Ten film to najbardziej kozacka adaptacja klasyki literatury
Ze wszystkich licznych adaptacji "Trzech muszkieterów" ta zdecydowanie należy do najdziwniejszych. Głównie dlatego, że luźno opiera się na motywach powieści Aleksandra Dumasa. "Kumple na zawsze" swobodnie podchodzą do klasyki francuskiej literatury, przebierając ją w płaszcz VHS-owego kina akcji.

Nie jest to na pewno jeden z realizowanych taśmowo niewydarzonych akcyjniaków Netfliksa. Znacznie lepiej odnalazłby się na Amazon Prime Video w towarzystwie "Bez skrupułów" czy nawet "Reachera", które mają przyjemny B-klasowy posmak. Podczas gdy one grają według nowych zasad kina sensacyjnego, "Kumple na zawsze" - jak na najntisowy film przystało - kozaczy, jak klasowe łobuzy na szkolnej dyskotece. Dlatego, jeśli zdecydujecie się na ich seans, upewnijcie się najpierw, że jest weekend. Macie spory zapas niezdrowych przekąsek. I kumple zaraz wbiją. Jakby lata 90. nigdy się nie skończyły, a produkcję właśnie przytargalibyście do domu z osiedlowej wypożyczalni VHS.
Bo "Kumpli na zawsze" nawet w czasie premiery w 1998 roku nie mielibyście okazji obejrzeć w kinach. To film skierowany od razu na VHS, dlatego nie rości sobie żadnych pretensji. Nawet jeśli sięga po klasykę francuskiej literatury, co sugeruje już sam tytuł oryginalny - "Musketeers Forever". To po prostu uwspółcześniona wersja powieści Aleksandra Dumasa, w której zamiast trzech muszkieterów mamy trzech byłych agentów Secret Service. Kupują oni nieruchomość i chcą przemienić ją na bar, gdzie alkohol będzie lał się strumieniami, gościom do drinków przygrywać ma blues i oczywiście nie zabraknie pięknych kobiet.
Kumple na zawsze - co obejrzeć w weekend?
"Kumple na zawsze" elegancko nawiązują do "Trzech muszkieterów". Bohaterowie na tyłach tyle co zakupionego budynku znajdują skrzynię z floretami, powtarzają "jeden za wszystkich, wszyscy za jednego", a do tego czekają na przybycie syna swojego zmarłego przyjaciela imieniem... D'Artagnan (tak, to jego prawdziwe imię). Nie ma to najmniejszego sensu, autentyczności w tym jak na lekarstwo. Ale jest za to cool jak jasna cholera.
W D'Artagnan wciela się Micheal Dudikoff. I to jest najważniejsze, co trzeba o tym filmie wiedzieć. To najntisowy akcyjniak skierowany od razu na VHS z Michaelem Dudikoffem. Rozumiecie, z jaką produkcją macie do czynienia? Tanią i kiczowatą. Ale! Nie wstydzącą się swojej taniości i kiczowatości. Dlatego Ken medytuje niczym najntisowy Atos, w Rolanda wchodzi duch Portosa, gdy tandetnym tekstem i z różą w ustach podrywa panienki, a Ben zawsze zachwyca swoją mądrością, wypowiadając się frazami godnymi Aramisa. Natomiast przybywający z daleka D'Artagnan zawsze jest gotowy do bójki, jak to właśnie D'Artagnan ma w zwyczaju. Okazji do nich ma całkiem sporo.
Nowy bar leży w okolicach rezerwatu, gdzie chciwy gangster zamierza wybudować kasyno. Julius Bonaparte (ponownie: naprawdę tak się nazywa) musi tylko wykupić teren od autochtonów - tak, twórcy udają, że angażują się społecznie. Oczywiście, robią to powierzchownie, bo cała intryga związana z przejmowaniem terenu służy temu, żeby czarny charakter zadarł przy okazji z głównymi bohaterami - szczególnie D'Artagnan, któremu córka jednego z wodzów plemienia wpadła w oko.
"Kumpli na zawsze" ogląda się z grubsza jak "Wykidajłę". Stojący za kamerą Georges Chamchoum lubuje się bowiem w barowych bójkach. Choć nie są one zbyt częste. Ogólnie scen akcji nie znajdziecie tu za wiele, aczkolwiek w drugiej połowie fabuła nabiera tempa. Wciąż nie należy spodziewać się cudów - to akcyjniak skierowany od razu na VHS. Trudno od niego wymagać widowiskowych atrakcji. Całkiem przyjemnie się jednak patrzy jak Dudikoff z właściwym sobie wdziękiem kopie tyłki przeciwnikom, którzy zawsze mają sporą przewagę liczebną.
Tak, scenariusz jest pisany na kolanie (czemu w knajpie miał być blues, a gra w nim rockowa kapela?), ale produkcja ze swojego abstrakcyjnego konceptu wyciska, ile tylko może (czyt.: na ile niezbyt utalentowanym twórcom pozwala niski budżet). Sięgając po gatunkowe klisze i je jeszcze uwypuklając, Chamchoum opowiada o męskiej przyjaźni. I robi to po męsku - bez zbędnych ozdobników - aczkolwiek lekko niezdarnie. Sprawia przy tym mnóstwo frajdy, przez co "Kumpli na zawsze" ogląda się momentami może i ironicznie, ale z niesłabnącą fascynacją.
Więcej o filmach akcji na VOD poczytasz na Spider's Web:
- W tym serwisie VOD poczułem się jak w wypożyczalni VHS. Nie mogę się od niego oderwać
- Ta komedia akcji przypomniała mi, za co kocham tatuśkowe kino. Na VOD ogląda się ją jak z VHS-a
- Asy kina akcji łączą siły, aby skopać widzom tyłki. Ten film zrobi wam weekend
- Wieki czekałem, aż ten film dokopie się na VOD. Teraz morduję go jak za dzieciaka na VHS
"Kumpli na zawsze" obejrzysz na FilmBox+.