REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. VOD
  3. Netflix

"Wyjazd na weekend" to podróż, która zmienia się w koszmar. Również dla widza

Znana z "Plotkary" Leighton Meester wcieliła się w Beth, której najlepsza przyjaciółka znika w tajemniczych okolicznościach podczas wycieczki do Chorwacji. "Wyjazd na weekend" to kolejny piętrzący tajemnice thriller proponowany przez Netfliksa oraz, niestety, kolejna niespecjalnie udana produkcja w ofercie serwisu.

08.03.2022
6:44
wyjazd na weekend film netflix recenzja opinie leighton meester
REKLAMA

Beth (Leighton Meester) i Kate (Christina Wolfe) wyjechały do Chorwacji na wspólne wakacje. Cel był prosty: odpocząć, oderwać się od szarej codzienności, skupić na sobie. Niestety, to jedna z tych wypraw, które nieoczekiwanie przekształcają się w prawdziwy koszmar - nagle Kate znika, a błądząca po omacku Beth ze wszystkich sił stara się odnaleźć przyjaciółkę.

Oczywiście wszystkie tropy prowadzą donikąd, a kolejne oskarżenia spadają właśnie na naszą bohaterkę. Stopniowo odkrywana prawda przynosi odpowiedzi, których Beth - wspierana przez sympatycznego taksówkarza - wolałaby nigdy nie poznać.

REKLAMA

Wyjazd na weekend: recenzja filmu

Netfliksowy "Wyjazd na weekend" powstał w oparciu o powieść autorstwa Sary Anderson - twórczyni napisała scenariusz do filmu na podstawie własnej książki. To adaptacja, która modyfikuje kilka elementów materiału źródłowego (jak na przykład miejsce akcji), ale trzyma się kluczowego punktu wyjścia: oskarżana bohaterka stara się ustalić fakty, by dotrzeć do przyjaciółki, po drodze dokonując serii wstrząsających odkryć.

Akcja mknie, pędzi na złamanie karku - trzymając się szaleńczego rytmu wyznaczonego przez wolty fabularne, rozstawione w pięciominutowych odstępach. Przyznaję: początkowo zwroty akcji intrygują, ale szybko zaczynają męczyć - w trzecim akcie są już wyłącznie albo absurdalne, albo oczywiste. Zaręczam - trudno jest obejrzeć "Wyjazd" bez cienia irytacji. Obraz mógłby wiele zyskać jako miniserial - kolejne odkrycia miałyby szansę nabrać mocy w związku z odpowiednim ich dawkowaniem. Łatwiej byłoby też uzupełnić kilka fabularnych luk czy niedopowiedzeń, przez które opowieść wydaje się potężnie wybrakowana i chaotyczna do przesady.

Wyjazd na weekend: Netflix

Tym bardziej szkoda, że przez cały ten pośpiech twórcy tłamszą intrygujące i ciekawe tematy poboczne, które mogłyby nadać filmowi nieco głębi: walka o utrzymanie przyjaźni przez świeżo upieczoną matkę, łamanie kulturowych barier, eksploatacja podróżniczych schematów (na czele z nieodłączną lekkomyślnością turystów). Niestety, nie ma na to czasu, bo oto kolejne napędzające akcję wydarzenia wymuszają na bohaterce podejmowanie coraz bardziej desperackich (bywa, że irracjonalnych) kroków - to wyścig, w którym przegranym okaże się widz.

Drażni też fakt, że rozwiązanie zagadki można byłoby wydobyć na światło dzienne znacznie szybciej, gdyby nie scenariuszowa gafa, za którą musiała przecież podążyć bohaterka.

Kolejnym potężnym problemem jest po łebkach napisana (czy raczej - naszkicowana) protagonistka - fabularne narzędzie w płytkiej historii. Cały jej potencjał dramatyczny zostaje zaprzepaszczony; wspomniana Meester robi wszystko by uczynić postać odpowiednio zdezorientowaną i powoli uczącą się wierzyć własnym instynktom (co nie jest proste, gdy tak wiele twoich założeń okazało się błędnych), niestety, przy tym nastawionym na nadmiar zaskoczeń (kosztem wiarygodności i drugiego dna) scenariuszu - to wciąż za mało.

REKLAMA

Tak przesycona twistami opowieść nie miała szans uwzględnić fabularnego tła i niuansów, które wzmocniłyby autentyzm i zaangażowanie widza.

Co więcej, reżyserka Kim Farrant nie potrafiła zbudować atmosfery tajemnicy i niebezpieczeństwa, o napięciu nie wspominając. Pozbawiona bardziej skomplikowanych psychologicznych wymiarów opowieść zabiera nas to czyściutkiego, słonecznego, wakacyjnego Splitu - scenografia i aspekty techniczne niczym nie sugerują spirali intryg, w którą mieliśmy zostać wciągnięci. I trochę się to ze sobą gryzie.

Czy "Wyjazd na weekend" to dobry materiał na niezobowiązujący, niewymagający, ale w miarę zajmujący seans? Podobno tak. Mnie, zamiast rozrywki, zafundował zmęczenie. To jedna z tych filmowych zagadek, w których główna intryga okazuje się koniec końców być niewybaczalnie banalna; leniwi twórcy - zamiast ją rozbudować - woleli wielokrotnie przerzucać podejrzenia z jednej postaci na kolejną (z często komicznym skutkiem). Ostatecznie nikt nie natrudził się na tyle, by choć jedna z tajemnic okazała się "czymś więcej" - zbudowanym z porozrzucanych w fabule puzzli. Niestety, kolejne wolty nie mają nic wspólnego ze skrupulatnie budowaną intrygą, zawartymi w pierwszych aktach informacjami i wskazówkami - służą jedynie zdezorientowaniu widza za pomocą najtańszych chwytów. Słabo.

"Wyjazd na weekend" obejrzycie na Netflix Polska.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA