REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Filmy /
  3. VOD

Przytłacza was rzeczywistość? Ten film z HBO Max przypomni wam, jak cudownie jest marzyć

Platforma HBO Max wystarczająco długo już umiejętnie ukrywała przed swoimi widzami genialne filmy. Aż ciężko jest uwierzyć, że o produkcji „Radykalna metoda” mówiło się w sieci tak niewiele. Może dlatego, że jest to propozycja skierowana głównie do fanów pozycji festiwalowych. Nie dajmy się jednak jakkolwiek zaszufladkować. „Radykalna metoda” to tytuł uniwersalny, ponadczasowy i przede wszystkim po prostu genialny.

07.04.2024
11:21
Film Radykalna metoda, recenzja, co obejrzeć HBO Max
REKLAMA

Reżyserii tego dzieła podjął się Christopher Zalla. Można raczej śmiało pokusić się o stwierdzenie, że twórca nie ma na swoim koncie zbyt wielu głośnych produkcji. „Radykalna metoda” to dopiero czwarty obraz autorstwa mężczyzny. Nie oznacza to oczywiście, że jest to jakakolwiek jego wada. Wręcz przeciwnie – aż ciężko uwierzyć, że coś tak dobrego nie wiązało się z wcześniejszym produkowaniem masy, co najwyżej średnich, tytułów. Tym bardziej, że Christopher Zalla nie pracuje nad własnymi filmami regularnie. Ma za to pewien unikatowy schemat. Otóż reżyseruje swoje dzieła dokładnie co 8 lat. Trzyma się tej zasady już o 1999 roku. Skąd się ona w ogóle wzięła? Tego nie wiadomo, ale jeżeli dzięki niej będziemy otrzymać tak cudowne filmy, to nikt nie powinien narzekać.

REKLAMA

Radykalna metoda to obraz świata pozbawionego granic

Film „Radyklana metoda” opowiada historię Sergio Juareza (Eugenio Derbez). Mężczyzna jest z wykształcenia nauczycielem, ale nie takim… zwykłym. Jego metody pracy wydają się być, na pierwszy rzut oka, dość nietypowe. Uważa, że podstawa programowa to jeden wielki żart, a uczniowie nie powinni się nią w ogóle przejmować. Sam podkreśla, że zależy mu na tym, aby młode osoby myślały, a nie wkuwały na pamięć formułki. Sergio zdaje sobie sprawę z tego, że oceny końcowe to tylko nieistotne liczby. Z pewnością nie mogą w tak dużym stopniu wpływać na przyszłość dzieci. Mężczyzna rozpoczyna nową pracę w szkole podstawowej. Można powiedzieć, że rzuca się na głęboką wodę, ponieważ jego wychowankowie osiągają w tym momencie najgorsze wyniki w całym Meksyku. W życiu prywatnym również nie mają łatwo. Niektórzy dorastają bez rodziców, inni funkcjonują w skrajnej biedzie lub mają na głowie zdecydowanie zbyt dużo obowiązków. Dyscyplina to dla nich obce pojęcie, więc raczej nie lubią komukolwiek się podporządkowywać. Nic dziwnego, skoro przez cały czas muszą walczyć o własny byt.

Pierwsze spotkanie Sergio z uczniami jest dość dziwne, a już na pewno bardzo niekonwencjonalne. Dzieciaki wchodzą dla klasy i zastają tam wywrócone do góry nogami ławki. Mężczyzna mówi im, że teraz wszyscy toną, więc muszą jakoś zmieścić się na prowizorycznych szalupach ratunkowych w taki sposób, aby nikt nie został w „wodzie”. Czas ucieka i trzeba się spieszyć z podjęciem decyzji. Oczywiście młodzi ludzie stoją w osłupieniu i nie robią kompletnie nic. Przecież są przyzwyczajeni do nudnych zajęć, które były dla nich do tej pory raczej przykrym obowiązkiem niż przyjemnością. Dlaczego ta początkowa scena jest tak ważna? Temat unoszenia się przedmiotów na wodzie będzie ciągnął się już do samego końca. Stanowi tez swego rodzaju metaforę, o której na razie nie mogę powiedzieć nic więcej. W tym całym zamieszaniu Sergio ma tylko jeden cel – za wszelką cenę chce obudzić w dzieciach miłość do nauki i udowodnić im, że edukacja wcale nie musi być nudna. Jest ich mentorem w walce o lepszą przyszłość.

Każdy zasługuje na szansę

W produkcji „Radykalna metoda” pojęcie jakiejkolwiek „granicy” nie istnieje. Nie ma tutaj mowy o tym, aby ktokolwiek był z góry skazany na porażkę. Film w bardzo poruszający, ale przy tym konkretny sposób pokazuje, że nie należy się poddawać, nawet jeżeli cały świat mówi, że właśnie to byłoby najlepsze rozwiązanie. Ekstrawertyczny nauczyciel dobrze zdaje sobie sprawę z tego, w jak ciężkiej sytuacji jest dosłownie każdy z jego podopiecznych. Żyją w małym przygranicznym miasteczku w Meksyku. Mimo tak młodego wieku dobrze wiedzą już, czym jest przemoc, agresja oraz brak perspektyw. Do tej pory mogli jedynie marzyć – po cichu, gdyż wszyscy powtarzają im, że lepiej jest skupić się realiach, a te nie są wcale przyjemne. Całe życie są ściągani na dno, wmawia się im, że nie są zdolni do osiągania celów. Kreuje się nam tutaj bardzo szybko obraz niezwykle przygnębiający. Jedynym promyczkiem jest właśnie Sergio. On jako jeden z nielicznych, przynajmniej na początku, szczerze wierzy, że lepsze jutro istnieje, trzeba je sobie tylko wykreować. Z ogromną przyjemnością obserwuje się jego edukacyjne poczynania na ekranie. Nawiązuje on z uczniami wyjątkową więź. Jest dla nich mentorem, przyjacielem, poniekąd może również rodzicem. Przede wszystkim daje im nadzieję, której nigdy nie mieli.

Zachęca ich do rozwoju, ale nie narzuca żadnych zasad. Mają uczyć się tak, jak lubią i zagłębiać się w tematy, które szczególnie ich interesują. Nie zależy mu na tym, żeby zdawali schematyczne egzaminy z jak najlepszym wynikiem. Pragnie pokazać im proces dochodzenia do rozwiązania, a nie samo rozwiązanie. Mówiąc wprost – uczy ich logicznie myśleć. Uważa, że jeżeli zaufają swojej, głęboko do tej pory skrywanej, inteligencji, to nic nie będzie stanowiło dla nich problemu. Ciężko oprzeć się wrażeniu, że jest to bardzo oczywiste. Przynajmniej z punktu widzenia osoby dorosłej. Jednak czy często stosowane? Zupełnie nie, a wielka szkoda. Młodzi ludzie często mają ogromne ambicje, chcą chłonąć wiedzę z różnych dziedzin, są szczerze zainteresowani otaczającymi ich zjawiskami. Muszą być tylko (lub raczej aż) odpowiednio poprowadzeni i tutaj pojawia się największy problem. Osoby odpowiedzialne za ich wykształcenie nie rozumieją, jak ważna jest prawidłowa motywacja. Dosłownie każdy może powiedzieć dziecku, co jest ze światem nie tak, ale z jakiegoś niezrozumiałego powodu tylko nieliczni są w stanie popchnąć młodą osobę do przodu i zachęcić do działania. Wracając, filmowy Sergio nikogo nie skreśla. Wierzy, że w każdym drzemie potencjał, trzeba się jedynie do niego jakoś dokopać.

Oficjalny zwiastun filmu Radykalna metoda, dostępnego na platformie HBO Max

Język młodych

Produkcja „Radykalna metoda” powinna być materiałem puszczanym w szkołach. Jednak nie uczniom, a nauczycielom. Dlaczego? Ponieważ pokazuje, że można mówić dzieciom dokładnie te same słowa, ale to od obranej formy zależy to, czy je zapamiętają i wykorzystają do samorozwoju. Sergio w ostatecznym rozrachunku przygotowuje swoich podopiecznych do egzaminu końcowego. Wypełnia podstawę programową, ale na swój własny, oryginalny sposób. Jeżeli musi przeprowadzić lekcję o Układzie Słonecznym, to robi to. Jednak nie rozrysowuje nudnych okręgów na tablicy, a wyciąga wychowanków na zewnątrz, zawiesza na ich szyjach kartony z nazwami planet i każe im biegać wokół siebie w konkretnym schemacie. W taki oto sposób uczą się tego, jak coś działa, a nie tylko tego, że w ogóle działa. Sergio tworzy z dzieciakami naprawdę piękną relację. Jest zaangażowany nie tylko w ich edukację, ale też w życie prywatne. Chce im pomóc w każdym aspekcie. Rozumie ich ciężkie sytuacje i traktuje poszczególne jednostki indywidualnie. Głęboko wierzy w to, że tylko w taki sposób realnie wpłynie na ich przyszłość i ma w tym temacie rację.

Przede wszystkim Sergio nie stara się stać nad uczniami jak kat. Wie, że będą go szanowali tylko wtedy, jeżeli on też będzie ich traktował tak samo. Jest po prostu prawdziwym nauczycielem z powołania. W pewnym momencie sam przyznaje, że miał w młodości mentora, który utwierdzał go w przekonaniu, że wszystko je możliwe, jeżeli się tego bardzo chce. Ostatecznie Sergio też chciał przekazywać taką wiedzę. Stworzyła się tutaj swego rodzaju sieć inspiracji. Energia nauczyciela jest bardzo zaraźliwa i działa nawet na dyrektora szkoły, który wcześniej miał raczej wszystko gdzieś. Wykonywał swoje obowiązki, zbytnio się nie angażował oraz uważał, że nie ma sensu walczyć ze skorumpowanymi urzędami. Z kolei Sergio twierdzi, że trzeba pokazać swoją siłę oraz determinację. Nie jest to metoda łatwa, ale może być skuteczna, jeżeli sukcesywnie dąży się do celu. „Radykalna metoda” to wspaniały obraz relacji opartych na zaufaniu, wierze we własne umiejętności oraz motywowaniu w sposób dopasowany do każdej osoby indywidualnie.

Radykalna metoda, a działa

REKLAMA

„Radykalna metoda” to produkcja wzruszająca, wyjątkowa, a przede wszystkim niesamowicie budująca. Czasami warto jest sobie przypomnieć, że nadzieja umiera ostatnia. Nikt nie jest w stanie odebrać nam wiary w siebie. Naprawdę można postawić się światu i chociaż przez chwilę funkcjonować na własnych zasadach. Oczywiście nie zawsze wychodzi, nie jest też nigdy zbyt prosto, ale próbować zdecydowanie warto. Film zresztą w bardzo dobitny sposób pokazuje, że rzeczywistość przytłacza i bardzo często może na nas wpłynąć, nawet nieodwracalnie. Tytuł „Radykalna metoda” perfekcyjnie oscyluje między czernią a bielą. Utrzymuje się w głębokiej szarości, która jest przy okazji zaskakująco przyjemna. Jest również perfekcyjnie zrealizowany. Pomimo poruszanego tematu nie jest to opowieść skrajnie przeidealizowana. Wszelkie emocje dosłownie wylewają się z ekranu. Szczera radość w mgnieniu oka może przerodzić się w potok łez. To jest w tym wszystkim najpiękniejsze.

Osobiście jestem zachwycona produkcją „Radykalna metoda”. Nie spodziewałam się, że ten tytuł wywoła we mnie tyle odczuć, często bardzo skrajnych lub sprzecznych ze sobą. Nie jest przy tym w żadnym momencie ckliwy. Pokazuje tylko, że nawet najgorsza rzeczywistość może być chociaż przez moment bajkowa - nawet jeżeli są to tylko pozory. Nigdy nie powinno się odbierać dzieciom marzeń. A właśnie! Miałam powiedzieć, o co chodziło z unoszeniem się przedmiotów na wodzie. Otóż fizyka ma swoje ścisłe zasady, ale to, jak je rozpracujemy oraz zinterpretujemy, zależy tylko od nas samych. Zainteresowani? To zapraszam przed ekrany.

Film „Radykalna metoda” można obejrzeć na platformie HBO Max.

Więcej o dramatach czytaj na łamach Spider's Web:

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA