Po twórczyni "Nieobliczalnej" spodziewałam się hitu. Ten nowy thriller to potężny zawód
Z najnowszą powieścią Magdy Stachuli wiązałam spore nadzieje, lecz niestety z kilku powodów bardzo się zawiodłam. "Loft" miał być trzymającym w napięciu thrillerem psychologicznym, a okazał się książką, podczas której walczyłam, żeby nie zasnąć. Co poszło nie tak?
OCENA
Magda Stachula, uważana za prekursorkę thrillera psychologicznego z nurtu domestic noir, zdobyła ostatnio spory rozgłos za sprawą powieści "Nieobliczalna" - wydany pod koniec 2022 r. thriller dostał drugie życie dzięki ekranizacji dla Prime Video. I chociaż było tam wszystko to, co powinno zaspokoić oczekiwania polskiego widza, czyli mroczna tajemnica i świetna obsada (obok Julii Wieniawy na ekranie mogliśmy zobaczyć m.in. Agnieszkę Grochowską, Pawła Małaszyńskiego, Andrzeja Seweryna i Magdalenę Cielecką), to nie została on przyjęta przez widzów z dużym entuzjazmem. Z "Loftem" rzecz ma się podobnie: skuszona interesującym opisem i cenionym dotychczas dorobkiem autorki, sięgnęłam po jej najnowszą powieść. No i niestety bardzo się zawiodłam.
Loft: recenzja thrillera psychologicznego Magdy Stachuli
W jednej z kamienic przy ulicy Świętego Ducha w Gdańsku mieszka czworo przyjaciół. Dominika jest instruktorką fitness, która od niedawna zaczęła spotykać się z biznesmenem Piotrem, a Karolina i Adrian to małżeństwo z kilkuletnim stażem. Obie pary chętnie spędzają ze sobą czas. I choć ich życie wygląda na poukładane i szczęśliwe, każde z nich ma swoje skrzętnie skrywane tajemnice, którym przez długi czas nie groziło ujawnienie. Aż do teraz.
Kiedy orientują się, że do loftu na przeciwko ich kamienicy wprowadza się kobieta i zaczyna ich obserwować, wpadają w panikę. Podczas gdy przyjaciele zaczynają zastanawiać się, jaki jest jej cel, ich sąsiadka pada ofiarą morderstwa, a lęk przed zdemaskowaniem zaczyna być coraz bardziej odczuwalny. A jak wiadomo, w gęstej atmosferze podejrzeń i nieufności łatwiej jest popełnić błąd.
Fabuła brzmi niezwykle interesująco, pomysł na zbudowanie historii był bardzo dobry. Tylko co z tego, skoro bohaterowie dali ciała? Zacznę może od technicznego aspektu, przez który trudno było mi przebrnąć przez zaledwie 300-stronicową książkę, mianowicie: każdy kolejny rozdział jest pisany z perspektywy różnych bohaterów - Dominiki, Ilony, Piotra i Benjamina. Przeważająca część książki jest jednak przeplatana narracjami Dominiki i Ilony, a przez to, że były one napisane w pierwszej osobie, zwyczajnie trudno mi było przestawiać się co chwila na inną perspektywę. Rozdziały były raczej krótkie, co dodatkowo utrudniało mi na dobre zatopienie się w którąkolwiek historię.
Rozumiem zastosowanie zabiegu narracji pierwszoosobowej w celu mocniejszego zaangażowania czytelnika, jednak w tej powieści to w moim przypadku kompletnie nie zagrało. Faktycznie, sporo było przemyśleń i wewnętrznych monologów, jednak nie były one na tyle zgrabnie napisane, aby wejść w ciało danego bohatera lub bohaterki. Zabrakło mi również budowania napięcia poprzez poczynania bohaterów, a nie tylko poprzez ciągłe zadawanie pytań ("czy mnie obserwuje?", "czy mnie widziała?", "czy on wie?").
Na początku każdy kolejny rozdział wzbudzał we mnie apetyt na więcej - autorka potrafi umiejętnie postawić kropkę tak, by chciało się czytać dalej. Podczas lektury miałam jednak wrażenie, że trochę jestem wodzona za nos - kolejne wątki zostały sztucznie podbijane, ale nic za nimi nie szło. A kiedy już z trudem dobrnęłam do zakończenia, okazało się ono dla mnie niesatysfakcjonujące i mdłe. "Loft" zostawił mnie ostatecznie z pytaniem: to po co właściwie było to wszystko?
Mimo świetnego pomysłu na fabułę, tym razem Magda Stachula zostawiła mnie z niedosytem. Przemieszane perspektywy w pierwszoosobowej narracji wprowadziły podczas lektury chaos, a bohaterowie nie byli na tyle dobrze zbudowani, by zrozumieć ich motywacje i kibicować komukolwiek z nich. Jeśli dopiero zaczynacie swoją przygodę z prekursorką thrillera psychologicznego z nurtu domestic noir, sięgnijcie po inne pozycje Stachuli - "Loft" może pozostawić po sobie gorsze wrażenie.
Więcej recenzji książek znajdziesz w Spider's Web:
- "Poufny cel": 4 powody, dla których warto przeczytać powieść sensacyjną Wiesława Rybskiego
- Zapomnicie, że czytacie o prawdziwej zbrodni. Ten fabularyzowany true crime mrozi krew w żyłach
- Tajemnica Slendermana rozwiązana. Ta książka to horror
- Ta książka jest tak dziwna, że wciągnie was do reszty. Czegoś takiego jeszcze nie czytałam
- Jeśli macie przeczytać w tym roku jedną książkę, niech to będzie właśnie ta. Tak się pisze kryminały