Netflix w sekrecie podrzuca seriale i filmy na długo przed premierą. Tak testuje hity
Netflix od dawna testuje zmiany w swojej aplikacji i rozmaite nowe funkcje na wybranych użytkownikach z całego świata. Okazuje się, że od około roku robi tak samo z nowościami. Niektórzy widzowie otrzymują filmy i seriale na długo przed ich premierą, a po obejrzeniu są przepytywani ze swoich wrażeń. Wszystko po to, żeby w ostatniej chwili móc poprawić produkcje i dostosować je pod oczekiwania widzów.
Netflix uwielbia wprowadzać nowe funkcje. W ostatnich miesiącach firma zaktualizowała swoją usługę m.in. o narzędzie "Odtwórz losowo" i guzik "Uwielbiam to!", a oprócz tego dokonała znaczących zmian w funkcji "Oglądaj dalej". Właściwie wszystkie z tych zmian poprzedziły szeroko zakrojone testy na użytkownikach. Teraz wyszło na to, że Netflix w podobny sposób sprawdza nie tylko zmiany w aplikacjach, ale też swoje filmy i seriale.
Pokazy testowe nie są niczym niezwykłym w Hollywood. Największe wytwórnie i stacje telewizyjne organizują je od lat, żeby poznać opinie widzów, do których produkcja jest skierowana i w razie czego móc w ostatniej chwili dokonać pewnych istotnych korekt. To właśnie tego typu przedpremierowe seanse najczęściej stoją za licznymi dokrętkami, o których wielokrotnie słyszymy w kontekście największych hollywoodzkich blockbusterów. Wygląda jednak na to, że Netflix robi coś podobnego dopiero od roku.
Netflix od maja 2021 roku w sekrecie testował filmy i seriale u swoich użytkowników.
Jak podaje portal Variety, serwis ruszył z nowym pomysłem około rok temu. Wybrani klienci (przynajmniej na razie wyłącznie ci mieszkający w Stanach Zjednoczonych) otrzymywali wiadomość mailową, w której proponowano im dołączenie do społeczności sprawdzającej nadchodzące filmy i seriale. Jeżeli użytkownik zgłosił swój akces do przedsięwzięcia, to na przestrzeni mniej więcej pół roku otrzymywał dostęp do kolejnych produkcji i mógł się z nimi zapoznać na długo, zanim oficjalnie trafiały na platformę.
Po obejrzeniu wybranych tytułów testowi widzowie otrzymują do wypełnienia specjalną ankietę. Znajdziemy w niej m.in. pytania o to, co się podobało, co nie podobało, jak można by poprawić produkcję i jak prawdopodobne jest, że użytkownik poleciłby obejrzany tytuł rodzinie i przyjaciołom. Wszystkie informacje zwrotne są potem wykorzystywane do poprawiania i czasem zmieniania czekających na premierę Netflix Originals.
Pierwszy od dekady spadek liczby subskrybentów i poważne straty na giełdzie sprawiły, że Netflix zaledwie kilka dni temu ogłosił pracownikom nową strategię, która zakłada absolutny zakaz cenzury. A przecież dla części odbiorców i twórców podobną ingerencję w treść produkcji ze strony grup fokusowych można odebrać za przejaw cenzurowania wolności artystycznej. Zjawisko stało się jednak tak powszechne w Hollywood, że trudno wyobrazić sobie rezygnację z niego. Jeżeli w tej historii jest coś dziwnego, to tylko fakt, jak późno Netflix dołączył do tego trendu.