Obecność „Skrytki” w bibliotece Amazon Prime Video początkowo nie zwróciła niczyjej uwagi - jest to zresztą film, który wcześniej omijał polską dystrybucję i właściwie się o nim w rodzimych mediach nie pisało. A szkoda, bo to solidny dramat kryminalny od Grahama Moore’a, którego blisko dekadę temu nagrodzono Oscarem za „Grę tajemnic”. Tytuł zaczął już budzić niewielkie zainteresowanie subskrybentów, a ja chciałbym was przekonać, że zasłużył również na waszą uwagę.
Debiutująca na 72. Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Berlinie „Skrytka” (tyt. oryg. „The Outfit”) skupia się na postaci Leonarda - angielskiego mistrza krawiectwa, prowadzącego swój ekskluzywny zakład w Chicago (w tej roli znakomity Mark Rylance) w latach 50. XX w. Jego najważniejsi klienci to rodzina bezwzględnych gangsterów - dzielnica, w której znajduje się lokal, jest bowiem kontrolowana przez szefa irlandzkiej mafii, Roya Boyle’a. Syn Boyle’a, Richie, oraz jego główny egzekutor wykorzystują sklep Leonarda jako przechowalnię brudnych pieniędzy. Krawiec toleruje ten układ, ponieważ Boylesowie i ich ludzie to w istocie jego najlepsi klienci.
Pewnego dnia wspomniany duet zjawia w zakładzie - okazuje się, że Richie został postrzelony, w „organizacji” jest kret, a ponadto trzeba jak najszybciej ukryć nagranie FBI zawierające szczegółowe informacje na temat działań mafii. Zgadza się: to dopiero początek niebezpiecznej gry, w którą Leonard dał się wplątać.
Czytaj więcej o godnych polecenia produkcjach w streamingu na Spider's Web:
Skrytka: opinia o filmie z biblioteki Amazon Prime Video
Scenariusz „Skrytki” to pierwszorzędna rzemieślnicza robota - Moore wraz z Jonathanem McClainem popisali się nie tylko zdolnością do skrupulatnego i spójnego projektowania rozwoju intrygi, lecz także doskonałym wyczuciem tego, co w kryminałach najistotniejsze i najlepsze (o zgrabnych nawiązaniach do tradycji i kina noir nie wspominając). Pozbawiona dziur logicznych fabuła stopniowo się zagęszcza; całość staje się opowieścią-labiryntem, łamigłówką, która skutecznie zachęca widzów do wzięcia udziału w jej rozwikłaniu.
Reżyser piętrzy tajemnice, trzymając widza w niepewności do samego końca, ale nigdy nie rozczarowując go narracyjnym potknięciem, banalną czy niemądrą woltą. To spektakl niuansów i szczegółów, a znaczenie ma tu właściwie wszystko - twarz, której kamera akurat się przygląda czy element, który akurat decyduje się przed nami ukryć.
Mimo ograniczonych zasobów, scenografia i wiernie odwzorowujące epokę kostiumy robią piorunujące wrażenie (nie jest bez znaczenia, że odpowiadają za nie Sophie O’Neill i słynny projektant mody, Zac Posen). Obraz, podobnie jak wychodzące spod ręki Leonarda stroje, czaruje swoją stylowością. Fantastyczna estetyka. Jestem też zachwycony faktem, że aktorskie kreacje w tym filmie stanowią wzorcowe studium aktorskiej subtelności, co - biorąc pod uwagę produkcję skupiającą się głównie na tym, kto co wie, a kto kłamie - jest tu olbrzymią wartością. Zresztą - granie kogoś, kto świetnie kłamie w taki sposób, by zasugerować to widzom, ale jednocześnie się przed nimi nie zdradzić, to zupełnie inny poziom gry.
„Skrytka” jest w pewnym sensie gatunkowym reliktem, choć z drugiej strony można go potraktować jako świeży powiew - to oldschoolowy, oszczędny w środkach, ale bardzo gustowny kryminał; nieprzewidywalny, ze skrupulatnie zaplanowaną intrygą i dopasowanymi do konwencji aktorskimi kreacjami. Kino mięsiste, treściwe, teatralne, bez fajerwerków.