"Rdzenni i wściekli" to najlepsza rzecz, jaką zrobił Waititi. Nie przegapcie go, bo jest świetny
"Rdzenni i wściekli" to serial, do którego przymierzałem się od dłuższego czasu, ale z jakiegoś powodu - niejasnego nawet dla mnie - za każdym razem wybierałem inny tytuł z listy zaległości. Być może nieco zniechęcał mnie fakt, że świetna artystyczna passa Taiki Waititiego, który tę produkcję współtworzył, w ostatnim czasie zaliczyła potężny zjazd. W końcu jednak odpaliłem pilotażowy odcinek, a moje obawy błyskawicznie się rozmyły. "Reservation Dogs" to bez cienia wątpliwości najwspanialsza rzecz, jaką znajdziecie w portfolio Nowozelandczyka.
OCENA
Waititi stworzył "Rdzennych i wściekłych" wraz z pochodzącym z Oklahomy Sterlinem Harjo. Harjo to twórca skupiający się w swoich historiach właśnie na osobach rdzennych (niekoniecznie Amerykanach) - wyreżyserowane przez niego trzy filmy fabularne, jeden serial i dokument dotyczą rodowitych mieszkańców wspomnianego południowego stanu. Co więcej - "Reservation dogs" to pierwszy amerykański serial, w którym wszyscy reżyserzy i scenarzyści to osoby Indigenous, a zatem pochodzenia rdzennego; potomkowie ludów tubylczych, autochtonów. Podobnie zresztą jak zdecydowana większość ekipy i obsady - do pracy nad serialem zaangażowano wszak grupę komediową 1491s.
Fakt, że wesoły Nowozelandczyk jest również jednym z producentów wykonawczych, scenarzystów oraz reżyserów, nie umknie nikomu, kto miał do czynienia z innymi jego produkcjami - znajdziemy tu wiele cech charakterystycznych dla jego produkcji. Na szczęście twórcy aplikują je z umiarem, nie pozwalają się nimi zmęczyć - dzięki temu komponenty spod szyldu "klasyczny Waititi" w tym wydaniu z całą pewnością korzystnie wpływają na ten tytuł. Podobnie zresztą jak tonalna i tematyczna różnorodność - bo "Rdzenni i wściekli" to serial o wielu obliczach. A każde z nich jest piękne.
W dużym skrócie: oto historia czwórki rdzennych nastolatków z Oklahomy, którzy żyją na bakier z prawem; kombinują, kantują i kradną (a czasem - wręcz przeciwnie - pomagają i zwalczają kryminalistów), by zaoszczędzić kwotę wystarczającą na opuszczenie rezerwatu i podróż do Los Angeles. To ich wspólne marzenie, które wcześniej dzielili z jeszcze jedną osobą - Danielem, przyjacielem, który rok przed rozpoczęciem akcji 1. sezonu odszedł w tragicznych okolicznościach. Gdy w końcu wydaje się, że bohaterowie zebrali wystarczającą kwotę, dochodzą do wniosku, iż powinni uprzednio uporać się z przeszłością oraz rozwiązać niektóre problemy - zarówno osobiste, ja i całej społeczności. Co ciekawe, wiele wątków poruszonych w serialu jest inspirowanych prawdziwymi wydarzeniami z dzieciństwa Harjo.
Czytaj więcej polecajek na łamach Spider's Web:
Rdzenni i wściekli - recenzja serialu
To, co uwielbiam w serialu FX najbardziej, to wspomniany wcześniej niesamowity miks tonacji. Drwina, satyra i surrealizm potrafią znienacka przetransformować się w cięższą, mroczniejszą, niemal sensacyjną opowieść, by niedługo później przepłynąć w stronę wstrząsającego i poruszającego dramatu, a następnie znów przydzwonić dowcipem. Całość jest atrakcyjnie nieoczywista - tak ze względu na szerokie spektrum poruszanych tematów, jak i subtelność wykonania (całe szczęście: choć dowcip bywa bezkompromisowy i abstrakcyjny, nigdy nie jest żenujący czy męczący).
Wszystko to, rzecz jasna, ma swój cel - pogłębić obraz życia nastolatków. Bardziej klasyczne tropy coming of age ścierają się z charakterystyką życia w rezerwacie; pytania o pochodzenie, tożsamość, miłość, przyjaźń, powinność, marzenia czy sumienie nigdy nie doczekują się banalnych, łatwych i podanych na tacy odpowiedzi. Znajdziemy tu uniwersalne bóle dojrzewania oraz mniej uniwersalne bolączki życia w nudnym, pozbawionym perspektyw, naznaczonym niesprawiedliwością i krwawą historią miejscu.
Nikt się tu jednak nad nikim nie użala. Twórcy nie snują kolejnej opowieści skupionej na krzywdzie, z nikim się nie rozliczają. To słodko-gorzki portret rzeczywistości, głęboko ludzka historia o młodych ludziach, ich lękach, emocjach i pragnieniach. Każdy, kogo zobaczymy na ekranie, przeszedł przez coś, co ukształtowało jego obecną psychiczną formę - ostatecznie nawet jeśli którejś z postaci nie polubimy, to przynajmniej ją zrozumiemy. I choć bardzo istotną rolę odgrywa tu motyw żałoby, całość wybrzmiewa nadzieją i ciepłem. "Rdzenni i wściekli" stanowczo zrywają z długą tradycją przygnębiających opowieści o tubylcach, często pisanych przecież przez twórców nękanych białym poczuciem winy.
"Rdzenni i wściekli" to lekcja wzorowego opowiadania angażujących historii - pełnych życia i autentycznych (mimo niemałej dozy wspomnianego surrealizmu), bogatych w emocje, perspektywy i chraktery. Gwarantuję wam - nie ma drugiego takiego serialu, ba, w żadnym ze streamingowych serwisów nie znajdziecie nic choćby odrobinę podobnego. To perła, jedyna w swoim rodzaju przygoda, która nie pozwoli wam na obojętność, za to zagwarantuję konglomerat skrajnie od siebie różnych przeżyć i odczuć. Nie mam najmniejszych wątpliwości, że to jedna z najlepszych opowieści o nastolatkach w historii kina i telewizji.