które królowały w ramówkach i kinowych repertuarach. W szpitalu pacjenci oglądają „Familiadę”, a na komisariacie policjant jest uzależniony od Pameli Anderson w „Słonecznym patrolu”.
Ponadto przewijają się takie hity z satelity jak „Benny Hill”, „Policjanci z Miami”, „Pogoda dla bogaczy”, „Matki żony i kochanki”, a w jednym z dialogów sierżant Mika (Łukasz Simlat) mówi „pierd*lony Yoda” nawiązując tym samym do „Gwiezdnych wojen”. Takich smaczków jest więcej i nie mam się do czego przyczepić. Mogę jedynie zaapelowac do Netfliksa o wykupienie praw do „Policjantów z Miami”, ależ bym to oglądał!