REKLAMA

Co się dzieje, kiedy bez śladu znika młody chłopak? "Zachowaj spokój" to polski serial Netfliksa, który będzie hitem wśród nastolatków

Netflix i Harlan Coben zawiązali kilka lat temu jedną z najbardziej owocnych i dochodowych współprac w branży rozrywkowej. W jej wyniku na platformę już jutro wejdzie kolejny serial kryminalny na bazie powieści Amerykanina. Nad powstaniem "Zachowaj spokój (podobnie jak wcześniej nad "W głębi lasu") czuwali Polacy. Ważne role zagrali tu Agata Łabno i Krzysztof Oleksyn, którzy opowiedzieli więcej o serialu.

zachowaj spokój netflix serial harlan coben wywiad
REKLAMA

Niezwykle popularny pisarz Harlan Coben już jutro otrzyma od Netfliksa szóstą adaptację swojej powieści. Pięć poprzednich seriali różniło się jakością i stylem, ale na szczęście polskie "W głębi lasu" wyróżniało się na tle wielu podobnych produkcji na plus. Wysoka jakość w połączeniu ze świetną globalną oglądalnością sprawiły, że Netflix wrócił do filmowców znad Wisły. W obsadzie "Zachowaj spokój" pojawili się m.in. Krzysztof Oleksyn i Agata Łabno, którzy opowiedzieli nam o związkach między oboma serialami, doświadczeniach z planu oraz swoim stosunku do powieści Cobena.

REKLAMA

Polacy, Netflix i Harlan Coben - z tej mieszanki powstał serial "Zachowaj spokój":

Kryminały cieszą się w Polsce olbrzymią popularnością, a tytuły bazujące na prozie Harlana Cobena mają szczególnie imponującą widownię. Czuliście w trakcie prac nad "Zachowaj spokój", że to jednak nie jest tylko kolejny serial kryminalny? Do pewnego stopnia mamy tu też do czynienia z luźną kontynuacją "W głębi lasu", czyli produkcji, która podbiła cały świat.

Agata Łabno: "Zachowaj spokój" to tylko taka troszeczkę kontynuacja "W głębi lasu", bo wracają niektóre postaci. Ja nie czułam tej presji. Przede wszystkim skupiłam się na dobrym przygotowaniu do roli. Dopiero teraz zaczyna do mnie docierać, że "Zachowaj spokój" będzie miało międzynarodową widownię, również wśród fanów Harlana Cobena.

Krzysztof Oleksyn: Bardzo się ucieszyłem, że to będzie adaptacja Harlana Cobena. Wiedziałem, że za tym zawsze idzie jakość. Do postaci Adama Barczyka podszedłem jak do każdej nowej roli - po prostu starałem się włożyć w nią kawał serducha i dać z siebie wszystko. To było moim głównym zadaniem. A duży zasięg serialu to tylko dodatkowy plus.

Zachowaj spokój - Netflix

W trakcie niedawnego spotkania z polskimi dziennikarzami przedstawiciele Netflix mówili, że uczulają czasami młodych aktorów na sławę, która potrafi przyjść po dużej roli. Bo po tym, jak obejrzą was miliony na całym świecie, rozpoznawalność siłą rzeczy wzrośnie. Myśleliście o tym?

Krzysztof Oleksyn: Sam jestem ciekawy, jak to wpłynie na moje życie.

Agata Łabno: Nie warto budować w sobie zbyt wielkich oczekiwań, żeby się potem nie rozczarować, po prostu…

Krzysztof Oleksyn: Osobiście bardzo zależy mi na tym, żeby temat tego serialu prowokował i żeby ta historia jak najbardziej przełożyła się na nasz współczesny świat. Wydaje mi się, że poruszamy uniwersalne i bardzo aktualne problemy społeczne. Moim marzeniem jako współtwórcy tego dzieła jest, żeby widzowie mogli się z tą opowieścią utożsamiać w trakcie oglądania. To jest dla mnie ważniejsze niż cyferki same w sobie.

"Zachowaj spokój" to w równym stopniu kryminał i opowieść o potrzebach nastolatków.

Wspominasz o prowokacyjności i wadze tej historii. Co konkretnego w was uderzyło w trakcie czytania scenariusza do "Zachowaj spokój"? Jakiś wątek, jakaś postać, jakiś konkretny moment?

Krzysztof Oleksyn: Zdecydowałem się na ten projekt, ponieważ miałem w sobie wielką potrzebę opowiedzenia o pragnieniu kontaktu licealistów z rodzicami. O widocznej samotności młodych ludzi we współczesnym świecie, który jest "przebodźcowany", głośny i chaotyczny. W "Zachowaj spokój" dostrzegłem opowieść o tych problemach i dlatego powiedziałem: "Okej, wchodzę w to".

Agata Łabno: Obecność samego wątku to jedno, ale jeszcze ważniejsze wydaje mi się perspektywa młodych, która w tym serialu jest bardzo ważna. Ich uczucia i przekonania tak samo. Bardzo lubię moją bohaterkę Kaję i myślę, że mogłabym się od niej uczyć zaufania do swojej intuicji, a potem podążania za nią. Jej determinacja jest czymś wspaniałym. Trzyma się swoich zasad, nie nasiąka różnymi złymi zachowaniami. Ma swój własny tok myślenia i to jest godne podziwu.

Ważnym wątkiem w "Zachowaj spokój" jest brak zaufania rodziców do młodych ludzi, co objawia się m.in. poprzez zainstalowanie programu szpiegowskiego w telefonie syna. Gdybyście wy dowiedzieli się, że któreś z waszych rodziców zrobiłoby coś podobnego, jaka byłaby wasza reakcja?

Agata Łabno: Indywidualną kwestią jest, dlaczego rodzice sięgają po taki środek. W ich relacjach z dziećmi musiało się wcześniej wydarzyć coś, co zakwestionowało wcześniejsze wzajemne zaufanie. Dla mnie to jest przekroczenie jakiejś granicy. Uważam, że rodzice powinni rozmawiać ze swoimi dziećmi i nie doprowadzić do eskalacji konfliktów. Rodzice często traktują nas jak dzieci, ale jesteśmy dorośli i mamy też swoje zdanie. Chcemy, żeby je szanowano, a nas traktowano poważnie. Natomiast takie sytuacje nie biorą się z niczego, to wypadkowa tego, jakie ma się podejście do swojego dziecka i jak dziecko rozmawia ze swoim rodzicem.

Krzysztof Oleksyn: Wydaje mi się też, że rodzice czasem tak bardzo chcą uchronić dzieci przed wieloma niebezpieczeństwami życia, że tracą czasem trzeźwy osąd sytuacji. Moim zdaniem popełnianie błędów jest ważne i nie należy się tego bać. Ja pochodzę z domu, w którym miałem bardzo dużo wolności i jestem za to niezmiernie wdzięczny. Sam zderzałem się z niebezpieczeństwami, a było ich sporo, i dzięki temu miałem poczucie, że dojrzewam.

Wiedziałem jednocześnie, że zawsze mogę na swoich rodziców liczyć, ale mogłem sam odnaleźć własną ścieżkę. Osobiście nie wyobrażam sobie takiej sytuacji, by moi rodzice zainstalowali na moim telefonie oprogramowanie szpiegowskie. To jest taka droga na skróty. Zamiast inwestować w relacje i poświęcić dziecku więcej czasu, łatwiej oprzeć się na technologii. Budowanie relacji z dzieckiem na pewno więcej kosztuje, ale wierzę, że jest tego warte.

Nikt z nas nie chce być śledzonym, chyba co do tego się wszyscy zgodzimy. Z drugiej strony, wielu bohaterów "Zachowaj spokój" faktycznie wplątuje się w niebezpieczną aferę. Pewnie część widzów uzna, że stało się tak właśnie przez danie im zbyt dużej swobody. Rozumiecie też trochę motywy, które stały za takim wyborem rodziców Adama Barczyka?

Agata Łabno: Myślę, że mama Adama po prostu się o niego bardzo martwiła. Z miłości do syna posunęła się o krok za daleko. Z mojej perspektywy jej strategia nie do końca była słuszna i dobra. W rzeczywistości oddalała go od siebie bardziej tą nieufnością, nawet nie mając świadomości jak negatywne mogą być skutki jej działań.

Krzysztof Oleksyn: Z miłości, ale też ze strachu. Nie jestem rodzicem, ale wydaje mi się, że rodzice chcą za wszelką cenę uchronić swoje dzieci. A to po prostu nie zawsze jest możliwe. Jakbym postawił się w sytuacji mojej serialowej mamy, to próbowałbym jakoś z innej strony podejść do Adama, szukać jakiegoś innego rodzaju kontaktu.

W zwiastunie widzimy, że zaginięcie twojego bohatera stanowi punkt wyjścia dla akcji całego serialu. A to oznacza, że stało przed tobą wyzwanie: "Jak w krótkim czasie pokazać Adama w taki sposób, żeby widzom na nim zależało?". W jaki sposób podszedłeś do tego zadania?

Krzysztof Oleksyn: Tak, to było dla mnie wyzwanie i to od różnych stron. Musiałem wejść w buty chłopaka, który ma osiemnaście lat. Przecież ja jestem od Adama o siedem lat starszy, więc to zdecydowanie nie było dla mnie łatwe. Starałem się inspirować obecnymi nastolatkami. Często obserwowałem młodych ludzi, o czym i jak rozmawiają. Starałem się tak budować tę postać, aby za dużo nie powiedzieć. Chciałem przez jego zachowanie i stosunek do reszty szkolnej społeczności stworzyć pewną aurę tajemnicy. I mam nadzieję, że to się udało.

Na początku XXI wieku nieraz bywało tak, że nastolatków w szkole grali nawet 30-latkowie. Teraz producenci starają się, żeby ta różnica nie była tak wielka, ale jednak jakaś jest. Jaki dla was był ten powrót do szkolnej mentalności?

Agata Łabno: Niedużo się trzeba było cofnąć, też nie przesadzajmy. Prawda, to kilka lat. Ja musiałam cofnąć się o pięć lat. Jak to szybko leci! Musiałam wrócić się do trochę innego sposobu myślenia. Odjąć sobie nieco tej dojrzałości, którą się po drodze przez lata zdobyło i w zamian złapać trochę naiwności. Ale dla mnie to było bardzo ciekawe i przyjemne - to wejście na powrót w skórę osiemnastolatki.

zachowaj spokój serial class="wp-image-1943062"
Foto: Netflix zrobił polski serial - Zachowaj spokój

Krzysztof Oleksyn: Mnie się też wydaje, że dojrzewanie to jest bardzo nierówny i wymykający się schematom proces. W zależności od tego, co przytrafia ci się w życiu, możesz być wciąż młodym chłopakiem i już bardzo dojrzałym. Adama poznajemy, gdy jego dotychczasowe życie zostaje wywrócone do góry nogami. To chłopak, który na bardzo wczesnym etapie zderza się z wielką traumą, samobójczą śmiercią swojego najlepszego przyjaciela. Przez co, niejako z automatu, dojrzewa. Nasze spojrzenie na rzeczywistość to wynik pewnego zbioru doświadczeń. Na pewno są licealiści, którzy zawstydziliby swoimi opowieściami niejednego studenta. Więc ja też miałem to szczęście, że moja postać mogła sobie pozwolić na trochę więcej niż przeciętny nastolatek. Ma problemy w innych sferach kontaktów międzyludzkich, ale w kwestii dojrzałości mogłem sobie tam na dużo pozwolić jako aktor.

Agata Łabno: Wejście w postać Kai było wyjątkowe jeszcze z innego powodu. Mam wrażenie, że uczucia nastolatków są gorętsze. Jeśli kochają, to na zabój. Jak wiadomo, potem okazuje się, że te wielkie miłości rzadko przetrwają na dłużej. Teraz śmieję się z tego, co robiłam w podstawówce, jak przeżywałam rozmowy z chłopakiem, którego wtedy tak bardzo kochałam. Czytam te pamiętniki i widzę, że ja naprawdę to przeżywałam. I nastoletni bohaterowie naszego serialu też to przeżywają.

Harlan Coben zawsze daje dużą swobodę twórcom swoich adaptacji. Jak było tym razem?

Czytaliście książkę Harlana Cobena przed wyjściem na plan? Widzielibyście w ogóle tego sens?

Agata Łabno: Ja sięgnęłam po książkę głównie z ciekawości. Chciałam zobaczyć, jak ta sama historia tam wygląda. Jak jest zbudowany ten świat, język i bohaterowie. Wiadomo, w serialu to wszystko zostało przestawione na polskie realia i mocno zmienione. To nie jest historia przełożona jeden do jednego. Mojej bohaterki w książce nie ma (śmiech). Mogłam sobie tylko ją wyobrażać, jaka mogłoby być.

Jak by wyglądała i kto zagrałby ją w amerykańskiej wersji?

Agata Łabno: Właśnie, kto by mógł "mnie" zagrać (śmiech)?

REKLAMA

Krzysztof Oleksyn: To była dla mnie bardzo ważna pozycja pod kątem inspiracji, wejścia w klimat serialu i myślę, że przeczytanie "Zachowaj spokój" bardzo mi pomogło. Natomiast, kiedy sięgnąłem po książkę, byłem z góry przygotowany na to, że ta historia będzie wywrócona do góry nogami. Niektóre wątki były rozbudowane , a jeszcze inne całkowicie przekształcone. Dlatego z powieści Harlana Cobena wyciągnąłem inspirację światem, a przy reszcie podążałem za swoim sercem i za swoją wyobraźnią.

Na koniec chciałbym zapytać o jeszcze jedno: Netflix lubi podkreślać, jak bardzo wspiera młodych artystów, młodych aktorów. Czy wyście czuli na planie to wsparcie? Jeśli tak, to czym ono się przejawiało?

Krzysztof Oleksyn: Ja czułem, że jestem pod stałą opieką. Jeżeli coś się działo, miałem z czymś problem, zawsze mogłem odezwać się i otrzymywałem pomoc. Plan filmowy tworzą ludzie i każdy produkcja to zupełnie nowa historia. Tutaj trafiliśmy na zgraną ekipę, która składała się z żywych i twórczych ludzi. Netflix na poziomie dobrania całej naszej grupy wykonał świetną robotę.

A jak ty się czułaś?

Agata Łabno: Bardzo podobnie. Czułam się przede wszystkim bezpieczna, Kiedy miałam jakiś problem, mogłam się o coś zapytać i nikt mi nie robił z tego powodu żadnych problemów. Oby takie warunki do pracy zdarzały się jak najczęściej, bo wtedy łatwiej jest się wykazać kreatywnością i myśleć twórczo. Znikają wszelkie blokady i bariery.

Premiera "Zachowaj spokój" już 22 kwietnia 2022 roku w serwisie Netflix.

* Autorem zdjęcia głównego jest Piotr Liwic/Netflix.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA