W świecie filmowym panuje powszechny konsensus, że Leonardo DiCaprio to jeden z najlepszych i najważniejszych aktorów XXI wieku. Ma na koncie wiele fantastycznych, pozytywnie wspominanych przez publiczność ról, które zapisały się w historii kina. Okazuje się, że Leo był bliski odrzucenia propozycji zagrania w filmie, który tak naprawdę otworzył mu drzwi do światowej sławy.

Leonardo DiCaprio jest obecny w branży filmowej od ponad 30 lat. Zaczynał jako aktor dziecięcy (zachwycił w "Co gryzie Gilberta Grape'a", niedługo później wystąpił w adaptacji "Romea i Julii". Z czasem zaczął grywać również u największych: w kolejnych latach współpracował z Martinem Scorsese, Stevenem Spielbergiem, Christopherem Nolanem, Quentinem Tarantino, czy ostatnio, w "Jednej bitwie po drugiej", z Paulem Thomasem Andersonem. Pierwszego Oscara odebrał dopiero w 2016 roku za rolę w "Zjawie" Alejandro Gonzaleza Innaritu. Jest jednak w jego karierze rola, która tak naprawdę ostatecznie i nieodwracalnie wypchnęła go na szczyt popularności i rozchwytywania.
DiCaprio nie chciał być Jackiem. James Cameron ujawnia
Mowa oczywiście o Jacku Dawsonie - jednym z głównych bohaterów legendarnego "Titanica" Jamesa Camerona. To jeden z najbardziej kasowych filmów w historii kina, po dziś dzień dzierżący zresztą rekord, jeśli chodzi o liczbę zdobytych Oscarów - superprodukcja z DiCaprio zdobyła 11 nagród, jednak ani aktor, ani również grająca główną rolę Kate Winslet, nie otrzymali wówczas wyróżnienia.
James Cameron, obecnie promujący nadchodzącą trzecią część "Avatara", w najnowszym wywiadzie dla Vanity Fair uchylił nieco rąbka tajemnicy na temat kulisów sukcesu "Titanica". Za element znaczący w tym zakresie uważa rzecz jasna zatrudnienie DiCaprio do roli Jacka. Ujawnił jednak, że aktor początkowo był niechętny zagrania tej roli. Początkowo wychodził z założenia, że kreacja, którą ma pokazać, nie jest wystarczająco trudna i bazuje na jego wizerunku. Oto, jak odpowiedział mu na to Cameron
Nie chciał być po prostu "przystojnym młodym Leo". Powiedziałem mu: nie chodzi o to, byś był "przystojnym młodym Leo", mimo że jesteś przystojny i młody. Chodzi o to, żeby utrzymać się w centrum uwagi, kiedy nie masz wszystkich tych. Najtrudniejsze jest zrobienie tego, co zrobiłby Jimmy Stewart, czyli bycie przystojnym facetem w centrum uwagi i utrzymywanie przez cały czas pełnej uwagi widowni, ale bez tego wszystkiego.
Cameron dodatkowo zdradził, że kluczowym momentem były jego słowa skierowane później do DiCaprio. Reżyser miał powiedzieć aktorowi, że nie jest gotowy na ten film. Wówczas Leo miał zdać sobie sprawę z sytuacji, pochylić się nad tym wszystkim ponownie, zaangażować się i ostatecznie podpisać kontrakt.
Biorąc to wszystko pod uwagę, zdecydowanie należy się cieszyć, że sprawy przybrały taki obrót. Dzięki "Titanicowi" świat naprawdę poznał talent Leonardo DiCaprio, a rola w "Titanicu" niewątpliwie sprawiła, że jego dalszy etap kariery obfitował w wielkie tytuły wielkich twórców. Kto wie, może nawet DiCaprio i Cameron jeszcze kiedyś podejmą ze sobą współpracę ponownie? Cytując klasyka: zobaczymy, czas pokaże.
Więcej informacji o filmach przeczytacie na Spider's Web:
- Nowe zdjęcia wreszcie ujawniają postacie z Odysei. Zendaya zagra boginię
- Agata Turkot jest genialna u Smarzowskiego. Przed nią wielka kariera
- Obecność 4 lada chwila w HBO Max. Horror leci jeszcze w kinach
- Tom Cruise uhonorowany Oscarem. To jego pierwszy
- To ona zagra Dorotkę w Wicked 2. Zaskoczył mnie ten pomysł







































