Szefowie Disneya to homofoby? Pixar nie mógł robić filmów o LGBT+, bo Disney cenzurował takie wątki
Wszystko wskazuje na to, że wytwórnię Disney i jego dwóch ostatnich prezesów czeka kolejny potężny kryzys wizerunkowy. Największa korporacja branży rozrywkowej od dawna próbowała przedstawiać się w roli sprzymierzeńca osób LGBT+. Ta postawa najwyraźniej miała jednak niewiele wspólnego z rzeczywistością. Tak twierdzą pracownicy studia Pixar, których zmuszano do usuwania wątków nieheteronormatywnych z filmów.
Ostatnie miesiące upłynęły wytwórni Disney pod znakiem różnych większych lub mniejszych skandali. Szerokim echem odbił się choćby jej ostry i bardzo publiczny konflikt ze Scarlett Johansson. Jakiś czas później spore zamieszanie wywołał też były prezes Bob Iger, który określił współpracę z Netfliksem jako "sprzedawanie broni jądrowej krajom Trzeciego Świata". Najdłużej za Disneyem ciągną się jednak oskarżenia o homofobiczne podejście do środowiska LGBTQiA+.
Firma bywała w przeszłości krytykowana za dorzucanie podobnych wątków "na odwal się" w jakichś epizodycznych fragmentach, które potem albo usuwano w niektórych krajach, albo ukrywano w dubbingowym tłumaczeniu. W Polsce było szczególnie głośno o filmie "Naprzód", z którego wątek LGBT+ wycięto w rodzimej wersji językowej. Teraz okazuje się, że to wcale nie był przypadek czy też nadgorliwość po stronie polskiej. Disney przez lata prowadził systemową cenzurę historii o lesbijkach czy gejach.
Disney co innego mówi, a co innego robi. Pixar nie mógł opowiadać historii LGBT+, bo takie wątki ucinano do minimum.
Punktem wyjścia dla całej afery była przekazana w poniedziałek przez firmę informacja o "niezachwianym poparciu dla społeczności LGBTQ". Deklarację złożył sam Bob Chapek, czyli obecny prezes Disneya w odpowiedzi na nowe prawo wprowadzone w stanie Floryda. Przepisy ochrzczone mianem "Don't Say Gay" nakładają na przedszkola zakaz prowadzenia z dziećmi jakiejkolwiek dyskusji na tematy związane z orientacją seksualną lub tożsamością płciową. Disney zareagował na tę legislację wysłaniem memorandum do wszystkich pracowników, w którym padło wiele wzniosłych słów o wsparciu wobec osób nieheteronormatywnych.
Rzecz w tym, że wielu pracowników Pixara odebrało wiadomość jako skrajną hipokryzję i postanowiło wyrazić to w specjalnym wewnętrznym oświadczeniu. Nie wiadomo, w jaki dokładnie sposób wyciekło ono do prasy, ale jego treść jest niezwykle ciekawa. Jak podaje portal Variety, przedstawiciele środowiska LGBTQiA+ pracujący w studiu i ich sprzymierzeńcy skarżą się na wycinanie wszystkich scen pokazujących uczucia między z gejami czy lesbijkami w poprzednich filmach Pixara. Na nic zdawały się protesty osób tworzących produkcję czy szefów firmy. Disney raz za razem odsyłał scenariusze z wątkami LGBT+ wyciętymi do cna. Co bardzo kłóci się z słowami Chapeka, że Disney będzie się sprzeciwiać przepisom takim jak "Don't Say Gay" za sprawą filmów o ludziach tworzących środowisko LGBTQiA+.