W zeszłym roku polską scenę filmową i sezon krajowych nagród zdominował jeden tytuł. "Dziewczyna z igłą" stała się jednym z najgłośniejszych tytułów 2024 roku. Ci, którzy nie mieli szansy na obejrzenie go w kinach, ucieszą się - film właśnie trafił do Canal+.

"Dziewczyna z igłą" to ciekawy przypadek już na poziomie czysto "organizacyjnym". To koprodukcja, za którą stoją trzy kraje - Polska, Dania i Szwecja. Zdjęcia do filmu powstawały we wszystkich wymienionych krajach. Choć za realizację "Dziewczyny z igłą" odpowiada przede wszystkim polska ekipa, obsada jest w całości duńska i to właśnie kraj ze stolicą w Kopenhadze wysunął dzieło Magnusa von Horna (szwedzko-polskiego reżysera, absolwenta łódzkiej filmówki) do walki o Oscara za najlepszy film międzynarodowy. Było blisko - znalazło się ono w piątce głównych nominowanych, ale ostatecznie obeszło się smakiem. Rywalizacja była jednak zaciekła, a film von Horna w niczym nie ustępował konkurencji.
Dziewczyna z igłą - trudna, mocna historia
Akcja filmu osadzona jest w Kopenhadze, niedługo po I wojnie światowej. Główną bohaterką historii jest Karoline Nielsen (Vic Carmen Sonne), młoda szwaczka, która po zajściu w niechcianą ciążę z właścicielem szwalni zostaje zwolniona z pracy. Wkrótce, nie mając wielkiego wyboru, podejmuje pracę u Dagmar (Trine Dyrholm), która pod przykrywką sklepu ze słodyczami prowadzi agencję adopcyjną, pomagającą takim kobietom jak Karoline.
Jednym z najbardziej przykuwających uwagę zabiegów, na które zdecydował się w swoim filmie Magnus von Horn jest czarno-biały obraz. Trzeba przyznać, że jest to skuteczna decyzja - jest bowiem potwornie spójna z wizją kopenhaskiej rzeczywistości, którą reżyser przed nami otwiera. W tej historii jest dużo smutku, bólu, ponurego tonu, który wpisuje się w powojenne realia (fantastyczna robota wybitnego polskiego operatora, Michała Dymka), naznaczone dodatkowo pewnymi społecznymi zmianami - powracający z wojny mężczyźni orientują się, że podczas ich walk na froncie kobiety pracowały w fabrykach, by spróbować samodzielnie zapewnić sobie godność i byt. To film, który operuje mocnymi obrazami, potrafi wywołać ucisk w żołądku, ale nie przekracza nieprzekraczalnych granic.
Historia opowiedziana przez von Horna nie wybrzmiałaby tak dobrze, gdyby nie mocna obsada. Największy emocjonalny ciężar jest osadzony na postaciach granych przez Vic Carmen Sonne oraz Trine Dyrholm. Obie wypełniają swoje aktorskie zadania na mistrzowskim poziomie - pierwsza w roli zbolałej i ascetycznej w ekspresji Karoline, druga jako roztaczająca niepokojącą aurę Dagmar. Dyrholm odebrała za swoją drugoplanową rolę nagrodę na festiwalu w Gdyni i ciężko tej decyzji jury nie przyklasnąć.
"Dziewczyna z igłą" to film niewątpliwie nie dla każdego - jest wymagający, trudny, wzbudzający intensywne i ciężkie emocje. Z pewnością jeden z najważniejszych filmów ubiegłego roku, a kto wie, może i ostatnich lat. Gdyby Polsce udało się go wysłać na Oscary, może powrócilibyśmy na salony po krótkiej przerwie, a tymczasem patrzyliśmy, jak Duńczycy je zdobywają. Trudno ich za to winić - "Dziewczyna z igłą" to świetny, godny uwagi film.
"Dziewczyna z igłą" od 11 listopada jest dostępna do obejrzenia na Canal+.
Więcej o ofercie Canal+ przeczytacie na Spider's Web:
- Nowości Canal+ na listopad. Powrót kultowego polskiego serialu
- Canal+ pokaże walki MMA. To bardzo znana federacja
- Kryminał idealny na jesienny wieczór wylądował w streamingu. Takiego serialu potrzebowałam
- Najpiękniejszy film zeszłego roku nareszcie w streamingu. Jestem zachwycony
- Wojenny serial CANAL+ powstał w oparciu o komiks. To nowość serwisu







































