REKLAMA

Bitwa o Helmowy Jar zajęła aż 4 miesiące. Wracamy za kulisy filmowego „Władcy Pierścieni”

Zaledwie za kilka tygodni minie 20 lat od premiery „Władcy Pierścieni". Przeżyjmy to jeszcze raz, zaglądając za kulisy produkcji.

wladca pierścieni ciekawostki
REKLAMA

Dwadzieścia lat. Dokładnie tyle upłynie w grudniu 2021 roku od czasu premiery „Władcy Pierścieni". Zajrzyjmy za kulisy i przyjrzyjmy się mniej czy bardziej znanym faktom, ciekawostkom i liczbom, które stoją za najlepszą – zdaniem wielu – adaptacją powieści w historii kina.

REKLAMA

To dobrze, że „Władca PierścieniAmazona skupi się na nigdy dotąd nieeksploatowanym w adaptacjach okresie dziejów Śródziemia. Podejrzewam, że z ulgą odetchnęli wszyscy ci, którzy początkowo spodziewali się serialowej wersji powieści J.R.R. Tolkiena. Po dwóch dekadach od czasu premiery „Drużyny Pierścienia” wielu fanów wciąż nie potrafi wyobrazić sobie lepszej (czy też po prostu innej) adaptacji. I wcale jej nie chce.

Potrzeba było czasu, by rozwój kinematografii umożliwił wiarygodne przedstawienie opisanego przez Tolkiena świata. Nic dziwnego, że zanim komputerowa grafika osiągnęła satysfakcjonujący i przekonujący widza poziom, prozę Brytyjczyka przeniesiono na ekran w formie animowanej (nie licząc może niedawno odnalezionego radzieckiego tworu) . Oczywiście pierwsze plany pojawiły się znacznie wcześniej, na celowniku było kilku popularnych reżyserów, ostatecznie jednak skończyło się jedynie na przymiarkach. Potrzeba było kilku dziesięcioleci, by zafascynowany animacją Ralpha Bakshiego Peter Jackson (to właśnie za sprawą filmu z lat 70. reżyser wkroczył do świata Śródziemia) zdecydował się postarać o prawa do ekranizacji prozy Mistrza. Zakładał trzy filmy: „Hobbita” i „Władcę” rozłożonego na dwa pełnometrażowe obrazy.

Wkrótce okazało się, że z „Hobbita” nic nie będzie. Przewidywane koszta filmów adaptujących „Władcę Pierścieni” sprawiły, że studio Miramax (a dokładniej: Weinsteinowie) postanowiło ograniczyć produkcję do zaledwie jednej odsłony, na domiar złego trwającej nie więcej, niż dwie godziny. Tak też rozeszły się drogi Jacksona i Miramaksu, a prawa do adaptacji trafiły do innego studia (Miramax zgodził się na to pod warunkiem, że kolejne chętne studio odda Weinsteinowi kwotę, którą zdążył już wydać – z nawiązką za „zmarnowany czas”), z którego prezesem zaaranżował Jacksonowi spotkanie jego przyjaciel, Mark Ordesky. Okazało się, że studio jest zainteresowane wyprodukowaniem trzech filmów, a wizja Jasksona bardzo mu odpowiadała. Entuzjastycznie zgodziło się też przeznaczyć na całość znacznie więcej pieniędzy, niż wynosiła wynikająca z szacunków kwota. I tak New Line Cinema dało reżyserowi najpewniej największą w jego karierze szansę, a on wkrótce rozpoczął w Nowej Zelandii prace nad filmową trylogią, która swym rozmachem przysłoniła wszystkie dotychczasowe filmowe dzieła spod szyldu fantasy, a na dodatek okazała się jedną z najlepszych (to bezpieczniejsze stwierdzenie, choć sam chętniej mówię: najlepszą) adaptacji powieści w historii.

„Władca Pierścieni” był kręcony długo ponad rok, a cała produkcja trwała ponad pięć lat. Do imponujących liczb przejdziemy jednak później. Teraz zajrzymy za kulisy powstawania filmów, które oczarowały widownię. Raz rzucony czar utrzymuje swą moc blisko dwadzieścia lat później.

„Władca Pierścieni”: zakulisowe ciekawostki

Peter Jackson nakręcił wszystkie filmy za jednym zamachem (nie licząc, rzecz jasna, dokrętek). Ten „jeden zamach” trwał kawał czasu. Scenariusz Jackson napisał wraz ze swoją żoną, Frances Walsh, oraz z Philippą Boyens. Około osiemnaście miesięcy nieustannej produkcji w zapierających dech w piersiach plenerach Nowej Zelandii zaowocowało fenomenalną filmową trylogią, ale to, co działo się na planie i za kulisami, zrodziło materiał na osobne teksty kultury. Fani opus magnum Jacksona znają większość ciekawostek z planu na wyrywki, jednak przez lata aktorzy i twórcy ujawnili sporo nowych faktów. Być może któryś z nich wam umknął.

  • Jak wiadomo, ośmiu aktorów wcielających się w członków Drużyny Pierścienia wytatuowało sobie cyfrę „9” w języku elfów, by symbolicznie podkreślić ich przyjaźń i współpracę. Odmówił jedynie wcielający się w Gimliego John Rhys-Davies, zrobił to natomiast jego dubler.
  • Ten dubler, Brett Beattie, spędził na planie ponad 180 dni i jako Gimli występował we wszystkich scenach akcji. Niestety, ostatecznie producenci potraktowali go dość lekceważąco. Przypadek Beattiego szerzej opisałem tutaj.
  • Na planie ani razu nie pojawiło się więcej niż 100 aktorów przebranych w stroje Uruk-hai; cała reszta została wygenerowana za pomocą komputerów.
  • 10 000 nowozelandzkich kibiców krykieta w przerwie jednego z meczów pomogli przy nagraniu odgłosów armii orków.
  • Scenariusz ulegał regularnym modyfikacjom: jego fragmenty przepisywano niemal każdego dnia zdjęciowego. Na zmiany mieli wpływ również zaangażowani w swe role aktorzy. Peter Jackson to filmowiec bardzo otwarty na wszelakie sugestie i przeróbki.
  • Do stworzenia filmowej Szeloby podobno potrzeba było trzech tysięcy komputerów. Pierwszy projekt pojawił się na wczesnym etapie prac, ale w trakcie kręcenia filmów technologia wciąż się rozwijała, a oczekiwania rosły. Wizerunek olbrzymiej pajęczycy został oparty na wyglądzie sporych, występujących na Nowej Zelandii pająków. Gatunku, którego cierpiący na arachnofobię Peter Jackson nienawidzi najbardziej: Porrhothele antipodiana.
  • Jaskinię Sheloby wykonano z modeli sporządzonych ze styropianu skał. Zbudowano cały labirynt tuneli, po którym mogli poruszać się aktorzy i ekipa filmowa.
  • Stuart Townsend początkowo wcielał się w Aragorna. Po czterech dniach zdjęć reżyser zdał sobie sprawę z tego, że aktor jest najzwyczajniej w świecie za młody do tej roli. Wówczas zastąpiono go Mortensenem. Z kolei Orlandoo Bloom brał udział w przesłuchaniu do roli Faramira.
  • Twórcom zależało, by w Gandalfa wcielił się Sean Connery. Scenariusz nie przypadł aktorowi do gustu; nie rozumiał go i w ogóle nie znał materiału źródłowego. Odtwórcy Bonda proponowano wówczas 15% od wszystkich zysków (gdyby ostatecznie zagrałby w trylogii, zarobiłby na niej ze 400 mln dolarów).
  • Wcielający się w rolę Sarumana Christopher Lee był jedyną osobą z obsady i całej filmowej ekipy, która osobiście poznała J.R.R. Tolkiena. Gdy aktor dowiedział się, że Peter Jackson planuje realizację adaptacji, od razu się z nim skontaktował. Pierwotnie chciał zagrać Gandalfa, co, jak wiemy, nigdy się nie wydarzyło. Legendarny artysta posiadał rozległą wiedzę na temat książek i został pierwszym zaangażowanym do adaptacji aktorem.
  • Jedną z popularniejszych ciekawostek jest opowieść o sytuacji z planu, kiedy to Jackson pouczał Lee, jak powinien zagrać scenę, w której zostaje dźgnięty w plecy (podczas realizacji sceny zabójstwa Sarumana przez Grimę). Lee przerwał reżyserowi i spokojnie wyjaśnił mu, że doskonale wie, jaki dźwięk wydaje dźgnięty mężczyzna: Masz pojęcie, jaki dźwięk wydaje człowiek, gdy ktoś dźgnął go w plecy? Ponieważ ja tak. Aktor był członkiem Kierownictwa Operacji Specjalnych, zwanego też przez niektórych Ministerstwem Wojny Niedżentelmeńskiej Winstona Churchilla. Jackson wspomniał, że Lee wspomniał o kilku faktach z czasów II wojny światowej i wydawał się mieć ekspercką wiedzę na temat tego, jak reagują mordowani ludzie.
  • Zdjęcia do bitwy o Helmowy Jar kręcono w sumie przez cztery miesiące – wyłącznie w nocy. Statyści i aktorzy, którzy brali udział w realizacji, na zakończenie otrzymali koszulki z napisem „I survived Helm's Deep”.
  • Ostatnia kwestia dialogowa w filmie jest również ostatnią, jaka zostaje wypowiedziana w książce. Są to słowa Sama: – No cóż, wróciłem.
  • „Władca Pierścieni: Powrót Króla” był swoistym przełomem w kwestii przyznawanych nagród – i nie mam na myśli imponującej liczby Oscarów. Był to pierwszy w historii film fantasy, który otrzymał nagrodę główną Akademii, czyli w kategorii „Najlepszy film”.
  • Krew orków jest barwy czarnej – również ich jamy ustne powinny być tego koloru. Wobec tego wcielający się w orków aktorzy przed każdą ze scen używali specjalnego płynu, którym płukali usta. Był on sporządzony na bazie lukrecji.
  • Początkowo Miramax zażyczył sobie, żeby adaptacja serii Tolkiena składała się z dwóch filmów, na które producent był gotowy przeznaczyć zaledwie 75 mln dol. Jackson w czasie przeprawy z adaptacją książek nie wiedział o tym, że Miramax mógł przeznaczyć na projekt tylko tyle, bo w ryzach trzymał go Disney. Reżyser i Fran Walsh stworzyli dwa scenariusze: Drużyna Pierścienia i Wojna o Pierścień. W ciągu trzech spotkań i 18 miesięcy zdali sobie sprawę, że nigdy nie nakręcą tych filmów z Weinsteinem. Pierwotna wersja tego, co dziś znamy jako trylogię, zawierała wiele obecnych dziś w filmach elementów, ale nie było w niej miejsca dla Merry'ego i Pippina, znaną nam fakturę Śródziemia, poznanie Shire. Elfy pojawiały się tylko na chwilę, podobnie jak Arwena czy... Aragorn. Gollum był zaledwie fabularnym narzędziem. Producenci chcieli przekształcić filmy w bardziej konwencjonalne hity kosztem bogatej historii i wielu elementów, które definiują twórczość Tolkiena. W końcu Weinsteinowie zaczęli domagać się kolejnych zmian, których Jackson i Walsh nie mogli wprowadzić. Przełom nastąpił, gdy zażyczyli sobie od Jacksona, żeby złożył całość w jeden film. Wówczas Jackson odmówił i wznowił poszukiwania finansowania.
  • Wrzask Nazguli to głos Andy'ego Serkisa.
  • W filmie widzimy wiele martwych koni: są one wykonane z polistyrenu. W sumie do zdjęć wykorzystano około 300 koni.
  • Andrew Jack to trener dialektów, który uczył aktorów wymowy języka elfów. Korzystał do tego z nagrań głosu Tolkiena czytającego swoje dzieła. Filmowy język elfów składa się bowiem z cytatów z książek i słów pochodzących ze słownika, który Tolkien wykreował.
  • Sir Ian McKellen wzorował akcent Gandalfa na akcencie samego Tolkiena.
  • Wcielający się w Boromira Sean Bean bał się latać śmigłowcem, który – tak się składało – był obsadzie niezbędny, by dotrzeć do odległych miejsc zdjęciowych. Aktor wsiadał do helikoptera wyłącznie wówczas, gdy było to absolutnie konieczne. W innych przypadkach potrafił rankiem wspinać się przez dwie godziny na plan zdjęciowy w pobliżu szczytu, gdzie realizowane były sceny, w których Drużyna Pierścienia przemierza ośnieżone góry. Boromir został też dodany cyfrowo do sceny narady w Rivendell.
  • Portretujący Golluma Andy Serkis zakończył zdjęcia kilka tygodni przed kinową premierą. Jego wyraz twarzy – reakcję Golluma, gdy ten zdał sobie sprawę, że Frodo zamierza zniszczyć Pierścień – nagrał na dywanie w domu Jacksona. Swą inspirację do odgrywania rozpaczy i pragnień Smeagola/Golluma aktor czerpał z podobno z obserwacji reakcji odstawiennych narkomanów.
  • Viggo Mortensen przez blisko dziewięćdziesiąt dni większość czasu chodził z mieczem przy boku, by przyzwyczaić się do jego ciężaru, czuć i poruszać się z nim jak najbardziej naturalnie (choć w jednym z wywiadów stwierdził, że cały czas miał coś do zrobienia na planie, więc po prostu pozostawał w pełnym rynsztunku). Tymczasem Orlando Bloom przez dwa miesiące uczył się posługiwania łukiem.
  • To dość typowa rzecz: członkowie obsady w ostatni dzień otrzymali prezenty, którymi przeważnie były rekwizyty związane z ich rolami. Liv Tyler otrzymała suknię Arweny, Miranda Otto – suknię i miecz Eowiny, Orlando Bloom – jeden z łuków Legolasa.
  • W jednej ze scen na początku „Drużyny Pierścienia” Gandalf wyrżnął głową o belkę przy suficie w domu Bilba w Bag End. Bolesne zderzenie było przypadkowe, jednakże Ian McKellen kontynuował grę, a Jackson postanowił wykorzystać ujęcie.
  • Jak wiemy, we „Władcy” zagrał sam Jackson, kilkakrotnie pojawiła się też jego córka. Tymczasem filmową córkę Sama Gamgee zagrała prawdziwa córka Seana Astina, Alexandra.
  • Wśród aktorów, którzy mogli pojawić się w filmie, znajdują się: Russel Crowe i Daniel Day-Lewis (odrzucili rolę Aragorna); inne propozycje dorzucili też Anthony Hopkins i Kate Winslet. Jake Gyllenhaal przesłuchiwany był do roli Froda, a David Bowie bardzo chciał sportretować Elronda.
  • W jednej ze scen Aragorn wraz z hobbitami przeprawiają się przez moczary. Widzimy tam kucyka Sama, Billa, którego w kilku ujęciach odgrywa dwóch aktorów.
  • Kiedy członkowie obsady akurat nie nagrywali swoich scen, w wolnych chwilach lubili posurfować. Pewnego razu Viggo Mortensen, oddając się tej aktywności, poważnie obił sobie twarz, na skutek czego jej połowa była pokryta ciężkimi do zamaskowania sińcami. Następnego dnia specjaliści od charakteryzacji nie podołali zadaniu ukrycia opuchlizny. Ostatecznie Peter Jackson postanowił polecić kręcić Mortensena tylko z jednej strony danego dnia, wobec czego w jednej ze scen w Morii (odnalezienie grobu Balina) widzimy tylko jeden z profili Aragorna.
  • Mortensen nie miał żadnego dublera w scenach walk i sam wykonywał wszystkie akrobacje. Korzystał też z prawdziwego miecza (reszta obsady używała rekwizytów wykonanych z aluminium i gumy). Co więcej, szermierz i choreograf, Bob Anderzon, stwierdził, że wcielający się w Aragorna aktor to najlepszy szermierz, jakiego kiedykolwiek szkolił. Dodajmy, że Mortensen zakupił konia, którego dosiadał na planie „Dwóch wież” (jak stwierdził: wiele razem przeszli), a później jeszcze jednego. Zwierzęta przydały się później w trakcie dokrętek. Aktor chciał też skorzystać z okazji, że znalazł się w Nowej Zelandii – jeździł więc autostopem, łowił ryby, sypiał w różnych miejscach.
  • Wszyscy o tym wiemy, ale powtórzmy sobie: krzyk Mortensena w scenie, w której Aragorn kopie hełm stojąc nad spalonymi ciałami („Dwie wieże”), jest naturalny: aktor kopniakiem złamał sobie dwa palce u nogi.
REKLAMA

„Władca Pierścieni” w liczbach

  • Po wstępnym montażu, „Powrót króla” trwał ponad 6 godzin.
  • Na nakręcenie trylogii zużyto 1000 km taśmy, co daje średnio 333 km taśmy na jedną część.
  • W filmie udział wzięło ponad 20 600 statystów i aktorów dalszego planu, było w nim 114 ról mówionych, z czego 30 aktorów uczyło się kwestii w fikcyjnych językach Śródziemia.
  • Wedle szacunków filmowanie „Władcy Pierścieni” wpompowało w gospodarkę Nowej Zelandii około 200 mln dolarów.
  • W największej z bitewnych scen wzięło udział 250 koni.
  • 19 000 kostiumów uszyto dla aktorów i statystów. Zrobiło to 50 pracowników działu garderoby.
  • Trzy odsłony zarobiły sumarycznie ponad 2,8 mld dolarów na całym świecie.
  • Łączny czas trwania filmów (wersja rozszerzona) to 11 godzin i 23 minuty.
  • Budżet trylogii wyniósł mniej niż 300 mln dolarów.
  • Kręcono ją w ponad 150 różnych lokacjach.
  • Specjaliści wybierali plenery przez dwa lata przed rozpoczęciem zdjęć w 1999 roku.
  • Przy tworzeniu różnego rodzaju budowli i makiet dla filmu pracowało ponad 150 rzemieślników.
  • Za efekty specjalne odpowiadało 180 specjalistów.
  • „Powrót króla” przyniósł New Line Studios 1408% zysku w stosunku do początkowych nakładów.
  • Pracownicy WETA Workshop, którzy wykonali broń użytą w filmie, wcielili się w kowali orków pod Isengardem.
  • Zaprojektowali i wyprodukowali 48000 przedmiotów na potrzeby adaptacji: od sztucznych kończyn, przez ręcznie kute miecze, po maski dla orków i stopy hobbitów (tych było ok. 1600 par; każda wytrzymywała jedynie dwa dni zdjęciowe). Wybudowali nawet kuźnie i zaprojektowali niektóre drzewa (np. te z Lothlórien wykonane są z gumy).
  • Hobbiton stworzono rok przed rozpoczęciem zdjęć do filmów; miał prezentować się jak najbardziej naturalnie, jak żywe miejsce z ogródkami warzywnymi. Specjaliści od ogrodnictwa na jego potrzeby zasadzili 5000 metrów sześciennych roślin. Zbudowano też dwie wersje domu Bagginsów: pierwszą normalnych rozmiarów, zaś drugą pomniejszoną (w celu sfilmowania jej na tle Gandalfa).
  • Ponad tysiąc rysunków poglądowych i ponad sto rzeźb – tyle materiałów było potrzeba, zanim stworzono ostateczny projekt wizualny Golluma.
  • Charakteryzacja Johna Rhys-Daviesa (Gimli) za każdym razem zajmowała 4,5 godziny, a jego zbroja ważyła aż 30 kilogramów.
  • „Drużyna pierścienia” zawiera 540 efektów generowanych komputerowo, „Dwie wieże” – 799, a „Powrót króla” – 1,488.
  • 900-metrowa wieża Barad-dur to tak naprawdę 9-metrowa makieta.
  • Każda szata Arweny jest jedyna w swoim rodzaju i wykonana z aksamitów i jedwabi. Garderoba przeciętnego aktora liczyła 30-40 kostiumów. Ubrania hobbitów zaprojektowano tak, by podkreślały ich niewysokie sylwetki.
  • Wszystkie 3 części zostały w sumie 30 razy nominowane do Oscarów, z czego udało im się zdobyć 17 statuetek. „Władca Pierścieni: Powrót króla” wraz z „Titanikiem” i „Ben-Hurem ”zdobył najwięcej Nagród Akademii Filmowej w historii kina. Było ich aż 11.
REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA