Daenerys, Jon, a może jednak Tyrion lub nawet Bran? „Gra o tron” nieuchronnie zmierza ku końcowi, a możliwości zostało już niewiele. Kto zdobędzie Żelazny Tron? Sprawdźcie naszych faworytów.
Kto zdobędzie Żelazny Tron? Typują redaktorzy Rozrywka.Blog i Spider's Web
Tomasz Gardziński - Wszystko wskazuje na to, że wygra demokracja.
W podobnym zestawieniu, jeszcze przed premierą 8. sezonu typowałem, że Żelazny Tron zdobędzie któreś z Targaryenów. I do pewnego stopnia się nie pomyliłem, bo przed finałowym odcinkiem szansę na tron mają już tylko Daenerys i jej bratanek, Aegon. Wydaje się jednak niemożliwe, by takie postaci jak Sansa, Tyrion czy właśnie Jon Snow pozwoliły rządzić Matce Smoków po masakrze, której dokonała na mieszkańcach Królewskiej Przystani. Spodziewam się kolejnego zabójstwa koronowanej głowy i próby wsadzenia na tron Aegona. Problem w tym, że mężczyzna znany światu jako Jon Snow nie tylko nie pragnie władzy, ale też zupełnie nie nadaje się na króla. Prędzej więc jestem w stanie uwierzyć w spełnienie się wizji Varysa, czyli choć częściową władzę ludu.
Ogromna większość starych rodów została zdziesiątkowana. Lannisterowie de facto nie istnieją, Starkowie są osłabieni, Baratheonów już nie ma, Żelaźni Ludzie to teraz garstka wojowników pod władzą Yary. To samo można powiedzieć o Martellach z Dorne i Tyrellach z Wysogrodu. Trudno sobie wyobrazić lepszy moment na dojście do władzy zwykłych ludzi, wspartych przez przedstawicieli kilku pośledniejszych rodów, którzy wciąż pozostali przy życiu. A czy podoba mi się ten scenariusz? Po wszystkim tym, co zobaczyliśmy w 8. sezonie, wydaje mi się najbardziej sensowny. Zresztą, prawdę mówiąc moja relacja emocjonalna z „Grą o tron” jest już bliska wyczerpania, więc nie potrafię się zmusić do kibicowania żadnej ze stron.
Piotr Grabiec - Chciałbym, by na tronie zasiadł Tyrion Lannister.
Dany to zbrodniarka wojenna, a Jon Snow nadal nic nie wie i nie umie w realpolitik. Targaryenowie po prostu nie nadają się do rządzenia. Oboje są już spaleni. Na tronie widziałbym więc Tyriona - ostatniego pozostałego przy życiu brata Cersei, czyli ostatniej władczyni. Owszem, karzeł zaufał Smoczej Królowej i się na tym sparzył, ale facet nadal ma łeb na karku i dobre serce. W zasadzie to tylko jemu tak naprawdę zależało na tym, by uniknąć rzezi w Królewskiej Przystani i zaryzykował życie, by obronić niewinnych. Nie marzy mu się władza i właśnie dlatego byłby dobrym władcą. W dodatku relatywnie łatwo byłoby mu zawiązać sojusz z Sansą Stark, która została na Północy.
Marcin Połowianiuk: Nikt, chaos będzie trwał nawet po zakończeniu serialu.
Liczę na niejednoznaczne zakończenie. Nie wierzę, że po ośmiu sezonach wojen i intryg zobaczymy nowego władcę, który siądzie na tronie, a w Westeros zapanuje porządek. Czuję, że zobaczymy gorzki finał, który pokaże, że choć człowiek pokonał symboliczną śmierć (Nocnego Króla), to nawet bez niej doprowadzi do swojego wyniszczenia.
Jestem przekonany, że któryś z głównych bohaterów siądzie na tronie, ale nie będzie to miało znaczenia, bo potrwa tylko chwilę. Serial zakończy się cliffhangerem pokazującym, że gra o tron będzie toczyć się dalej.
Michał Kaczoń - Sansa na prezydenta.
Rządy ludu wydają mi się ciekawą wypadkową dotychczasowych wydarzeń, w pewien sposób kilkakrotnie zapowiadaną już w samym serialu. Dość powiedzieć, że Daenerys wspominała przecież, że jej misją jest roztrzaskanie koła dotychczasowego systemu, a zniszczenie Królewskiej Przystani, które jest wyraźnym symbolem tegoż systemu, stanowi właśnie takie rozwiązanie.
Bardzo podoba mi się także ruch internetowy, który widziałby na tronie Sansę Stark. Dziewczyna przeszła wielką przemianę od początków serialu, a ostatnie dwa sezony pokazały, że jej działania mają na uwadze przede wszystkim dobro ogólnej zbiorowości. To ona jest w końcu głosem rozsądku Jona, a choć rodzi to między nimi wiele kłótni i niesnasek, już wielokrotnie okazało się, że pod pewnymi względami miała rację. Choć sam dziwię się, że to piszę, nie obraziłbym się, gdyby to właśnie młoda panna Stark, oczywiście w gronie licznych doradców, zasiadła na Żelaznym Tronie. Taka sytuacja umożliwiłaby też rozwiązanie sugerowane przez Piotra - Tyrion, jako kolejny królewski doradca. Wydaje się, że ta wizja pogodziłaby także tych, którzy na samym początku serialu widzieli przecież samego Neda na tronie (och, te błogie dni nieświadomości).
Tomek Domański - Nie wiem i z tygodnia na tydzień coraz mniej mnie to obchodzi.
Przedostatni odcinek sugeruje oczywiście, że Daenerys oszalała, Jon to zauważył (nie było to zbyt trudne), zapewne myśli o tym, co powiedział mu Varys i w ostatnim odcinku postanowi zasiąść na Żelaznym Tronie.
Rok temu powiedziałbym, że takie zakończenie byłoby trochę za proste na „Grę o tron”, ale ostatni sezon skutecznie obniżył moje oczekiwania w stosunku do tej produkcji. Jon jako Targaryen zabije smoka, a Arya zajmie się Daenerys. Tyrion przeżyje i postara się o to, żeby Jon i nowa władczyni Północy - Sansa - pozostali w dobrych stosunkach. A Bran jak zwykle będzie siedział i na coś się gapił.
Jakub Kralka - Night King vel Brandon Stark.
„Gra o tron” uczy nas wyłącznie tego, że ludzie są pasożytami zamieszkującymi Westeros. Dobrych uczynków jest jak na lekarstwo. Egoizm, mordy, oszustwa, intrygi. Nawet ci, którzy mieli być dobrzy, na końcu zawodzą.
Jeśli ta cała skrzętnie budowana Zima ma mieć jakikolwiek sens, a ostatni odcinek i jego fabularne rozwiązania mają nie pluć widzowi w oczy, to na tronie powinien zasiąść Brandon Stark. Nie będzie to łatwe, ponieważ wedle moich wyliczeń jest mniej więcej 64. w linii sukcesji (65. jest bohater grany przez Eda Sheerana). Z drugiej strony na jego korzyść przemawia rozbudowane doświadczenie w siedzeniu na powierzchniach różnego rodzaju. Oczywiście serial skończyłby się w ten sposób, że kamera najeżdża na siedzącego na tronie Brana aż jego oczy rozbłyskują niebieskim światłem. Zima nadeszła.
Łukasz Kotkowski – Wszystko, byle nie Bran.
Pięć odcinków finałowego sezonu wymęczyło mnie na tyle, że nie myślę już o tym, kto zasiądzie na tronie, ale o tym, żeby to się wreszcie skończyło. Na tym etapie nie zdziwiłoby mnie nawet najbardziej horrendalne zakończenie tego festiwalu absurdu, jakie typują niektórzy fani – na Żelaznym Tronie zasiądzie Bran. Teoria wyssana z palca, niemająca żadnych logicznych podstaw, ale… czy cokolwiek, co wydarzyło się w tym sezonie, takowe miało? No właśnie.
Osobiście najbardziej kibicuję Tyrionowi, bo po prostu zasłużył. Przeszedł najdłuższą drogę, najwięcej wycierpiał, najbardziej się zmienił. Jest najlepiej napisaną i najlepiej zagraną (no, może prócz Cersei) postacią w całej „Grze o tron”. Marzy mi się scena, w której zmęczony Tyrion zasiada na tronie pośród ruin, bo nie został nikt inny, kto mógłby to zrobić.
Robert Skowroński - Jon Snow, aby dopełnić obrazu rozczarowującego sezonu.
Nie ma co ukrywać, że finałowa seria „Gry o tron”, poza nielicznymi wzlotami, pozostawia sporo do życzenia. Powodów tego może być wiele, choć przychylam się do tego, że twórcy stanęli po prostu przed misją niemożliwą. Zakończenie serialu w tak szybkim czasie nie mogło wypaść dobrze. W końcu jednak trzeba było tego dokonać w taki czy inny sposób. „Gra o tron” na tym cierpi, ale mam wrażenie, że nie dało się tego uniknąć.
W tym świetle uważam, że serial zaoferuje nam najgorsze z możliwych rozwiązań - happy end. Być może znajdą się sposoby na to, aby finał nie opływał słodyczą, żeby tkwiło w nim choć ziarno dramatyzmu, a podczas jego wybrzmiewania powietrze robiło się gęste od tkwiącego w nim fatalizmu. Jednak wciąż tak naprawdę będzie to szczęśliwe zakończenie. „Gra o tron” już od pewnego czasu jest coraz bardziej konwencjonalna, a najnowsze odcinki to tylko potwierdzają. Została już wykonana podbudówka pod to, aby pokazać, jak Jon Snow jest ważny dla ludzi Północy i Westeros w ogóle. Wątpię, aby miało to być tylko czcze gadanie, które nie doczeka się rozwinięcia. Zresztą, serial od wielu lat ukazuje Snowa jako mężnego, dzielnego i sprawiedliwego. A czy byłby on dobrym wyborem na władcę Siedmiu Królestw to już zupełnie inna sprawa.
Konrad Chwast - Chciałbym, żeby to był Tyrion.
Nie mam co prawda jakiejś przesadnie silnej linii argumentacyjnej. Wydaje mi się jednak, że trudno jest w tym wypadku głosować inaczej niż sercem. Jednego jestem jednak pewien. Nie ma chyba drugiego bohatera, który tak wiele razy udowodnił, że jest godzien tego urzędu. Ma możliwości, ma wiedzę, doświadczenie, umiejętność zjednywania ludzi. Ponadto dostał po tyłku tak wiele razy, że trudno jest powiedzieć, że nie zasłużył. Zasłużył i to wielokrotnie.
Mam jednak poczucie, że na Żelaznym Tronie zasiądzie Jon Snow. Najgorsze jest to, że taki obrót spraw sugeruje sam serial i okropne dążenie do zamykania serii w sposób możliwe satysfakcjonujący fanów. Spójrzcie, jak skończył Jaime, Cersei, Jorah i wielu innych. Mam nadzieję, że moje obawy okażą się bezpodstawne.
Rafał Gdak - Byle nie Jon Snow.
5. odcinek ostatniego sezonu „Gry o tron” był dla mnie prawdziwą ucztą. Wyzwolicielka z okowów okazała się nieprzewidywalną furiatką i godną następczynią Szalonego Króla. To świetna wiadomość dla serialu. Wyjątkowo niesmaczny byłby koniec, w którym Daenerys zasiadłaby na Żelaznym Tronie przy wtórze okrzyków santo subito. Nie po to scenarzyści wyprawili na tamten świat całe zastępy bohaterów (pozdrowienia dla Ogara!), by Khaleesi zaczęła rządzić w aurze wspaniałości i prawości.
Wydarzenia z 5. odcinka rodzą jednak komplikacje. Po pierwsze, rzeź niewiniątek (i winiątek oczywiście też) sprawi zapewne, że Daenerys zostanie znienawidzona jako kandydatka do tronu. Logika wskazuje, że zajmie się nią Arya Stark, a niektórzy uważają, że nowym królobójcą zostanie Jon Snow.
Ten ostatni na Żelaznym Tronie? Nie wyobrażam sobie gorszego zakończenia. To człowiek naiwny, bez charyzmy, uciekający gdzie pieprz rośnie od rządzenia. Tyrion? To gość elokwentny, świetny mówca, ale bardzo omylny w swych osądach. Być może równie naiwny jak Snow. Sansa? Nie daj boże! Lepszy byłby już Nocny Król! Ławka z nazwiskami jest wyjątkowo krótka. Bran na Żelaznym Tronie również mnie odpycha.
Mimo wszystko liczę na to, że to Khaleesi zostanie władczynią Siedmiu Królestw. Nikt, jak ona się do tej roli nie nadaje. Pomimo bagażu w postaci rzezi z ostatniego odcinka. A może także dzięki niemu.
Anna Nicz - A może uda się uniknąć cukierkowego zakończenia?
Narzekamy na to, że scenarzyści „Gry o tron” serwują nam w 8. sezonie najbardziej oczywiste rozwiązania i skróty fabularne. A gdyby nas delikatnie zaskoczyli i na Żelaznym Tronie posadzili nie szlachetnego Jona, na co ewidentnie się zapowiada, tylko Khaleesi, której po objęciu władzy już kompletnie odbije?
Wbrew pozorom najciekawszym i najbardziej sprawiedliwym rozwiązaniem byłoby uśmiercenie wszystkich pretendentów do tronu w ostatecznej, brutalnej walce pomiędzy Daenerys a całą resztą próbującą powstrzymać jej szaleństwo. Oczywiście, że nie będzie to zakończenie zadowalające. Ale już nikt nie powie scenarzystom, że wybierają nudne, cukierkowe rozwiązania.