REKLAMA

Film z gwiazdą "Euforii" robi furorę na Netfliksie. Znana twarz potrafi zrobić robotę

"2 Hearts" - melodramat z 2020 roku - dopiero niedawno pojawił się w polskiej ofercie Netfliksa. W ciągu zaledwie kilku dni obraz Lance'a Hoola trafił na szczyt listy najchętniej oglądanych produkcji w serwisie. O jego komercyjnym sukcesie przesądziło zapewne oblicze cenionego za rolę w "Euforii" Jacoba Elordiego - młody aktor okazuje się zresztą najmocniejszym punktem tego potworka.

2 hearts film netflix recenzja opinie jacob elordi
REKLAMA

Gatunki takie jak kryminały, thrillery, true crime, romanse i teen dramy cieszą się na Netfliksie niewątpliwie największą popularnością. „2 Hearts” łączy w sobie elementy dwóch ostatnich, w gruncie rzeczy jest jednak przede wszystkim melodramatem. Męczącym, rozwleczonym i nieciekawym, ale tego widz dowiaduje się dopiero w trakcie seansu. Wcześniej, zwabiony zwiastunem i szczęką Jacoba Elordiego (który aktorem jest naprawdę niezłym), subskrybent dołoży swoją cegiełkę do statystyk i odpali obraz w ciemno. I przesądzi o streamingowym sukcesie filmu z 2020 roku, który dotychczas - biorąc pod uwagę 15 mln dolarów budżetu i zaledwie 1,3 mln w box office - był porażką z punktu widzenia zarówno artystycznego, jak i komercyjnego.

Dlaczego "2 Hearts" to - wybaczcie - tak mizerny film? Już wyjaśniam.

REKLAMA

Czytaj także:

2 Hearts - recenzja filmu

Czwarty film Lance’a Hoola - faceta, który od 21 lat nie nakręcił zupełnie nic, a jego wcześniejszymi dokonaniami były przede wszystkim dwa sensacyjniaki z lat 80., czyli „Zaginiony w akcji 2” i „Stalowy świt” - to melodramat pełną gębą. Znaczy się: w bardzo oldschoolowym, tanim, frustrującym i nużącym wydaniu.

Fabuła jest ponoć oparta na prawdziwej historii. Chris - w tej roli El(Jacob Elordi) poznaje studentkę ostatniego roku, Sam (Tiera Skovbye). Młodzi - jak to młodzi - szybko się w sobie zakochują i rozpoczynają snucie wizji wspólnej przyszłości. Tymczasem biznesmen Jorge (Adan Canto) spotyka stewardessę Leslie (Radha Mitchell) i rozpoczyna własną love story. Podczas gdy romans Chrisa i Sam się rozwija, Jorge zmaga się z postępującą chorobą - nikogo chyba nie zdziwi, że te dwie miłosne historie skrzyżują się ze sobą w dość dramatycznych okolicznościach.

REKLAMA
2 Hearts

Jeśli miałbym wskazać największą bolączkę „2 Hearts” - taką, która sprawia, że co kilka minut miałem ochotę wstać i rozchodzić obezwładniające poczucie zażenowania - z pewnością byłyby to dialogi. Trzy czwarte dyskusji to pokraczny, przesłodzony i zupełnie nienaturalny bełkot; wszystko - włącznie z pauzami - brzmi i wygląda jak wyrecytowane i wyreżyserowane. Resztki wiary w autentyzm świata przedstawionego są zatem brutalnie dorzynane kwadrans po kwadransie.

Z dwóch wspomnianych romansów zdecydowanie bardziej irytujący i odklejony od rzeczywistości jest ten skupiony na młodszej parze. Ten drugi - upiększany i idealizowany do porzygu - wypada nieco bardziej przekonująco, choć to właśnie w tym wątku scenarzyści spartaczyli resztki dramaturgii. Jorge ma bowiem pewien problem - z natury takich, o których partnerka powinna wiedzieć - i przez większość czasu bohater ani razu nie zdradza Leslie szczegółów na ekranie. Widz zakłada, że mężczyzna po prostu zachowuje swój sekret dla siebie. Rzecz w tym, że zupełnie z nagła okaże się, że Leslie jednak o wszystkim wie, a to poważna wpadka w tego rodzaju mydlanej operze. A jest ich więcej, choć nie sposób pisać o nich, unikając spoilerów.

Hool to twórca, który nie potrafi opowiadać ze zrozumieniem i empatią. Wykreował coś na kształt filmowego kazania, a z współczucia i wrażliwości zrobił reklamowe slogany. Krępująca konstatacja, wedle której „wszyscy jesteśmy puzzlami w układance Boga”, doskonale oddaje naturę tego filmu.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA