REKLAMA

Myśli i modlitwy kieruję do tych, którzy włączą nowy hit Netfliksa. Ten hiszpański horror straszy nudą

Na Halloween Netflix uraczył swoich użytkowników "Siostrą śmierć". Nie dość, że to horror, to jeszcze hiszpański, więc subskrybenci się na niego rzucili, zapewniając mu wysokie miejsce w globalnej topce najpopularniejszych filmów nieanglojęzyczych platformy w zeszłym tygodniu (w Polsce też po niego chętnie sięgamy). A przecież powinien przepaść gdzieś w odmętach biblioteki serwisu.

siostra śmierć netflix horror
REKLAMA

Scenarzysta Jorge Guerricaechevarria nie przejawia wygórowanych ambicji. Zamiast silić się na jakąkolwiek oryginalność, stawia na sprawdzone i wyświechtane klisze fabularne. Udaje, że ma nam coś do powiedzenia, podczas gdy do punktu kulminacyjnego zmierza po linii najmniejszego oporu. Korzysta przy tym z przejrzystych metafor, od których oczywistości można oślepnąć. Mury klasztoru mają więc powstrzymywać straszliwą tajemnicę przed wydostaniem się na światło dzienne, a habit uciskać drzemiące w ciele żądze. Może i jest tanio, ale za to leniwie.

Z hiszpańskimi produkcjami Netfliksa mam zazwyczaj ten problem, że za bardzo rozpinają się między kinem gatunkowym a społecznie zaangażowanym, przez co same nie wiedzą, czym chcą tak naprawdę być. "Siostra śmierć" to nie jest ten przypadek. Twórcy od początku do końca stawiają na horror i nadają filmowi tożsamość przeciętnego straszaka. Dlatego w scenie otwierającej oglądamy krótką kronikę z okresu wojennego, a potem ten rozliczeniowy pazur gdzieś zanika, aby powrócić w ostatnim akcie. Co się dzieje w międzyczasie? Poznajemy siostrę Narcisę, która w młodym wieku doznała cudownego objawienia. Teraz zamierza nauczać dziewczęta w dawnym klasztorze. Niby wszystko idzie, jak trzeba, ale już podczas pierwszej lekcji słyszy głosy.

O innych hiszpańskich tytułach Netfliksa poczytasz więcej na Spider's Web:

REKLAMA

Siostra śmierć - recenzja hiszpańskiego horroru Netfliksa

Gdy ściany zaczynają grać z Narcisą w wisielca, a uczennice z przerażeniem wspominają Dziewczynkę, mającą straszyć w klasztorze, dostajemy sygnał, że coś się dzieje. Nasze obawy zaraz zostaną potwierdzone, bo twórcy rzeczywiście sięgają po narracje rodem z j-horrorów i ich amerykańskich remake'ów, które były modne jakieś 20 lat temu. Stojący za kamerą Paco Plaza zmusza więc główną bohaterkę, aby powoli odkrywała, do jakiej tragedii doszło w przeszłości i kto ponosi za nią odpowiedzialność. Reżyser grozę swojego filmu opiera więc na klimacie.

Siostra śmierć - Netflix

I rzeczywiście w kamerze Daniela Férnandeza-Abelló klasztorne korytarze i nawet kaplice prezentują się złowieszczo. Jakby kryło się w nich niebezpieczeństwo, a o jego obecności daje nam znać niepokojąca muzyka. Atmosferę wszechogarniającej grozy niweczą jednak dialogi o niczym. Mają one usypiać czujność widzów, aby za sprawą krwawych twistów w ramach puent nadać opowieści waloru szoku. Specjały podawane przez tajemniczą zakonnicę zamieniają się w ludzkie oczy, a różaniec staje się raniącym narzędziem. Ale... UFFF, to tylko sen głównej bohaterki. To rzeczywiście działa, ale tylko za pierwszym razem. Za drugim, trzecim i kolejnym ciężar emocjonalny gdzieś wyparowuje, bo już zdajemy sobie sprawę, że te brutalne wydarzenia nie będą miały konsekwencji w świecie realnym. Aż przykro się robi, patrząc, jak za pomocą powtarzanych zabiegów twórcy próbują wycisnąć z pustego scenariusza jakiekolwiek emocje.

REKLAMA

Cały film jest jak myśli i modlitwy w czasie, gdy potrzebne są zdecydowane działania - bezskuteczny. Straszny okazuje się tu jedynie bałagan. To oczywiście opowieść o wyparciu, ale nawet najprostsze skojarzenia nie wybrzmiewają jak należy. Parę scen z samobiczowaniem i krzykiem głównej bohaterki to za mało, aby przerobić temat represji cielesnych potrzeb. Kryzys wiary? Ginie niezauważony w bełkocie o próbie adaptacji w opresyjnym środowisku. "Siostra śmierć" stoi przez to na tym samym poziomie, co wszystkie horrory, które dystrybutorzy zazwyczaj wpychają na siłę do kinowego repertuaru, aby wypełnić luki między widowiskiem Marvela, a blockbusterem z Tomem Cruise'em. W finale produkcja potrafi nieco rozbudzić, ale do tego czasu sprawdza się co najwyżej jako lek na bezsenność.

"Siostra śmierć" zanudzi was na platformie Netflix.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA