REKLAMA

Ten nieoczywisty kryminał można albo pokochać, albo znienawidzić. Odkryłam go w serwisie Max

Skłamałabym, gdybym powiedziała, że "Noc 12 października" to produkcja, która spodoba się wszystkim fanom kryminałów. Nie minę się jednak z prawdą, jeśli powiem, że to coś, na co warto rzucić okiem w weekendowy wieczór, jeżeli nie szukacie dynamicznych i pełnych zwrotów akcji filmów. Obraz Dominika Molla to zupełne przeciwieństwo wszystkich trzymających w napięciu tytułów kryminalnych, ale właśnie za to bardzo go doceniłam.

max noc 12 pazdziernika polecajka na weekend
REKLAMA

Buszując w bibliotece serwisu Max w poszukiwaniu czegoś, co byłoby świetną propozycją na weekend, odkryłam film "Noc 12 października". Francusko-belgijski tytuł jest stosunkowo nowy, bo w Polsce zadebiutował w marcu minionego roku, a za granicą można było oglądać go już w drugiej połowie 2022 r. Nagrodzony sześcioma Cezarami film umknął mi w gąszczu nowości i zeszłorocznych blockbusterów, ale to akurat bardzo dobrze - cieszę się, że trafiłam na niego w momencie, kiedy rzeczywiście miałam mnóstwo czasu, by się na nim skupić. Bo, faktycznie, wymaga on od widza sporo skupienia, co może być zarówno wadą, jak i zaletą. Jeśli zatem oczekujecie mrocznej i brudnej produkcji, która wślizga się w zakamarki ludzkiego umysłu, "Noc 12 października" to absolutnie świetna propozycja.

REKLAMA

Noc 12 października w Max to nieoczywisty kryminał, który warto obejrzeć w weekend

Fabuła francusko-belgijskiej produkcji w reżyserii Dominika Molla, opartej o reportaż Pauline Guena "18.3 - Une annee a la PJ", jest zasadniczo prosta. W małym miasteczku zostaje zamordowana Clara, młoda dziewczyna, która zmarła wskutek podpalenia przez tajemniczego napastnika. Sprawę prowadzi Yohan, świeżo upieczony szef wydziału kryminalnego, który w związku z tym ma twardy orzech do zgryzienia - ślady, które znaleziono na miejscu zbrodni, niewiele mówią ani o sprawcy, ani o jego motywie. W tym miejscu zaczyna się to, co odróżnia "Noc 12 października" od wielu szablonowych produkcji kryminalnych. A mowa tu o rutynowych czynnościach policji.

Kryminały zwykle obfitują w nieoczekiwane zwroty akcji, dynamiczną i wartką fabułę oraz barwnych bohaterów. W obrazie Dominika Molla na próżno szukać tych wszystkich elementów, a przynajmniej nie w takiej ilości, w jakiej można by było się spodziewać. Zamiast tego reżyser postawił na zobrazowanie tej trudniejszej strony pracy śledczych, która nie zawsze jest tak kolorowa, jak to wygląda w innych filmach. W "Nocy 12 października" widzimy żmudne próby rozwikłania brutalnej zagadki, gdzie nie ma magicznych i konwencjonalnych rozwiązań tropienia i chwytania przestępców.

Noc 12 października

Mimo że przez ten brak akcji napięcie często spada, a wraz z nim - skupienie i chęć dalszego oglądania, całość wynagradzają skrupulatnie zbudowani bohaterowie. Poznajemy funkcjonariuszy nie tylko przez pryzmat sprawy, którą prowadzą, ale dostajemy również na talerzu sporą porcję ich życia prywatnego i jego ciemne strony. To wyjątkowy element "Nocy 12 października", ponieważ w końcu mamy okazję poznać śledczych, którzy czegoś nie wiedzą i kompletnie nie mają pomysłu, jak wyjść z tego impasu.

"Noc 12 października" to złożona produkcja i zdaję sobie sprawę, że nie każdemu przypadnie do gustu - spowolnienia czy brak zwrotów akcji mogą irytować, ale warto wytrzymać do końca. Reżyser przedstawił mroczną wędrówkę przez zakamarki brudnego, ludzkiego umysłu i to właśnie ten element sprawia, że film jawi się bardziej jako dramat psychologiczny, aniżeli kryminał. Ten aspekt odróżnia go również od innych produkcji o zabarwieniu kryminalnym, dlatego "Noc 12 października" to zdecydowanie coś świeżego i wartego zobaczenia.

Oglądaj Noc 12 października w Max
Max
Noc 12 października
Max
REKLAMA

O produkcjach w Max czytaj w Spider's Web:

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA