REKLAMA

James Gunn skrytykował "Batmany" Nolana i Burtona. Po tym, co się stało, musiał usunąć konto na Facebooku

Trwa krucjata urażonych fanów DC i starszych filmów o Batmanie, którym podpadł James Gunn - ceniony reżyser, scenarzysta, a od niedawna współzarządzający DC Studios. Blisko dekadę temu twórca śmiał wyrazić na Facebooku opinię, za sprawą której kolejni internauci żądają jego zwolnienia. W związku z tą kuriozalną sytuacją Gunn dezaktywował swój fanpage.

james gunn batman dc krytyka twitter facebook
REKLAMA

Pod koniec 2022 roku James Gunn i Peter Safran zostali mianowani współdyrektorami generalnymi DC Studios - osobami nadzorującymi kierowanie nowym DCU w kinie i streamingu. Wśród zapowiedzi nowych obrazów pojawiła się m.in. obietnica nowego filmu o Batmanie.

Rzecz w tym, że wielu fanów DC wcale nie chce, by Gunn w jakikolwiek sposób maczał palce w procesie powstawania tej produkcji. Niektórym może się to wydawać zaskakujące - James Gunn to przecież powszechnie lubiany i ceniony reżyser, który stworzył jedne z najlepszych filmów w ramach MCU i niewątpliwie najlepszą produkcję DCU, choć tu poprzeczka zawieszona była niżej (mam na myśli, rzecz jasna, fenomenalnego "Peacemakera"). A jednak - sprawczości Gunna w wytwórni sprzeciwiało się kilka grup. Byli to przede wszystkim wielbiciele Zacka Snydera, którzy wciąż nie mogą pogodzić się z faktem, iż reżyser nie będzie dalej rozwijał filmowego uniwersum. Teraz dołączyli do nich fanatycy starszych filmów o Batmanie.

Czytaj także:

REKLAMA

James Gunn dezaktywuje konto. Fani bronią starego Batmana

Szambo wylało, gdy jeden z użytkowników Twittera (teraz funkcjonującego pod nazwą X) o nicku XsnyderverseX (jakżeby inaczej) dogrzebał się do liczących dziesięć lat facebookowych wpisów Gunna. Reżyser - uwaga - wyraził w nich swoją osobistą opinię na temat "Batmana" Tima Burtona i dwóch pierwszych części trylogii o Mrocznym Rycerzu Christophera Nolana. Opinia była, jak można się domyślić, krytyczna - i jakkolwiek można się z nią nie zgadzać, Gunn miał do niej święte prawo, tym bardziej, że jest ona całkowicie nieszkodliwa i sensownie uargumentowana.

Ten film jest po prostu fatalnie napisany, a soundtrack jest skazą w papierach każdego, kto przy nim pracował. Cóż, to przy okazji jeden z najnudniejszych filmów superbohaterskich (...) Uczynienie Jokera winnym śmierci Thomasa I Marthy Wayne'ów było zaprzeczeniem całej istoty postaci Batmana, zdjęciem ciężaru z napędzającej go atawistycznej i nieukierunkowanej potrzeby zemsty (...).

Film udaje, że nie jest specjalnie absurdalny, ale tak naprawdę jest. A na domiar złego, mroczne stworzenie nocy nawet nie może ruszyć swoją pie***oną szyją

- pisał wówczas Gunn.

We wpisach z 2012 roku możemy również przeczytać, że reżyser uznał głos Keatona jako Batmana za "absurdalny", a Jokera Nicholsona określił mianem "Jacka Torreance'a z fatalnym makijażem". Dostało się też aktorstwu, sekwencjom akcji Dodał też, że przy "Batmanie" film "Planeta małp", czyli remake klasyka w wykonaniu Burtona, jest "arcydziełem", a poza tym nawet produkcje z Adamem Westem miały z Batmanem więcej wspólnego.

Również Nolan zebrał cięgi, co rozwścieczyło oddanych fanów twórcy "Oppenheimera".

Nie uważam, by którykolwiek z nich zasługiwał na miano klasyki. Nie uważam nawet, że "Batman - Początek" jest dobrym filmem (jakkolwiek i tak jest lepszy od pierwszego "Batmana"). Co z tego, że to pierwsze filmowe "mroczne i realistyczne ujęcie" tej postaci? "Sędzia Dredd" też był takim ujęciem postaci Dredda - i zarazem fatalnym filmem.

REKLAMA

Gunn nie skomentował tego wykopaliska - jego jedyną reakcją było dezaktywowanie konta na Facebooku. Niestety, wygrzebanie starych wypowiedzi wywołało falę agresywnych komentarzy wycelowanych w twórcę oraz spowodowało odświeżenie hashtaga #FireJamesGunn (któremu towarzyszy zazwyczaj inny: #BringBackZackSnyder).

Wypowiedzi Gunna rozjuszyły część fanów również dlatego, że to właśnie on jest odpowiedzialny za wykreowanie nowej inkarnacji Mrocznego Rycerza - krytykowanie starszych, kultowych wcieleń, jest dla wielu odbiorców sygnałem, że dawny pracownik Marvela nie powinien mieć z tą postacią nic wspólnego. Jeszcze inni wypominają mu, że jeszcze niedawno nie mógł się nachwalić filmu "The Flash", w którym jedną z kluczowych ról odegrał właśnie Keaton.

To nie pierwszy raz, kiedy dawne opinie Gunna budzą kontrowersje. W 2018 roku Disney czasowo zerwał z nim współpracę ze względu na pojawienie się kontrowersyjnych dowcipów, które opublikował na Twitterze w latach 2008–2012. Wówczas jednak wszyscy bronili reżysera argumentując, że piętnowanie w związku z wypowiedziami sprzed dekady jest najzwyczajniej w świecie niesprawiedliwe.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA