Krzysztof Gonciarz i Jakub Żulczyk rozmawiają o porno, TikToku i Polsce. Wypadli blado, choć to podcast
Krzysztof Gonciarz ma za sobą dni pełne rozmów z popularnymi postaciami polskiego internetu. W najnowszym podcaście jego rozmówcą był Jakub Żulczyk. Ale zahaczająca o tematy Andrzeja Dudy, rozwoju TikToka i branżę pornograficzną rozmowa wypadła dosyć blado.
Nowy dzień i nowa głośna rozmowa z udziałem Krzysztofa Gonciarza. Tak można by w dużym skrócie podsumować ostatnią wzmożoną aktywność popularnego youtubera. Gonciarz najpierw wystąpił w programie „Hejt Park” u Krzysztofa Stanowskiego (i za ten występ spadły na jego głowę gromy krytyki), a później opublikował pokaźnych rozmiarów materiał wideo z Martą Linkiewicz w roli głównej.
Dzisiaj z kolei do sieci trafił prawie dwugodzinny podcast Gonciarz/Żulczyk, w którym influencer i pisarz porozmawiali o najróżniejszych tematach: od maseczek w japońskim kinie przez współczesną pornografię, aż po miłość do muzyki, ocenę TikToka czy starcie autora „Ślepnąc od świateł” z Andrzejem Dudą. I wszystko byłoby w porządku, gdyby tak duża część tej rozmowy nie polegała na idei: „W sumie to się nie znam, ale...”.
Krzysztof Gonciarz i Jakub Żulczyk razem w podcaście. Nagranie jest dostępne m.in. na Spotify.
Wydzielone słuchowisko rozpoczyna się od kwestii maseczek we współczesnym kinie i twórczości Yasujiro Ozu, w filmie którego bohaterka ma na sobie maseczkę. Co bardzo mocno podziałało na Jakuba Żulczyka, ponieważ film jest z lat 50. Trudno do końca ocenić, co było w tym tak zaskakujące, bo przecież Ozu nie przewidział obecnej pandemii. A samo noszenie maseczek nie jest niczym niezwykłym w Japonii, bo to część ich kodu kulturowego. Dlatego można znaleźć dziesiątki produkcji z tego kraju, gdzie maseczki odgrywają ważną rolę.
Dalej nie jest wcale lepiej, bo popularny autor zaczyna wywód o pornografii, choć na jego wstępie zaznacza swoje niezorientowanie w temacie. Jest ono zresztą oczywiste od samego początku, bo Jakub Żulczyk rzuca kilka stwierdzeń dalekich od prawdy:
Nie wiem do końca, bo staram się korzystać jak najrzadziej. Ale jest taki nurt, że coraz więcej jest pornografii amatorskiej. Coraz trudniej jest wyprodukować taką, jaką pamiętamy z naszego okresu dorastania. Bo to się nie spyla robić porno, które przypomina normalne filmy. I pełno jest pornografii, w której nie widać twarzy
– z przekonaniem podkreślił Jakub Żulczyk.
Ma to oczywiście niewiele wspólnego z rzeczywistością, choć chyba też w wypowiedzi pisarza doszło też do pewnego pomieszania pojęć. Bo filmów pornograficznych w starym stylu tworzących rozbudowaną fabułę i przypominających film fabularny tworzy się już zdecydowanie bardzo mało. Ale w żadnym razie nie oznacza to, że inne materiały pornograficzne powstają amatorsko. Nie sposób też zgodzić się z tezą, że we współczesnej pornografii coraz częściej nie widzimy twarzy. Faktycznie istnieje nurt POV (Point Of View), ale trudno go uznać za trend nowy a tym bardziej dominujący.
Duża część rozmowy Gonciarza z Żulczykiem polega właśnie na rzucaniu takich luźnych haseł, które nie wytrzymują starcia z faktami.
Można oczywiście wzruszyć na to ramionami i stwierdzić, że każdy ma prawo w swoim podcaście mówić, to co mu się podoba. Jest jednak coś głęboko niepokojącego w tym, jak łatwo w przestrzeni internetowej oddajemy pole do głoszenia opinii bez pokrycia. Dlatego Krzysztof Gonciarz może opowiadać z przekonaniem godnym lepszej sprawy, że TikTok zmieni się wraz z dorastaniem jego użytkowników i wtedy łatwiej będzie z niego korzystać starszym osobom. Na bazie jakich przykładów wysnuł taką tezę? Na czym ta zmiana miałaby polegać? I jaki sposób miałoby to zachęcić starszych internautów do korzystania z TikToka? Tego się nie dowiadujemy.
A przecież przykład przykład Snapchata wskazuje raczej na przeciwny trend. Gdy oryginalni użytkownicy tego medium dorośli, to raczej przerzucili się na inne platformy (główne Instagram, który podkradł konkurentowi jego najlepszy pomysł, tworząc Insta Stories). Powiedzenie, że Snapchat jest martwy byłoby daleko posuniętą przesadą, ale też trudno wskazać ten rzekomy rozwój i większą różnorodność wiekową jego użytkowników. Podobnych przykładów wątków z kategorii: „Nie znam się, ale się wypowiem” jest w tej rozmowie oczywiście więcej, bo podobne zdanie wstępu pada ze strony Żulczyka też przy rozmowie o branży sprzedaży i kupna sztuki pięknej.
Na szczęście podcast Gonciarz/Żulczyk ma też momenty, których warto posłuchać. W jednym z nich padają nazwiska „Andrzej Duda” i „Krzysztof Stanowski”.
Nie ma w tym nic zaskakującego, że Żulczyk najciekawiej opowiada o tych sprawach, w których najlepiej się orientuje: czyli o tworzeniu opowieści, rynku książki czy pracach nad serialem „Ślepnąc od świateł”. Cała rozmowa od razu lepiej wypada też, gdy obaj uczestnicy mówią o sobie i swoich własnych odczuciach (np. przy kwestii uzależnień).
Fanów Krzysztofa Gonciarza z pewnością zainteresuje też fakt, że odniósł się w podcaście do sytuacji z Krzysztofem Stanowskim i Andrzejem Dudą. Youtuber odpowiedział swoim krytykom wskazującym, że na rozmowę z dziennikarzem sportowym przyjął zbyt defensywną postawę:
Ludzie zaczęli mnie widzieć na bazie swoich projekcji na mój temat (...) Ty masz swoją przygodę z Andrzejem Dudą, a ja z Krzysztofem Stanowskim. „Hejt Park” to jest Twitter wśród programów. Format na mocne i konfrontacyjne statementy. Generalnie nie lubię operować takim językiem. To nie są warunki do prowadzenia dyskusji. I zauważyłem, że w tym systemie oczekuje się od ciebie czarno-białych stanowisk. Jak się mnie pytają, jaka jest moje zdanie o Black Lives Matter, to kurczę... Ja jestem agnostykiem w takich sprawach.
(...) A potem czytam komentarze, że wielokrotnie zajmowałem stanowisko w tym temacie. Część osób była zawiedziona, że mając okazję, nie prowadzę agendy. A z drugiej strony ludzie byli rozczarowani, że nie jestem karykaturalnym lewakiem, którego sobie wyobrażali
– podsumował Krzysztof Gonciarz
Czy takie przedstawienie efektów rozmowy youtubera z Krzysztofem Stanowskim zadowoli jego krytyków? Wydaje się, że nie do końca. Bo przecież pretensje części oglądających dotyczyły spraw, na temat których Krzysztof Gonciarz jak najbardziej się wypowiadał. I musi sobie przecież z tego zdawać sprawę. Zrzucanie winy na wyobrażenia ludzi o jego poglądach na często odległe od polskiej rzeczywistości sprawy wydaje się trochę ucieczką od głównego problemu. Ale i tak ciekawiej było słuchać o tym niż dywagacji Gonciarza i Żulczyka na temat największego problemu Polski. Bo tego typu wielkie tematy w luźnej rozmowie na końcu zawsze przypominają pozbawioną konkretów gadkę pod sklepem.