"Gomorra" to najlepszy gangsterski serial w historii. Na jego twórcę wydano wyrok śmierci
"Gomorra" powróciła z 5. sezonem - wraz z jego finałem włoski serial dobiegnie końca. Produkcji udało się podtrzymać niesłychanie wysoką jakość, co, jak sądzę, w dużej mierze zawdzięcza swojej autentyczności. Wiele z serialowych wątków opiera się przecież na prawdziwych historiach ze świata przestępczego, a pomysłodawca serialu sam infiltrował struktury kamorry.
Pierwsze odcinki 5. sezonu serialu "Gomorra" wzbogaciły ofertę HBO GO, a ja wciąż nie mogę wyjść z podziwu: finałowa odsłona to wciąż jeden z najlepszych seriali i najlepsza stricte gangsterska produkcja, jaką dane mi było oglądać. Wszystkich sięgających po kamienie miłośników "Rodziny Soprano" uprzedzę, że opowieść o Tonym uważam za prawdopodobnie najlepszy serial w historii, traktuję go jednak jako coś więcej niż tylko mafijną opowieść. "Gomorra" jest tworem zupełnie innym: wyzbytym z ironii i ponurym; znacznie poważniejszym, brudniejszym i brutalniejszym. To wzięte z życia opowieści o niebezpiecznych, bezwzględnych ludziach, członkach neapolitańskiej kamorry - ludziach, którzy przerażają i z którymi nie sposób sympatyzować.
Gomorra: Roberto Saviano i wyrok śmierci
Producentem, pomysłodawcą i twórcą "Gomorry" jest Roberto Saviano, Neapolitańczyk, który wychowywał się w miasteczku Casal di Principe - twierdzy rządzonej przez klan Casalesi kamorry. Pierwszą ofiarę morderstwa Saviano ujrzał za młodu; długo obserwował zmiany zachodzące w mieście, nad którym niepodzielną władzę sprawowali "oni". Jako ścieżkę kariery Włoch obrał dziennikarstwo śledcze, podejmując przed laty decyzję, która w efekcie rzuciła cień resztę jego życia.
Przeniknął do przestępczych struktur, poznał ich mechanizmy i z bliska obserwował rozwijający się nowy typ zorganizowanej grupy, której nieprawdopodobne wpływy sięgały coraz dalej, przenikając służby i władze. Degradację Neapolu, korupcję, rządy potężnych bossów (działających na rynku narkotyków, budownictwa, odpadów czy mody haute couture) i efekty społecznego przyzwolenia szczegółowo opisał w wydanej w 2006 roku książce "Gomorra. Podróż po imperium kamorry", która stała się bezprecedensowym bestsellerem przetłumaczonym na ponad czterdzieści języków i umieszczonym na liście najlepszych książek non-fiction "New York Timesa".
Wówczas stał się też jednym z dwóch żyjących pisarzy z wyrokiem śmierci, który - jak można było przypuszczać - wydała na niego mafia, żądna zemsty za ujawnienie swoich interesów i… nazwisk bossów oraz członków grup przestępczych. Miał wówczas zaledwie 27 lat. Później Saviano w jednym z wywiadów przyznał, że nienawidzi "Gomorry", bo płaci za nią zbyt wysoką cenę. Kilkakrotnie wspomniał, że - patrząc z perspektywy czasu i życia w ciągłym strachu - nie było warto. Zdarzały się jednak wywiady, w których mówił, że wcale nie jest pewny, czy cofnąłby tę decyzję, gdyby mógł to zrobić.
Wielu czytelników i poczytnych autorów, z Umberto Eco na czele, domagało się rządowej ochrony dla Saviano. Włoski rząd w końcu przyznał pisarzowi karabinierów, wymuszając jednocześnie wyprowadzkę z Neapolu. Od tamtej pory twórca musi co jakiś czas zmieniać miejsce pobytu, około sześć miesięcy w roku spędzając w USA pod fałszywym nazwiskiem. Ostatecznie stwierdził, że jest już za późno, by się wycofać, wobec nie zaprzestał pisania o mafii.
Zdecydował też wkroczyć do branży filmowej i telewizyjnej. Długometrażowa i wielowątkowa produkcja Matteo Garrone - "Gomorra" - jest silnie inspirowana książką. Tymczasem zmierzający ku końcowi i produkowany od 2014 roku serial pod tym samym tytułem traktuje reportaż Saviano jako punkt wyjściowy do kolejnych wziętych z życia historii. Ich umiejętne przełożenie na język wizualnego medium to niezrównana siła tej produkcji.
Gomorra po latach wciąż czerpie z prawdziwych gangsterskich historii
Saviano osobiście napisał scenariusze do części odcinków "Gomorry", przelewając w swój serial wiele osobistych doświadczeń. W końcu kreatywną pałeczkę przejęli inni twórcy, których celem było podtrzymanie wiarygodności produkcji i konsekwentne opieranie jej na prawdziwych postaciach i wydarzeniach. Obecnie producenci i scenarzyści wciąż wgryzają się w neapolitańską rzeczywistość, wyławiając z niej pasujące do rdzenia produkcji historie - wiadomo na przykład, że pozostają w stałym kontakcie z pracownikami opieki społecznej czy sędziami, którzy z kolei umożliwiają im "dojścia" do osób powiązanych ze światem przestępczym (niekoniecznie bezpośrednio zaangażowanych w działania grup).
Osoby te znają gangsterów, mają siatkę swoich źródeł działających na wybranych mafijnych terytoriach, zdarza się też, że udostępniają nagrania rozmów telefonicznych. Scenarzyści podkreślają, że w przypadku wielu wątków "Gomorry" trudno mówić o zwykłej "inspiracji": na ekranie widzimy nieznacznie zmodyfikowane prawdziwe historie, a serialowi bohaterowie - ich cechy i czyny, których się dopuścili - to miks działań i osobowości autentycznych gangsterów. Oczywiście, konieczne były pewne przekształcenia: przesadnie wierne odtwarzanie faktów byłoby ryzykowne.
Seans pierwszych odcinków 5. sezonu "Gomorry" już za mną. To wciąż tak samo dobry, intensywny, niepokojący i fascynujący serial. Ba, pełnometrażowy film skupiający się na postaci Ciro Di Marzio (i wyreżyserowany przez wcielającego się w niego Marco D'Amore) - "Nieśmiertelny" - to obraz równie znakomity. Nic dziwnego: jego unikalna siła ma swoje źródło w prawdzie funkcjonującej poza granicami bezpiecznego, komfortowego życia większości z nas. Ta prawda przeraża, ale i przykuwa wzrok.
Nie potrzeba zresztą świadomości, że "Gomorra" czerpie z prawdziwych wydarzeń i charakterów, by poczuć się przytłoczonym poziomem autentyczności serialu. Twórcy nie pozwalają sobie na gram fałszu, rezygnują z romantyzowania i mitologizacji, ironii i humoru; niczego nie gloryfikują i nie wygładzają. To fascynujące i niecodzienne. Jeszcze bardziej niecodzienny jest fakt, że "Gomorra" opowiada historię z perspektywy osób z gruntu bezwzględnych, niemoralnych, chciałoby się napisać: złych, choć to słowo o pojemnej definicji.
Mimo tego, że - siłą rzeczy - kibicujemy poszczególnym stronom konfliktu, nie ma mowy o sympatiach. W "Gomorrze" nie ma miejsca dla pozytywnych bohaterów, "dobrych ludzi" w najbardziej klasycznym i uniwersalnym tych słów znaczeniu. To festiwal czarnych charakterów, oczywiście, mniej lub bardziej zdegenerowanych, ale niemal zawsze owładniętych żądzą władzy, oportunistycznych, mordujących bez zmrużenia oka. Zdarza się, że któraś z postaci zaczyna żałować, zadręcza się, dławi wyrzutami sumienia. Wówczas, by na moment poczuć się lepiej, postępuje właściwie. Powiedzmy: ratuje komuś życie, oswobadza z niewoli. Ale to tylko przebłyski. Bohaterowie "Gomorry" - najpopularniejszego włoskiego serialu na świecie, emitowanego w niemal 200 krajach - dawno już obrali drogę, z której nie ma powrotu. Ich pierwsze złe decyzje były zresztą podejmowane za szczenięcych lat, pod wpływem środowiska, trudnych warunków życia, presji, nieustannego strachu. Nie dorastali w normalnych, sprzyjających okolicznościach.
Choć obcowaniu z "Gomorrą" nie towarzyszy uczucie komfortu, jej twórcy bezbłędnie adaptują krwawe historie i najmroczniejsze aspekty ludzkiej natury, budząc odrazę i fascynację. Nie ma drugiego takiego serialu. Inna sprawa, że jeden w zupełności wystarczy.