Pediofobia - jeśli jeszcze na tę chorobę nie cierpicie, po seansie "M3GAN" z pewnością zaczniecie. To bowiem strach przed lalkami, a reżyser dobrze wie, jak sprawić, żeby tytułowa zabawka wydawała się bardziej realnym zagrożeniem niż Annabelle z "Obecności". Jej poczynaniami kieruje bowiem sztuczna inteligencja.
OCENA
Dominację sztucznej inteligencji nad ludźmi jeszcze do niedawna wkładaliśmy między bajki. Po oglądaniu "Terminatora" nikt nie próbował niszczyć swojego Atari, żeby nie dopuścić do powstania Skynetu. Po seansie "Matriksa" spokojnie odpalaliśmy Snake'a na komórkach, bo przecież zanim będą mogły zrobić z nas nawóz, to jeszcze wieki miną. Nawet w 2015 roku po "Ex Machinie" tylko największym zwolennikom teorii spiskowych wydawało się, że Bill Gates czy inny Jeff Bezos w swojej piwnicy może przetrzymywać androida. Dzisiaj sprawa wygląda zupełnie inaczej.
W zeszłym roku... Wow! Działo się. Tutaj jakiś gość stwierdził, że LaMDA jest świadoma i został zwolniony z Google. Tam można było na luzie porozmawiać sobie ze sztuczną inteligencją, a nawet poprosić ją, żeby stworzyła nam jakiś abstrakcyjny obrazek. To wszystko dzieje się tu, teraz, wokół nas. SI pisze artykuły dla mediów, tworzy dzieła sztuki i nawet film zrealizowała. I w takich właśnie okolicznościach, kiedy człowiek zaczyna sobie uświadamiać swoją własną zbyteczność, na ekrany kin wchodzi "M3GAN".
M3GAN - recenzja filmu
Jest to opowieść o naukowczyni, w której wizjonerstwo Steve'a Jobsa twórcy pogodzili z przekorą Elona Muska. Gemma chciałaby stworzyć iPhone'a wśród zabawek, ale szef każe jej najpierw pracować nad tańszą wersją najpopularniejszego produktu firmy - elektronicznego zwierzaczka. Po tragicznym wypadku w górach pod opiekę głównej bohaterki trafia siostrzenica Cady. Protagonistka nie ma czasu się nią opiekować, ale to właśnie dzięki niej wpadnie w końcu na pomysł jak powołać do życia tytułową M3GAN, czyli Model 3 Generative Android.
M3GAN okazuje się nowoczesnym potworem Frankensteina. Zbudowana z przewodów, metalu, krzemu i lateksu nosi twarz uroczej dziewczynki, której kompetencje społeczne wynikają z nielegalnie podsłuchiwanych dziecięcych rozmów. Ma opiekować się sparowaną z nią Cady, zastępując jej rodziców i przyjaciół. Kiedy trzeba, zgani ją za nieużywanie podstawki pod szklankę, kiedy indziej korzystając z internetu rzuci jakimiś ciekawostkami, a jak nadarzy się okazja to i niczym księżniczka Disneya zaśpiewa pokrzepiającą piosenkę. Została też zaprojektowana, aby dziewczynkę chronić, dlatego po nieszczęśliwym incydencie z psem upierdliwej sąsiadki zmieni się z uroczej lalki w Terminatora z usposobieniem Chucky'ego.
Gatekeeperzy horrorowych R-ek już zdążyli zarzucać "M3GAN", że jest za mało brutalna i produkcja wiele by zyskała, gdyby było w niej więcej przemocy. Biorąc pod uwagę moje fascynacje filmowe, powinienem do nich dołączyć. Oczywiście, chętnie obejrzę obiecanego przez twórców unrated cuta, ale nie zamierzam narzekać na wersję PG-13. Bo ona działa, jak należy. Nie potrzebuje lejącej się na wszystkie krwi, żeby widzowie dobrze się bawili. Scena odrywania niesfornemu chłopcu ucha, w zupełności wystarcza. Dookoła niej jest mnóstwo innych atrakcji. Tylko po prostu nieskrojonych pod brodatych facetów, którzy każdą wolną chwilę spędzają, oglądając ejtisowe kino grozy.
M3GAN - horror ery TikToka
Powtórzę za zagranicznymi recenzentami: "M3GAN" to horror ery TikToka. W mediach społecznościowych zaczęła się zresztą kariera tytułu. Po opublikowaniu trailera internauci oszaleli na punkcie tańczącej lalki, równie mocno, co choreografii Jenny Ortegi w "Wednesday". Biada jednak każdemu, kto myśli, że podczas seansu pozna jakiś kontekst tej abstrakcyjnej sceny. Nie. Ona wpisuje się w ton całej produkcji, nie mając większego fabularnego uzasadnienia. Powodów umieszczenia jej w filmie można się doszukiwać właśnie jedynie w viralowym potencjale. Takich momentów podczas seansu będzie zresztą o wiele więcej.
Viralowe kampanie promocyjne tak, jak i logo wytwórni Blumhouse są dla mnie czymś pomiędzy ostrzeżeniem antywirusa przed potencjalnym zagrożeniem, a Blue Screen of Death w Windowsie. Jeszcze nie wiem co, ale coś z tym filmem będzie nie tak. Tutaj współautorem scenariusza i producentem jest jednak James Wan (reżyser m.in. "Piły", "Obecności"). Czuć jego rękę, szczególnie jeśli porównamy "M3GAN" do "Wcielenia". Opowieść tak samo zbudowana jest z tropów gatunkowych i popkulturowych przemielonych przez autorską wrażliwość. To nieustanna gra klisz, skojarzeń, nawiązań i odniesień. W ten sposób powstaje oryginalna historia o przepracowywaniu traumy, relacji człowieka z technologią, strachu przed rodzicielstwem, czy nawet adaptacji. Nie brakuje tu nawet odrobiny baśniowego moralizatorstwa, ale nie bójcie się - zostaje podane z werwą "Czarnego lustra".
"M3GAN" to nie jest kolejny produkt z okładki najnowszego katalogu Blumhouse'a, sprowadzający się do taniego melodramatu z dwoma jumpscare'ami na krzyż. Fakt, ekspozycja jest przydługa i nużąca. Jednakże, gdy tylko rdza zaczyna pokrywać mechanizmy fabularne, reżyser traktuje je dużą puchą WD-40. Podobnie jak w "Areszcie domowym" Gerard Johnstone perfekcyjnie rozkłada tu akcenty, co chwilę balansując między horrorem a komedią. Humor jest więc na tyle wisielczy, żeby nie rozbijał narracji. Żarty bywają klozetowe i suche, przez co pasują do groteskowej estetyki produkcji. Nowoczesne niewinność, kicz i infantylność bez przerwy tłumaczą się na atawistyczne zagrożenie. Dlatego scena z M3GAN, która biegnie za ofiarą na czworakach, wielokrotnie będzie do was powracać w sennych koszmarach.
"M3GAN" to wzorcowa zabawa w horror. Kino technologicznej grozy, które potrafi wypatroszyć widza, zapewniając mu jednocześnie porządną dawkę rozrywki. Co prawda nie przygniecie was duszny klimat, nie będziecie podskakiwać co chwilę w fotelach, ani wykrzywiać twarzy w grymasie obrzydzenia. Po seansie zastanowicie się jednak dwa razy, zanim kupicie nowe urządzenie "Smart". Jeśli od teraz należące do gatunku produkcje będą profilowane pod młodszych widzów w taki właśnie sposób, zajmuję miejsce w kolejce po bilety z takim samym uśmiechem, jak za dzieciaka po Furby'ego.
"M3GAN" od piątku, 13 stycznia 2023 roku w kinach.