REKLAMA

Wybieramy najlepsze westerny wszech czasów. Po tych filmach pokochacie Dziki Zachód

Pościgi konne, bójki, pojedynki, strzelaniny - westerny oferują widzom cały ten zestaw atrakcji. Charakteryzują się bowiem wartką akcją, osadzoną w czasach Dzikiego Zachodu. Oto najlepsze filmy należące do tego porywającego gatunku, które dostarczą wam tyle emocji, że poczujecie się, jakbyście ujeżdżali mustanga.

western najlepsze co obejrzeć
REKLAMA

W kinie western zaistniał tak naprawdę już u samego jego zarania. Jest więc już z nami grubo ponad 100 lat i w tym czasie wielokrotnie ulegał zmianom, przetworzeniom i trawestacjom. Dzisiaj wygląda więc zupełnie inaczej. Warto jednak wrócić do jego klasyki. Poniższe filmy z okresu klasycznego ten właśnie gatunek zdefiniowały, aby późniejsze tytuły mogły go zredefiniować, proponując brutalnie rewizjonistyczną perspektywę.

REKLAMA

Najlepsze westerny wszech czasów

John Wayne lubił grywać honorowego i sprawiedliwego rewolwerowca, aby Clint Eastwood mógł rozstrzelać promowany przez niego etos. Po drodze i później wiele się jeszcze w westernie wydarzyło. Nie sposób w jednym TOP10 objąć całego tak różnorodnego zjawiska kinowego, ale poniższe filmy w pigułce obrazują najważniejsze zachodzące w jego obrębie zmiany.

Rio Bravo

Rio Bravo - najlepsze westerny

John Wayne to był gość. Całe pokolenia mężczyzn, chciały mówić, chodzić i zachowywać się tak jak on, bo zaistniał w powszechnej świadomości jako ucieleśnienie amerykańskich wartości i nienawiści do komunizmu. Zasłynął rolami w westernach, w których wcielał się w bohaterów silnych, honorowych, lojalnych i, bez względu na wszystko, sprawiedliwych. Taki właśnie jest grany przez niego szeryf John T. Chance w "Rio Bravo". Niezłomny stróż prawa musi zapobiec ucieczce zabójcy z więzienia. Za pomocników ma tylko pijaczka, staruszka i przystojniaka. Razem przychodzi im stawić czoła całej bandzie niebezpiecznych przestępców. Brawurowa akcja do dzisiaj wbija w fotel.

Siedmiu wspaniałych

Amerykanie lubią przerabiać filmy z innych krajów na swoją modłę. "Siedmiu wspaniałych" to przecież remake "Siedmiu samurajów" Akiry Kurosawy. Zamiast samurajów mamy w nim rewolwerowców, którzy mają rozprawić się z bandytami nieustannie nękającymi spokojną wioskę. Co prawda początkowo nie chcą rolnikom pomagać, ale w końcu zgadzają się zadanie wykonać. Ponieważ nie należy ono do najłatwiejszych, sprawiają przy tym widzom niemałą frajdę. Świetnej zabawy dostarcza w tym wypadku cała plejada ówczesnych gwiazd Yul Brynner, Steve McQueen, Charles Bronson i James Coburg. Dzięki ich grze, widowiskowej akcji i niewymuszonym humorze ta produkcja stała się nieśmiertelnym westernowym klasykiem.

Dyliżans

Znowu John Wayne. W dodatku nie pojawia się w zestawieniu po raz ostatni. W klasycznym westernie Johna Forda uwielbiany aktor wciela się w Ringo Kida - młodego przestępce, uciekiniera, który w tytułowym dyliżansie ma zostać odeskortowany do więzienia. Grupę pasażerów po drodze atakują jednak Apacze. Kryminalista ma więc okazję się wykazać i obnażyć przed nami nie tylko jego sprawny kompas moralny, ale również uczucia. Rola ta ugruntowała wizerunek Duke'a jako bohatera silnego, niezależnego i honorowego. Była również przełomowa dla jego kariery. Dzięki niej przestał być kojarzony z bohaterami drugoplanowymi i wysunął się na pierwszy plan amerykańskiego kina.

W samo południe

W samo południe - najlepsze westerny

To niezaprzeczalnie żelazna klasyka westernu, arcydzieło gatunku. Wspaniały Gary Cooper wciela się tu w szeryfa Willa Kane'a, który szykuje się do starcia z gangiem przestępców, planujących się na nim zemścić. Akcja rozgrywa się w czasie rzeczywistym, co wzmaga napięcie i intensyfikuje przekazywane emocje. Nic więc dziwnego, że Amerykańska Akademia Sztuki i Wiedzy Filmowej zdecydowała się produkcję nagrodzić aż czterema Oscarami - dla najlepszego aktora pierwszoplanowego, za muzykę w dramacie lub komedii, piosenkę i montaż.

Poszukiwacze

Co tu się wydarzyło? John Wayne zawsze był przecież tym dobrym. Tutaj też jest, ale już nie w tak jednoznaczny sposób. Granego przez niego Ethana Edwardsa dręczą bowiem demony. Musi się z nimi zmierzyć, kiedy wyrusza na poszukiwania swoich bratanic, które zostały uprowadzone przez Komanczów. "Poszukiwacze" w reżyserii Johna Forda to wyraźny zwiastun zmian, jakie miały zajść w westernie w kolejnych latach. Promowany przez Duke'a męski etos odchodził powoli w gatunku do lamusa. Twórcy zaczynali rezygnować z wyraźnych podziałów na dobro i zło, coraz bardziej komplikując swoje opowieści.

Dobry, zły i brzydki

Podczas gdy John Wayne nie chciał w westernach strzelać ludziom w plecy (Duke nigdy by czegoś takiego nie zrobił!), Clint Eastwood nie miał z tym problemu. Dla jego bohaterów cel zawsze uświęca środki, więc uciekają się do najbardziej nieczystych zagrywek. Gdzie tam jakaś moralność, stanie na straży wartości. Liczy się zysk. W ostatniej części trylogii dolarowej Sergia Leone aktor wciela się w tytułowego Dobrego (znanego też jako Człowiek Bez Imienia), który oddelegowuje Brzydkiego do więzienia. Odbiera nagrodę i kumpla uwalnia, żeby móc numer powtórzyć w innym miasteczku. Pewnego razu dochodzi jednak między nimi do spięć. Topór wojenny zakopują tylko po to, aby odnaleźć ukryte gdzieś złoto. Pomaga im w tym Zły. Żaden z mężczyzn nie czuje jednak ducha gry zespołowej.

Django

Nie, nie ten "Django" co myślicie. Chodzi o tego oryginalnego "Django" z 1966 roku, klasykę spaghetti westernu. Sergio Corbucci wprowadza tu widzów w świat bezprawia, który eksploduje na ekrany niczym salwy z rewolweru głównego bohatera. Franco Nero wciela się w tytułowego tajemniczego wędrowca, wszędzie tachającego za sobą trumnę. Co w niej ma? Oj, to jego słodka tajemnica. Ważne, że za charyzmę wcielającego się w niego aktora, widzowie go pokochali. Docenili surową i brutalną wizję reżysera, z premedytacją podkreślającego przemoc. Ta produkcja to kultowy klasyk i inspiracja dla wielu twórców, z Quentinem Tarantino na czele.

Dzika banda

Dzika banda - najlepsze westerny

Choć za sprawą Sergia Leone i jego trylogii dolarowej z Clintem Eastwoodem widzowie ze Stanów Zjednoczonych zakochali się w brutalnych spaghetti westernach, czegoś takiego jeszcze nie widzieli. Wraz z "Dziką bandą" Sam Peckinpah z buta wjeżdża w amerykańską mitologię pogranicza. Ba, rozstrzeliwuje i rozsadza ją od środka, definitywnie zrywając więzi z grzecznym, bezkrwawym westernem. Podkręcając przemoc do ekstremum, reżyser uciekał w alegorię wojny w Wietnamie, która była szeroko w telewizji relacjonowana, co ludzi znieczuliło. Twórca chciał nimi potrząsnąć, krytykując przy okazji przy okazji gloryfikację strzelanin i morderstw w klasycznej odmianie gatunku. Coś jednak nie wyszło. Zamiast ludzi obrzydzać, dostarczał im rozrywki. To go co prawda skonsternowało, ale jednocześnie uczyniło film jednym z najbardziej pamiętnych i kontrowersyjnych westernów wszech czasów.

Kret

"Jeśli jesteś wielki, "El Topo" jest wielki. Jeśli jesteś ograniczony, "El Topo" jest ograniczony" - tako rzecze Alejandro Jodorowsky. Racji trudno mu odmówić. W końcu jego "Kret" to filmowy kwas w najlepszym wydaniu. Reżyser (wcielający się przy okazji w główną rolę) zabiera widzów w psychodeliczną, surrealistyczną podróż, w trakcie której atakuje nas kolejnymi symbolami, odniesieniami i nawiązaniami. Nic dziwnego, że jego acid western przypadł do gustu uczestnikom amerykańskich pokazów o północy. W ten sposób był grany przez prawie rok. Codziennie. W nocy. Chętnych do jego obejrzenia nigdy nie brakowało.

Bez przebaczenia

REKLAMA

W czasach, gdy western nie świecił już swoim dawnym blaskiem, Clint Eastwood napełnił go nową energią. Tym razem samemu stając po obu stronach kamery. Jego "Bez przebaczenia" to wnikliwe studium poczucia winy, chęci zemsty i relatywizmu moralności. Mroczna i realistyczna wizja pogranicza, którą Amerykańska Akademia Sztuki i Wiedzy Filmowej obsypała Oscarami. Tytuł triumfował aż w czterech kategoriach, w tym tej najważniejszej - najlepszy film.

Więcej o westernach poczytasz na Spider's Web:

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA