Po horrorze „Stamtąd” ludzie mają koszmary. Czy serial rzeczywiście jest taki straszny?
Serialem "Stamtąd" zainteresowałem się, gdy w mediach społecznościowych ludzie zaczęli pisać, że mają po nim koszmary. Ciekawością niezdrową popchany włączyłem pierwszy odcinek na HBO Max (teraz serial dostępny jest również na Netflix) i, chociaż jako horror się nie sprawdza, produkcję oglądałem z przyjemnością. Przynajmniej do czasu.
"Kolejny odcinek Stamtąd, kolejne koszmary" - dokładnie ten wpis na Twitterze mnie zafascynował. Kiedy włączyłem serial, przeniosłem się do zupełnie innej, faktycznie wyjętej z najgorszych snów, rzeczywistości. Fabuła skupia się bowiem na losach rodziny Matthewsów, którzy podczas niewinnej wycieczki zostają skierowani do małego miasteczka. Pytają jego mieszkańców o drogę do autostrady i ruszają dalej przed siebie. Nigdzie nie skręcają, a jednak znowu trafiają do tego samego małego miasteczka. I znowu, i znowu. Nie ma z niego ucieczki, a jakby już samo to nie było wystarczająco przerażające, kiedy zapada zmrok, z pobliskiego lasu na żer wychodzą potwory.
W miasteczku obowiązuje zasady, których przestrzeganie twardą ręką i nieraz wbrew sobie egzekwuje szeryf Boyd. Po zmroku wszyscy muszą być w swoich domach z zabitymi oknami i zamkniętymi drzwiami, gdzie przed potworami chronią ich tajemnicze talizmany. Stwory niestrudzenie jednak próbują się dostać do kolejnych budynków, podszywając się pod bliskich ich mieszkańców, lub kusząc niewinnym wyglądem i obietnicą intymnej relacji. W ich groteskowych uśmiechach, powolnym kroku, pewności siebie zawiera się prawdziwy horror. Twórca John Griffin spycha go jednak na drugi plan.
Stamtąd - czy to jest straszny serial?
Nieraz potwory widzimy, słyszymy krzyki ich ofiar, patrzymy na rozerwane przez nie ciała, a nawet w 2. sezonie przekonujemy się o ich sadystycznych skłonnościach, kiedy na pewną śmierć pozostawiają dziewczynę, której głowę przebili metalowym prętem i przybili do drzewa. Griffin panicznie się jednak boi, że jego opowieść wpadnie do szufladki z napisem "tanie dreszcze", dlatego dozuje dosłowną grozę, skupiając się na tajemnicy, jaką owiane jest całe miasteczko. Pozwala mu wręcz urosnąć do rangi czarnego charakteru, ale nawet jeśli z ekranu niepokój aż bucha, fanom horroru na pewno koszmarów tym nie zafunduje.
Chociaż Griffin flirtuje z tematyką ograną już na wszystkie możliwe sposoby przez "The Walking Dead", nie próbuje nikogo przekonywać, że największym potworem w świecie przedstawionym jest drugi człowiek. Nie ma nawet na to czasu, bo albo szykuje się, aby zagęścić akcję jeszcze bardziej, albo bohaterowie niecierpliwią się w kolejce, żeby opowiedzieć jakąś łzawą historię ze swojej przyszłości. Jak na produkcję opierającą swą siłę nie na atrakcjach, tylko głębi emocjonalnej, "Stamtąd" nie potrafi zadbać o odpowiedni wydźwięk najbardziej dramatycznych wydarzeń. Niby ludzie giną, ale nie zawsze nas to obejdzie. Czemu powinniśmy przejmować się samobójstwem człowieka, którego imię poznajemy może 10 minut wcześniej? Nawet mięso armatnie w slasherach ma więcej charakteru, niż większość ofiar miasteczka w serialu.
Stamtąd - horror dopiero nadchodzi, ale nie taki, jakiego byśmy sobie życzyli
Twórcy potrafią na początku zafascynować, zmuszając widzów do włączania kolejnych odcinków. Jaką tajemnicę kryje miasteczko? Co łączy ze sobą zebranych w nim ludzi? Czemu elektryka działa bez zarzutu, skoro nie idzie znaleźć źródła prądu? Griffin mnoży pytania, ale nie chce podawać żadnych odpowiedzi. Brnie w ten niewytłumaczalny mrok, chyba samemu się w pewnym momencie w nim gubiąc. Nie bez powodu internauci w kontekście "Stamtąd" regularnie wspominają "Zagubionych". Nie tylko chodzi tu o powtarzające się nazwiska wśród producentów wykonawczych i znajomą twarz na ekranie, bo to jest ten sam klimat. I niestety serial zmierza w stronę równie katastrofalnego zakończenia. Bohaterowie już zastanawiają się, czy przypadkiem nie są martwi.
Widz musi w "Stamtąd" zainwestować mnóstwo cierpliwości i pracy intelektualnej, a z tak zakręconymi serialami zazwyczaj jest taki problem, że nie potrafią tego wynagrodzić. Finał odwleka się w nieskończoność i kiedy nic już nie ma sensu, podaje się najprostsze, b-klasowe rozwiązanie. Chyba jedynie Davidowi Lynchowi udało się ominąć tę pułapkę, kiedy w ostatniej odsłonie "Twin Peaks" w przewrotny sposób postanowił uniknąć odpowiedzi na pytanie "kto zabił Laurę Palmer?". Griffin Lynchem jednak nie jest i w "Stamtąd" czuć to na kilometr.
Chociaż serial miał w sobie dużo potencjału, im dalej w las, im bardziej ta opowieść rozmienia się na drobne, tym robi się mniej interesująca. Zbliżając się do półmetka 2. sezonu, "Stamtąd" to już jest zwykły przeciętniak. Być może jeszcze wszystko nadrobi, ale jeśli nie uda mu się to do końca trwającej właśnie odsłony, trzeba będzie tajemnicze miasteczko opuścić, pozostawiając jego mieszkańców samym sobie. Pal sześć, że koszmarów z tego nie ma. Griffinowi wypadałoby jednak wzbudzić w widzu poczucie, że przynajmniej on jako twórca wie, dokąd zmierza. Na razie nic na to nie wskazuje.
Czytaj także:
- To najstraszniejszy serial wszech czasów? Widzowie mówią, że mają po nim koszmary
- Nowy serwis streamingowy wystartował w Polsce. To znacznie uboższa wersja niż w USA
- TOP 5 najstraszniejszych horrorów mojego dzieciństwa. Polecam na Halloween i nie tylko
- Po tych filmach nie da się spać spokojnie. Oto najlepsze horrory wszech czasów
"Stamtąd" - brak 2. sezonu na Netflix. Kiedy 3. sezon?
Serial "Stamtąd" to produkcja przygotowana na zlecenie Epix (a potem MGMT+), czyli amerykańskiej tak zwanej "kablówki premium" . Aktualnie oba sezony serialu dostępne są w HBO Max, a tylko ten premierowy na Netfliksie. Aby więc obejrzeć obie serie, trzeba wykupić HBO Max. Co ważne, serial został już przedłużony na 3. sezon, na ten moment nie wiemy jednak, kiedy zostanie wyemitowany.
Tekst został zaktualizowany o aktualne informacje.