Netflix miał świetny pomysł, ale go zmarnował. Ten film sam sobie wyprawił pogrzeb
Stało się, po raz kolejny zajrzałam sobie niewinnie do rankingu najchętniej oglądanych propozycji Netfliksa. Znowu też liczyłam na to, że znajdę tam tzw. perełkę. Przyznam szczerze, że film „Spoczywaj w pokoju” zwrócił na siebie moją uwagę. Przede wszystkich do seansu zachęciła mnie fabuła. Koncepcja wydawała się być interesująca, dawno nie widziałam również niczego w podobnym klimacie. Kliknęłam, ale chyba głównie po to, żebyście wy nie musieli.
„Spoczywaj w pokoju” to argentyński dramat, a jego reżyserem jest Sebastián Borensztein (odpowiedzialny m.in. za takie tytuły jak „Iosi, skruszony szpieg” lub „Pechowi szczęściarze”). Tytuł ten wyróżniał się przede wszystkim dość ciekawie skonstruowaną fabułą. Zawierał też w sobie elementy tajemnicy oraz swego rodzaju spisku. Nic nie wskazywało na to, że będzie to film ciężki do obejrzenia od deski do deski. Trzeba przyznać, da się to strawić bez większych problemów, jednak zakładałam, że seans będzie zupełnie innym doświadczeniem. Po pierwszej połowie byłam nawet szczerze zdziwiona, gdyż udało mi się zaangażować w przedstawioną historię. Niestety na tym mogłabym zakończyć sekcję pozytywnych odczuć.
Tytuł „Spoczywaj w pokoju” dosłownie traci własny charakter, scenariuszowy sens oraz jakąkolwiek logikę. Wygląda to trochę tak, jakby komuś odechciało się robić tego filmu już w trakcie okresu zdjęciowego, ale jak się coś zaczęło, to wypadałoby chociaż skończyć.
Spoczywaj w pokoju to obraz zmarnowanego potencjału
Film „Spoczywaj w pokoju” opowiada historię zdesperowanego właściciela firmy, Sergio Dayána (Joaquín Furriel). Mężczyzna popadł w ogromne problemy finansowe. Co prawda nie wiadomo dokładnie, od czego się to wszystko zaczęło, ale to nie zmienia faktu, że jego obecna sytuacja jest tragiczna. Sergio zadłużył się już praktycznie u każdego. Non stop pożyczał pieniądze od swoich krewnych, przyjaciół, współpracowników oraz lichwiarzy. Mimo tak dużych kłopotów nie chce, żeby odczuła je jego własna rodzina. Stara się chronić żonę Estelę (Griselda Siciliani) oraz dwójkę dzieci. Próbuje żyć dokładnie tak samo, jak wcześniej, przez co tonie w długach coraz bardziej. Grozi mu również realne niebezpieczeństwo, ponieważ nie oddał pożyczki lichwiarzowi imieniem Hugo (Gabriel Goity). Czuje więc na karku oddech podejrzanych ludzi, którzy śledzą każdy jego krok.
Sytuacja jest, mówiąc krótko, tragiczna. Sergio szuka pieniędzy dosłownie wszędzie. Cały czas pamięta o tym, że ma polisę na życie, która w momencie jego śmierci zostanie przydzielona żonie. Takie rozwiązanie byłoby korzystne, ale chyba nie trzeba tłumaczyć, dlaczego nie jest tym z rodzaju najlepszych na świecie. Mężczyzna jednak najchętniej zapadłby się pod ziemię. Można śmiało przyznać, że los mu w tej kwestii dość mocno sprzyja. Niespodziewane wydarzenie sprawia, że Sergio ma w końcu okazję realnie pomóc sobie oraz swoim bliskim.
Pomysł był dobry, ale wykonanie zdecydowanie gorsze
Naprawdę chciałabym móc opisać ten film nieco szerzej, jednak nie mogę. Produkcja „Spoczywaj w pokoju” posiada dosłownie jeden wątek fabularny, więc zbyt wnikliwe zgłębianie go może doprowadzić do przypadkowego streszczenia ten produkcji w całości. Tego mimo wszystko wolałabym uniknąć. Trzeba jednak przyznać, że sam zamysł na scenariusz był interesujący. Motyw upozorowania własnego zaginięcia nie jest oczywiście niczym innowacyjnym, ale sprawia, że twórcy mają spore pole do popisu. Możliwości jest zatem nieskończenie wiele. Kto w takim razie wpadł na pomysł, żeby wykonać absolutne minimum? Tego nie wiem i chyba dobrze mi z brakiem tych informacji. Nie chciałabym nikogo bezpodstawnie oskarżać o lenistwo.
Druga połowa filmu to dosłownie zbiór przypadkowych zdarzeń. Śledzimy losy poszczególnych bohaterów, bo na tym z założenia polega oglądanie, ale kompletnie nie jesteśmy nimi zainteresowani. Tak jak pierwszej części tego tytułu udało się w jakiś tam sposób zbudować napięcie i przyciągnąć uwagę widza, tak kolejna jest okropnie toporna i ciężka w odbiorze. Jeżeli ktokolwiek liczył na to, że w filmie „Spoczywaj w pokoju” ujrzy ciekawe i wielowymiarowe postacie, to zdecydowanie się zawiedzie. W tej produkcji dosłownie każdy aspekt jest płaski i potraktowany bezuczuciowo. Każdy bohater na zaledwie kilka cech charakteru, do tego napisanych najprawdopodobniej na kolanie. Aktorów na planie również nikt raczej za specjalnie nie prowadził, ponieważ odgrywają oni emocje w sposób kwadratowy i do bólu przerysowany. Osobiście nie wierzyłam w nic, co dzieje się na ekranie. Czułam się trochę tak, jakbym całkowitym przypadkiem usiadła na widowni w trakcie przedstawienia organizowanego przez grupę małych dzieci. Obserwuje się wtedy to wszystko z lekkim przymrużeniem oka. Z tyłu głowy cały czas jest myśl, że są to bardzo młodzi ludzie i jeszcze z pewnością się rozwiną. Jednak w tym przypadku mowa o pełnometrażowej produkcji, którą ktoś opracował, stworzył, a następnie oddał w ręce widzów.
Spoczywaj w pokoju, bo śmierć była nagła
Wcześniej zaznaczyłam, że nie chcę zdradzać istotnych elementów fabularnych. Zawsze przecież trzeba zakładać, że ktoś skusi się na seans. Jednakże muszę wspomnieć o zakończeniu filmu, bo to jest wręcz kuriozalne. Nie chodzi tylko o to, co dzieje się na ekranie. Zwyczajnie bardzo irytuje mnie fakt, że twórca traktuje widza jak bezmyślną istotę. Nie dość, że druga część tytułu praktycznie zaprzecza pierwszej pod względem scenariuszowym, to jeszcze serwuje finał godny nieco nieprzyzwoitej wersji „Mody na sukces”. Sama końcówka produkcji „Spoczywaj w pokoju” jest dziwna, niepokojąca i mocno dwuznaczna. Dlaczego? Ja nie wiem i wątpię, żeby ktokolwiek posiadał takie informacje. Niezwykle niepokojąca sekwencja ostatnich scen prowadzi tylko i wyłącznie do kilkusekundowego domknięcia historii.
Więcej o filmach dostępnych na platformie Netflix, czytaj na łamach Spider's Web:
- Dwa polskie filmy podbijają Netfliksa. Są światowymi hitami, choć swoją jakością nie grzeszą
- Siłowałam się ze sobą, by obejrzeć do końca tę polską komedię Netfliksa. Było warto?
- 5 najgłupszych momentów z nowego hitu Netfliksa. To parodia, a nie remake oryginału
- Najlepsze seriale na Netflix w historii. Top 25
Do tej pory nie jestem pewna, czy nie byłam przypadkiem ofiarą jakiegoś żartu. Tak przynajmniej się czuję. Film „Spoczywaj w pokoju” nie miał w sobie praktycznie nic wartego zapamiętania. Może poza koncepcją samą w sobie, ale jej podobnych w kinematografii jest mnóstwo, także nie ma sensu tracić czasu na ten tytuł. Jestem szczerze zawiedziona całokształtem. Jest to produkcja skrajnie uboga. Postacie są płaskie, relacje między nimi są jedynie powierzchowne, dialogi praktycznie nie istnieją. Przejmowałam się tylko i wyłącznie losem psa, bo chociaż nie wypowiedział ani jednego słowa (kto by się spodziewał), to był najjaśniejszym elementem tego całego dziwnego tworu.
Plus jest taki, że w najbliższym czasie wyleci mi z głowy fakt, że obejrzałam ten tytuł. Szczerze polecam też odpuszczenie sobie seansu propozycji „Spoczywaj w pokoju”, gdyż zwyczajnie nie ma to najmniejszego sensu. Dałam szansę rankingowi Netfliksa, ponieważ niedawno natrafiłam tam na niesamowity polski film „Strzępy”. Miałam delikatną nadzieję na to, że tym razem również się nie zawiodę. No cóż, każdy ma prawo się mylić. Wy nie popełniajcie tego błędu i wybierzecie inną produkcję, jeżeli chcecie miło spędzić wieczór przed telewizorem.
Film „Spoczywaj w pokoju” można obejrzeć na platformie Netflix.