2017 rok był całkiem udany filmowo. Mogliśmy zażyć sporej dawki dobrego kina. Tego rozrywkowego i tego z wyższej półki. 2018 rok zapowiada się chyba nawet jeszcze lepiej. Zobaczymy m.in. nowe filmy Guillermo del Toro, dwie propozycje od Stevena Spielberga, kontynuację Deadpoola i Avengers oraz oczywiście kolejny film z uniwersum Gwiezdnych wojen.
Kształt wody
premiera: 19 stycznia
Najnowszy film Guillermo del Toro jeszcze przed premierą w Stanach zbierał fantastyczne opinie. Już sam fakt, że ów reżyser, jeden z moich ulubionych, wypuszcza do kin swoje nowe dzieło, jest dla mnie wydarzeniem.
"Kształt wody" intryguje, uwodzi, wygląda jak mikstura "Kręgosłupa Diabła" z "Hellboyem" (po sieci krążą teorie, że jest to quasi prequel "Hellboya" z młodym Abe Sapienem, bądź jego krewnym, w roli głównej).
"Kształt wody" jest dla mnie o tyle istotny, że po widowisku z wielkimi robotami ("Pacific Rim") i stylowym, gotyckim horrorze o nawiedzonym domu ("Crimson Peak"), reżyser w końcu powraca do stylistyki, za którą pokochały go miliony.
Disaster Artist
premiera: 26 stycznia
Filmy o powstawaniu filmów to na tyle rzadkie i ciekawe zjawiska, że zawsze przykuwają one moją uwagę. Szczególnie jeśli mówimy o jednym z najgorszych filmów świata, czyli "The Room" (nie mylić ze znakomitym "Pokojem" z Brie Larson). "The Room" stał się obiektem kultu na domówkach w pierwszej dekadzie XXI wieku, a James Franco zobaczył w nim (oraz w postaci jego twórcy, Tomie Wisseau) potencjał na fascynującą opowieść.
Ci, którzy widzieli już "Disaster Artist", nazywają go filmem roku. Franco, który go wyreżyserował (i wcielił się w Wisseau), świętuje bodaj największy antyartystyczny sukces w swojej karierze. "Distaster Artist" ma niemałe szanse na Oscary w przyszłym roku i w sumie pokazuje to, jak czasem przewrotny potrafi być los – oto film o najgorszym filmie świata okazał się dziełem wybitnym.
Happy End
premiera: 9 lutego
Michael Haneke to - moim zdaniem - jeden z najlepszych reżyserów, nie tylko obecnie tworzących filmy, ale w ogóle w historii kina. Mało który autor X muzy jest w stanie tak dogłębnie mnie poruszyć i opowiedzieć tak bardzo wciągające i mądre historie wnikające w głąb ludzkiej psychiki. Jego poprzedni film, "Miłość", zebrał wszystkie możliwe laury (od Złotej Palmy w Cannes po Oscara, którego wręczał mu… Arnold Schwarzenneger).
"Happy End" jest poniekąd kontynuacją wątków z "Miłości" (by nie nazwać tego filmu sequelem). Skupia się on na rodzinie głównego bohatera poprzedniego filmu Haneke. Na przykładzie owej familii przyjdzie nam obserwować pełną obłudy, pozbawioną empatii i podskórnie rasistowską reprezentację europejskiej burżuazji. Znając Hanekego, będzie to celny i bezkompromisowy portret.
Czarna Pantera
premiera: 14 lutego
Pozornie "Black Panther" to kolejny film o superbohaterach Marvela i kolejna odsłona serialu MCU, aczkolwiek tym razem w scenografii i ornamentyce prosto z Afryki. Tym, co sprawia, że "Czarna Pantera" to obok "Avengers 3" najbardziej oczekiwana przeze mnie adaptacja komiksu w 2018 roku, jest właśnie to egzotyczne tło, które nadaje temu obrazowi świeżości.
Sama postać, przedstawiona nam w "Wojnie bohaterów", prezentuje się po prostu fantastycznie. Jego kostium, ruchy, styl walki - wszystko to składa się na szalenie widowiskową postać.
Pomysł na wymieszanie elementów fantasy/sci-fi z elementami afrykańskiej kultury to również ciekawy pomysł. "Black Panther" to też jeden z najważniejszych superbohaterów pośród afroamerykańskiej społeczności i jego popularność pośród masowej widowni jest o tyle ważna, że otworzy drogę dla kolejnych, bez niepotrzebnego zmieniania koloru skóry znanym już postaciom w ramach poprawności politycznej.
Czwarta władza
premiera: 16 lutego
Już od ponad 40 lat Steven Spielberg czaruje nas swoimi filmowymi wizjami. Na każdy jego obraz czekam z zapartym tchem, bo niemal każdy jest, mniej lub bardziej, filmową perełką. Jego gatunkowy i formalny eklektyzm jest iście imponujący. Nieraz tworzył on równolegle filmy, które były kompletnie od siebie różne (najlepszym przykładem jest choćby "Lista Schindlera" kręcona równocześnie z "Jurassic Parkiem").
W 2017 roku Spielberg pracował nad dwoma filmami. Pierwszym jest "Czwarta władza" (o drugim wspomnę niżej). Ponoć znakomity dramat obyczajowy o dziennikarzach The Washington Post, którzy walczą o prawo do ujawnienia szokujących informacji o amerykańskim rządzie.
Obsada, jak prawie zawsze u Spielberga, jest imponująca (Tom Hanks, Meryl Streep), za zdjęcia oczywiście odpowiada Janusz Kamiński, a za muzykę John Williams. Pozycja obowiązkowa.
Nić widmo
premiera: 23 lutego
Kolejny wielki reżyser powraca ze swoim filmem, co świadczy o tym, że 2018 rok będzie naprawdę wyjątkowo mocno obfitował w ważne obrazy. Wprawdzie poprzedni film Paula Thomasa Andersona, "Wada ukryta", mocno mnie rozczarował, to wiele wskazuje na to, że "Nić widmo" nie powtórzy jego błędów. Co ważne, po raz ostatni zobaczymy w nim Daniela Day-Lewisa, który ogłosił, że będzie to jego ostatni film przed emeryturą.
Anihilacja
premiera: 23 marca
Alex Garland zasłynął jako świetny pisarz, znakomity scenarzysta, a ostatnio także jako kapitalny reżyser. Jego poprzedni, debiutancki (jeśli chodzi o reżyserię) film, "Ex Machina", to kapitalny thriller, który zadaje ważne pytania o człowieczeństwo i przewiduje dość prawdopodobną wersję niedalekiej przyszłości.
O ile w "Ex Machinie" gwiazdą była nieznana wówczas Alicia Vikander, tak w "Anihilacji" Garland stawia na znaną już widzom gwiazdę kina. Natalie Portman wciela się w biolożkę, która zostaje wysłana do zbadania tajemniczej wyspy, na której miała miejsce katastrofa ekologiczna. Zwiastun Anihilacji wygląda niesamowicie, tajemniczo i niepokojąco. Biorę!
Player One
premiera: 6 kwietnia
Drugim filmem Spielberga, jaki zobaczymy na ekranach w 2018 roku, będzie wysokobudżetowe widowisko sci-fi. I to wyjątkowe, bo oddające hołd całej popkulturze lat 80. i 90., której współtwórcą jest sam wyżej podpisany legendarny reżyser.
W "Player One" Spielberg cytuje sam siebie, choć, by nie wyjść na próżniaka, starał się to ograniczyć do minimum. W "Player One" zobaczymy więc wszelkiej maści nawiązania do takich filmów jak "Powrót do przyszłości", "Władca Pierścieni", "Mad Max", "Stalowy gigant", "Indiana Jones". Nie zabraknie też mrugnięcia okiem w stronę fanów anime (Akira, Gundam, Speed Racer) czy gier wideo (Street Fighter, Tomb Rider, Pac Man, Overwatch) oraz klasycznych seriali (Dużyna A, Nieustraszony). Jak dla mnie "Player One" to jedna z najciekawiej zapowiadających się premier ostatnich lat.
Wyspa psów
premiera: 20 kwietnia
Wes Anderson to kolejny unikalny wizjoner kina, który powróci z nowym filmem w 2018 roku. Jest on jedynym twórcą, który potrafi przenieść poetykę kreskówki/kolorowanki na taśmę filmową. Jego produkcje ogląda się niczym autorskie baśnie dla trochę większych dzieci. Za każdym razem przenoszą nas one do zupełnie innego świata. Tak było i w poklatkowej animacji "Fantastyczny Pan Lis", i w fenomenalnym "Grand Budapest Hotel".
Jego najnowsze dzieło, "Wyspa psów", to powrót do animacji poklatkowej, tym razem w gatunku filmu przygodowego. Obsada głosowa jest rewelacyjna – Tilda Swinton, Bryan Cranston, Edward Norton, Scarlett Johansson, Bill Murray i wielu innych. Już sam zwiastun wygląda bajecznie i zapowiada niezwykłą przygodę.
Avengers: Wojna bez granic
premiera: 26 kwietnia
Przemilczę już sprawę polskiego tytułu i pozwolę sobie na używanie oryginalnego. "Infinity War" to film, na który czeka chyba każdy fan MCU od kiedy tylko idea Avengers stała się faktem. Zobaczyć mamy chyba wszystkich bohaterów przedstawionych w każdym poprzednim filmie uniwersum Marvela. Nie ma się co oszukiwać, każdy, kto choć trochę lubi kino rozrywkowe, zobaczy ten film.
Solo. Star Wars Story
premiera: 25 maja
Powtarzam to jak zdarta płyta, wiem że to truizm, ale wszystko co związane z uniwersum Star Wars, to istne samograje. Z góry wiadomo, że każdy tytuł powiązany z przygodami bohaterów z odległej galaktyki stanie się mega-przebojem. Ciągle czekam, aż Disney w końcu sięgnie po historie niezwiązane ze Skywalkerami i ich bliskimi, ale przygody młodego Hana Solo, to dla mnie na tyle dobry pomysł na spin off "Gwiezdnych wojen" (o wiele ciekawszy niż nudny "Łotr 1"), że biorę go w ciemno.
Obsadzony w roli młodego Harrisona Forda Alden Ehrenreich pasuje idealnie do roli (miejmy nadzieję, że także aktorsko podoła). "Solo" ma być utrzymany w klimacie westernu sci-fi, który przyjmę zawsze z otwartymi ramionami.
Deadpool 2
premiera: 1 czerwca
W związku z wykupieniem Foxa przez Disneya troche martwię się o losy "Deadpoola 3", ale na szczęście przyjajmniej "dwójka" zapowiada się smakowicie. Pierwszy "Deadpool" był dokładnie taki, jak można było sobie wymarzyć, liczę więc, że po sukcesie finansowym, twórcy swobodnie dali kilka kroków naprzód i zaserwują nam równie dobrą i ostrą jazdę bez trzymanki. Do świetnej ekipy dołącza teraz Josh Brolin jako Cable, a ja już nie mogę się doczekać Dnia Dziecka A.D. 2018.
The Predator
premiera: 3 sierpnia
Długo musieliśmy się naczekać na pełnoprawną kontynuację "Predatora", która z szacunkiem pociągnęłaby dalej uniwersum tej znakomitej postaci. Po słabym sequelu przyszły potworne "Alien vs Predator". Potem udało się w końcu przełamać klątwę udanym "Predators" z 2010 roku, ale od tamtego czasu wytwórnia nie kontynuowała tematu. Aż do teraz. Powierzyła stery nad produkcją w ręce Shane’a Blacka. Człowiek, który odpowiada za napisanie "Zabójczej broni" i reżyserię "Iron Mana 3" oraz "Nice Guys" moim zdaniem nie spapra tej roboty.