Dobra wiadomość jest taka, że jeśli chcieliście obejrzeć film "Kraj świętych i grzeszników" z Liamem Neesonem, to wpadł on do Prime Video. Gorsza brzmi natomiast tak, że nie do końca sprostał moim oczekiwaniom. Ratuje go natomiast świetna obsada, przepiękne krajobrazy irlandzkiego miasteczka i kilka poruszających momentów, które zostają w pamięci na dłużej.
OCENA
Kiedy wpadłam na produkcję "Kraj świętych grzeszników", która z założenia miała być thrillerem akcji i zobaczyłam, że gra w niej Liam Neeson, pomyślałam, że to będzie powtórka z rozrywki. Na szczęście okazało się być inaczej, a przynajmniej w pewnym stopniu - Neeson okazał się nie grać Neesona, a przez cudowne kadry natury zapragnęłam teleportować się do Irlandii. Niestety filmy to jednak nie tylko świetna obsada i piękne krajobrazy - w produkcji Roberta Lorenza zabrakło mi kilku elementów, przez które nie mogę ocenić tytułu tak dobrze, jakbym chciała.
Kraj świętych i grzeszników - recenzja filmu z Liamem Neesonem w Prime Video
Akcja "Kraju świętych i grzeszników" rozgrywa się w 1974 r. w Irlandii Północnej, gdzie w nadmorskim miasteczku spokojnie życie wiedzie Finbar Murphy (Liam Neeson). Mężczyzna, którzy jest tajnym zabójcą, wypełnia ostatnie zlecenie dla swojego szefa Roberta McQue (Colm Meaney) - gdy zabija ofiarę, sadzi na jej grobie drzewko, których w lesie jest już całkiem sporo. Murphy postanawia przejść na zasłużoną emeryturę i decyduje się złożyć broń, aby resztę swoich dni spędzić na strzeleckich zawodach z znajomym policjantem Vincentem (Ciaran Hinds).
Tymczasem Doireann McCann (Kerry Condon), członkini IRA, organizuje zamach bombowy, w wyniku którego ginie trójka dzieci. Kobieta i jej towarzysze postanawiają uciec przed wymiarem sprawiedliwości i ukrywają się w wiosce, gdzie zamieszkuje również Murphy. Mimo że były zabójca zmienił tożsamość, a lokalna społeczność jest przekonana, że żyje on ze sprzedaży książek, przeszłość szybko się o niego upomina, kiedy za sprawą brata Doireann zostaje uruchomiona seria zdarzeń, która prowadzi tylko do jednego: rozlewu krwi.
Na początku należy zaznaczyć, że ten film powinien być raczej kategoryzowany jako dramat, aniżeli thriller, co też wcale nie musi być wadą. Powiedziałabym wręcz, że to nawet zaleta, kiedy produkcja jest przeplatana ściskającymi za gardło momentami - pierwsza scena, kiedy Murphy sadzi drzewo na grobie swojej ofiary, a następnie okiem kamery widzimy, że tych roślin jest dużo, dużo więcej, jest mocno. Jedną ze wzruszających scen jest także moment z Doireann i Josie w domu Roberta - nie mogę zdradzić więcej, ale miejcie ją w pamięci, jeśli zdecydujecie się na seans.
A mimo wszystko mam nadzieję, że się zdecydujecie - warto tę produkcję obejrzeć dla genialnej obsady i autentycznych bohaterów. No i trzeba przyznać, że Liam Neeson gra tutaj Finbara Murphy'ego - nie odtwarza swoich wcześniejszych ról, a przynajmniej nie w pełni. Jest coś świeżego w jego kreacji, co sprawia, że na aktora patrzy się zupełnie innym okiem. Podobnie jest z wyśmienitą Kerry Condon w roli Doireen - aktorka, nominowana do Oscara za rolę w filmie "Duchy Inisherin", jest jedną z najjaśniejszych gwiazd w tej produkcji. W nieco irytującego Kevina Lyncha wcielił się natomiast znany z "Gry o tron" Jack Gleeson i wyszło mu to całkiem dobrze.
Więcej recenzji znajdziesz w serwisie Spider's Web:
To, że ten film ogląda się z zainteresowaniem, to między innymi zasługa Irlandii - krajobrazy sprawiły, że obraz w zasadzie kręcił się sam. Atmosfera spokojnego, nieco tajemniczego i surowego miasteczka to połowa sukcesu tej produkcji. Lecz choć reżyser skorzystał z dobrodziejstw Dublina i innych irlandzkich rejonów, to przepiękne kadry nie są w stanie zrobić za niego całej roboty - Lorenz nie podołał, jeśli chodzi o utrzymanie uwagi widza. Początkowo jesteśmy zachłyśnięci kolorami, barwnymi scenami i aktorami, jednak ostatecznie trudno jest dobrnąć do końca tej historii - w pewnym momencie napięcie zaczyna spadać, a wraz z nim skupienie na wydarzeniach.
Warto jednak zapisać ten film na liście produkcji do obejrzenia - mimo kilku mankamentów, produkcja broni się wszystkimi zaletami, które wymieniłam w poprzednich akapitach tej recenzji. Być może odkryjecie w niej Neesona, jakiego jeszcze nie znaliście, a być może będzie to po prostu wycieczka po zachwycających regionach Irlandii.
Film "Kraj świętych i grzeszników" jest dostępny w serwisie Prime Video.