"Wielka woda" i prawdziwa historia. Gdzie serial rozmija się z faktami?
"Wielka woda" to serial w reżyserii Jana Holubka i Bartłomieja Ignaciuka, który trafił na Netflixa na początku października. Polska produkcja opowiadająca o powodzi we Wrocławiu z 1997 roku zbiera świetne recenzje i wyrasta na prawdziwy hit. Czy wszystkie wydarzenia i postaci, przedstawione w serialu są prawdziwe?
"Wielka woda" to moim zdaniem jeden z najlepszych polskich seriali , które zagościły na Netfliksie w ostatnim czasie. Twórca "Rojsta" - Jan Holubek tym razem wziął na tapet temat powodzi tysiąclecia, która dotknęła m.in. południową i zachodnią Polskę. W serialu skupiono się na zalanym Wrocławiu. Przedstawiono m.in. trudne decyzje polityków, którzy ustalają, jak zareagować na podnoszący się poziom wody w rzekach, zagrażający tysiącom mieszkańcom. Mamy też m.in. wątek upartej hydrolog Jaśminy Tremer, walczących mieszkańców wsi Kęty, którzy nie chcą, aby wały w ich miejscowości zostały wysadzone. Uratowałyby Wrocław, lec zalałyby okoliczne miejscowości.
Mnóstwo elementów w serialu pokrywa się z wydarzeniami z 97 roku.
Jak się okazuje, mnóstwo elementów przedstawionych w serialu, doskonale pokrywa się z rzeczywistością. W jednym z materiałów na YouTube o powodzi - Flood of 1997 in Poland można zobaczyć archiwalne nagrania z tego dramatycznego dla mieszkańców Polski czasu. Widzimy na nich, że Wrocław mimo zbliżającej się powodzi, miał być bezpieczny, a wszystko to dzięki doskonale uregulowanej Odrze. Jednak w praktyce nie działało to, tak jak powinno. Dlatego plan, jak ratować Wrocław przed powodzią był tematem sporów polityków. Polityczne kłótnie w cieniu tragedii i sprzeczne decyzje dobrze pokazane zostały w "Wielkiej wodzie". Podobnie jak konflikt mieszkańców wsi Kęty z władzą Wrocławia.
Choć wieś Kęty istnieje, lecz jest ona ulokowana w pobliżu Oświęcimia, a nie Wrocławia, w rzeczywistości chodzi prawdopodobnie o inną okoliczną miejscowość - Łany. Aby ratować stolicę województwa dolnośląskiego, wojewoda wrocławski postanawia podjąć decyzję o wysadzeniu wałów powodziowych na Odrze na wysokości wsi Łany. W serialu są to Kęty. W ten sposób zmniejszyłoby to zagrożenie Wrocławia, lecz zalałoby pobliskie miejscowości. Gdy o akcji dowiedzieli się mieszkańcy, robili wszystko, aby nie dopuścić do wysadzenia wałów. Konflikt między mieszkańcami i władzą został świetnie pokazany w nowej produkcji Netfliksa.
Podobieństw miedzy serialem i rzeczywistością jest wiele. Bo oprócz polityki, walki mieszkańców podwrocławskiej miejscowości o przetrwanie, warto też wspomnieć chociażby wzajemną pomoc Wrocławian, gdy już doszło do zalania czy relacjonującą w tamtym okresie tragiczne wydarzenia, 21-letnią wówczas Magdę Mołek. Marta Nieradkiewicz, która wcieliła się w postać dziennikarki w "Wielkiej wodzie", nie ukrywa, że Mołek była dla niej mocną inspiracją.
Fikcyjne postaci Jaśminy Tremer i Andrzeja Rębacza w "Wielkiej wodzie"
Skupmy się na różnicach. Twórcy serialu powtarzali, że wydarzenia z Wrocławia są dla nich inspiracją i "Wielka woda" nie będzie serialem dokumentalnym. Dlatego jest kilka fikcyjnych elementów w polskiej produkcji Netflixa. Zaliczyć można do nich chociażby postać hydrolog Jaśminy Tremer, granej przez fantastyczną Agnieszkę Żulewską. Hydrolog zostaje wezwana do Wrocławia po to, aby zapobiec zbliżającej się do Wrocławia powodzi, niestety sporo jej sugestii i decyzji jest ignorowana przez władze. Na miejscu współpracuje z p.o. wojewody Jakubem Marczakiem, zagranym przez świetnego Tomasza Schuchardta. Tych dwoje łączy też watek prywatny. Postać Marczaka również jest fikcyjny, choć Schuchard w jednym z wywiadów opowiadał, że jego postać świetnie podkreśla rolę urzędników państwowych podczas powodzi milenijnej.
Nieprawdziwa jest też postać Andrzeja Rębacza, w którego wcielił się Ireneusz Czop. To mieszkaniec wsi Kęty, który jest liderem wśród broniących wałów. To właśnie on zorganizował pospolite ruszenie i obronę wałów przez wysadzeniem.
W rozmowie z serwisem "Wprost" Czop tłumaczył, że choć walczących w tamtym okresie w Łanach mieszkańców było kilku, jego postać nie jest inspirowana nikim konkretnym.
"Kasper Bajon, scenarzysta serialu, gdy opowiadał o tym, z czego budował tę historię, mówił mi o paru prawdziwych bohaterach tego wydarzenia, którzy byli zaangażowani w bronienie wałów. Oczywiście nasze serialowe Kęty są metaforyczne, bo te wały były gdzie indziej. Dużo jest w tej historii autentyczności, jednak nie jest to serial dokumentalny. On też nie odnosi się do końca do wydarzeń, które tam miały miejsce. Wykorzystuje je, żeby zbudować obraz pewnych relacji międzyludzkich i pokazać postawy oraz zmianę tych postaw wobec decyzji albo konsekwencji decyzji, które podejmują bohaterowie"
tłumaczył w rozmowie z "Wprost" Ireneusz Czop.
Aktor podkreślał, że budując tę rolę, miał kontakt z kilkoma osobami, które przeżyły powódź we Wrocławiu oraz jego okolicach w 97 roku. Fikcyjna jest też postać Leny Tremer, mamy głównej bohaterki, byłej śpiewaczki operowej. Zagrała ją Anna Dymna, która do serialu przeszła ogromną metamorfozę. Bohaterka grana przez Dymną to chorobliwie otyła kobieta, która nie może się samodzielnie poruszać i odmawia ewakuacji z zalanego dom.
Wydarzenia przedstawione w "wielkiej wodzie" Netflixa miały miejsce w lipcu 1997 roku. Na terenie Polski zginęło 56 osób, a szkody oszacowano na ok. 3,5 miliarda dolarów. W samym Wrocławiu pod wodą znalazło się ok. 40 proc. powierzchni miasta, a zalanych i podtopionych zostało 2583 budynków mieszkalnych.