"Wyspa Fantazji" od kilku dni gości na wysokiej pozycji na liście TOP 10 Netflix Polska. Skąd takie zainteresowanie filmem? To thriller, do którego słabość mają widzowie serwisu. Niestety "Wyspa Fantazji" to produkcja, która z fantazją ma niewiele wspólnego.
"Wyspa Fantazji" Jeffa Wadlowa triumfuje na Netfliksie, ale swego czasu film odniósł artystyczną porażkę - zachodni krytycy nie zostawili na nim suchej nitki. Sam ominąłem seans raczej nieświadomie, bo zagraniczne opinie o produkcji przeczytałem dopiero po obejrzeniu "Wyspy Fantazji" na Netfliksie. Cóż, gdybym wiedział wcześniej... Ten film to potworek, który rozczarowuje na każdym kroku.
Fabuła skupia się na grupie bohaterów, którzy przybywają na tajemniczą wyspę - w tym miejscu mają się spełnić ich życzenia. Śmiałkowie spotykają enigmatycznego pana Roarke'a, który zapewnia, że każdy z przybyszów będzie miał okazję spełnić tam swoje jedno - ale wyłącznie jedno - głęboko skrywane marzenie. Wkrótce jednak fantazje zmieniają się w koszmary, a goście są zmuszeni walczyć o przeżycie, czemu może się przysłużyć rozwiązanie zagadki tajemniczej wyspy. Film adaptuje popularny w USA serial z lat 70., nieudolnie osadzając pomysł wyjściowy w konwencji grozy.
"Wyspa Fantazji" - opinia o filmie, który obejrzysz na Netflix Polska.
Niespełnione obietnice
Zwiastun i zapowiedzi oszukują widza, sugerując horror. Nie licząc mizernych jump scare'ów i podobnych chwytów, film z pełnokrwistym horrorem nie ma nic wspólnego - okazuje się co najwyżej skierowaną raczej do młodych dorosłych produkcją "z dreszczykiem". Oczywiście, twórcy obrazu wrzucili do niego ogrom elementów teoretycznie charakterystycznych dla konwencji, ale co z tego, skoro żaden z nich nie działa w najmniejszym choćby stopniu? Wszystko zrealizowane jest nieudolnie, siermiężnie lub po prostu nieciekawie; próba zbudowania atmosfery grozy, zagrożenia czy choćby niepokoju nawet nie została podjęta. Na tej wyspie wieje nudą!
Marnotrawstwo świetnego pomysłu wyjściowego
W oryginale mieliśmy do czynienia z dydaktycznym, prostym konceptem, według którego wszystkie te wygórowane życzenia gości wyspy przysłaniały im całe dobro, które mieli pod ręką, tuż obok. U Wadlowa brakuje jednak pomysłów na alternatywne, interesująca czy choćby sensowne wykorzystanie tego pomysłu; w efekcie nie dostajemy ani morału, ani wnikliwego spojrzenia w psychikę bohaterów, ani nawet angażujących rozwiązań. Zresztą, jaką wartość ma dla bohaterów wyciągnięta z tych doświadczeń nauka, skoro chwilę później mają stracić życie?
W tym scenariuszu nie broni się absolutnie nic
Skrypt jest dziurawy jak ser szwajcarski. Wolty są bezsensowne i wyciągane z kapelusza, a wobec tego - ani emocjonujące, ani szokujące. Emocji tu zresztą w ogóle brak, bo brak przyczynowo-skutkowej logiki, konsekwencji czy odrobiny wiarygodności zupełnie je wyklucza. Widz nie może przejąć się fabularnym chaosem i nie ma szans zaangażować się w opowieść, która nie trzyma się kupy i korzysta z najtańszych chwytów, współcześnie bardziej irytujących, niż przykuwających uwagę. Ponad to twórcy zdecydowali się na nadmiar wątków, z których każdy naszkicowany jest na kolanie - nic z nich nie wynika, poza tym, że bohaterowie muszą za ich sprawą biegać bez ładu i składu.
Bohaterowie to chodzące archetypy
Aktorzy robią, co mogą - na darmo. Oczywiście, konwencja kina grozy lubiła się z bohaterami zbudowanymi ze stereotypów, ale hej, mamy 2020 rok, a autorzy mieli ponoć rewizjonistyczne aspiracje. Archetypy sprawdzają się w kontekście określonego typu opowieści, jednak w tym wypadku okazują się najzwyczajniej w świecie nudne. Co więcej, żaden z bohaterów nie przebywa żadnej drogi. Z ich doświadczeń nic nie wynika, a charaktery zbudowane są - podobnie zresztą jak reszta scenariusza - bez konsekwencji.
Film "Wyspa Fantazji" obejrzycie na Netflix Polska.