TOP 5 najstraszniejszych horrorów mojego dzieciństwa. Polecam na Halloween i nie tylko
To przez nie miałam koszmary i bałam się… kuchennego zlewu. Niektóre to klasyki, inne są mniej znane i dziś mogą raczej wywoływać śmiech niż strach. Warto po nie sięgnąć na Halloween i nie tylko. Polecam pięć horrorów, których najbardziej bałam się „za dzieciaka”.
Dołącz do Disney+ z tego linku i zacznij oglądać głośne filmy i seriale.
W okolicach Halloween powstają dziesiątki zestawień horrorów i thrillerów, które warto obejrzeć. To głównie wybrane propozycje z aktualnej oferty serwisów vod lub też filmy grozy, które obecnie możemy obejrzeć w kinach. Są też zestawiania wszech czasów, czy też rankingi horrorów najchętniej oglądanych przez Polaków. Słowem – wszelkich „topek” jest mnóstwo. Można z nich czerpać garściami. I bardzo dobrze.
Tymczasem ja mam inną propozycję. Można by rzec – bardziej osobistą. Otóż, podzielę się z Wami listą pięciu filmów, które wywarły na mnie największe wrażenie w dzieciństwie. Pisząc „wywarły wrażenie” mam na myśli efekt nieprzespanych nocy, czasem spazmatycznych krzyków podczas oglądania, ruminacji określonych scen i generalnie niezłej traumy.
Wiadomo, że teraz, po latach oglądam te filmy z zupełnie innym nastawieniem. Niektóre z nich wywołują teraz raczej śmiech niż strach. Ale niektóre nadal nieźle dają kopa. No, to jedziemy!
Plazma – Blob zabójca, czyli galaretowata trauma
„Plazma” to chyba najmniej znany horror z mojego zestawienia. Choć miłośnicy gatunku na pewno kojarzą galaretowatą istotę, która przybywa na Ziemię z wnętrza meteorytu i rozpoczyna morderczy rajd po Arboville. Horror z gatunku monster movie pojawił się na ekranach kin w 1988 roku i był remakem filmu z 1958 roku. I to całkiem niezłym remakem. Trup ściele się gęsto, a sam Blob jest naprawdę odrażający, przypominając gigantyczne jelita obciągnięte hektolitrami śluzu.
W pamięci zapadła mi szczególnie scena, w której jedna z bohaterek próbuje odetkać zlew w kuchni i w pewnym momencie zostaje zaatakowana przez plazmę wyłaniającą się z rur. Bo nasz Blob uwielbia kanały i poprzez nie przemieszcza się, powiększając niemiłosiernie swą galaretowatą objętość. Efekt był taki, że po seansie trzymałam się z dala od wszelkich ujść w wannie, umywalkach czy kuchennym zlewie. Trauma minęła jednak szybko i dobrze, bo jak tu kąpać się, zwijając się ze strachu na drugim końcu wanny?
Koszmar z ulicy Wiązów – Freddy Krueger wiecznie żywy
Freddy Krueger to postać kultowa. Na pewno nie muszę go Wam przedstawiać. Pamiętam, że mieliśmy w domu kilka części „Koszmaru z ulicy Wiązów” i każda wywarła na mnie duże wrażenie. Freddy to mieszanka wszystkiego, co może dostarczyć dziecku porządnej porcji strachu – wątek szpitala dla obłąkanych, sama postać Freddy’ego zrodzonego z gwałtu na zakonnicy, psychopatycznego mordercy dzieci, spalonego żywcem i wyposażonego w efektowne narzędzie zbrodni w postaci rękawicy z ostrzami zamiast palców.
No, i niezwykła umiejętność Kruegera przenikania do snów bohaterów i mordowania ich właśnie wtedy, kiedy są najbardziej bezbronni. I to jest to, co najbardziej mnie przerażało (obok jego niesamowitej, fantazyjnie przeoranej skóry). Pamiętam, jak kilka dni z rzędu bałam się zasnąć, bo a nóż, dopadnie mnie Freddy. Na szczęście lęk minął.
Choć seria o Freddym (9 części powstałych w latach 1984-2003 oraz reboot oryginału z 2010 r.) jest nierówna, to nadal jej oglądanie może dostarczyć niezłego dreszczyku emocji. Polecam, choć może lepiej nie oglądajcie go przed snem.
Egzorcysta – kultowy horror o opętaniu
Pamiętam, że ten jeden z najsłynniejszych horrorów o opętaniu obejrzałam w wieku około 7 lat na naszym starym odtwarzaczu wideo. Być może zapytacie, kto puszcza 7-letniemu dziecku „Egzorcystę”? Ano nikt. Samo sobie puszcza pod nieobecność rodziców. I to był, oczywiście, błąd.
„Egzorcysta” to jeden z najlepszych horrorów w historii kina grozy, który podejmuje wątek opętania przez szatana. Dwunastoletnia Megan, córka aktorki, pewnego dnia dostaje ataku padaczki, po którym zaczyna unosić się w powietrzu i wykazywać nadnaturalną siłę. Staje się jasnym, że to nie choroba, którą podejrzewali lekarze, gdy dziewczynka przemawia męskim głosem, zaczyna bluźnić i kląć. Wtedy do akcji wkraczają egzorcyści. Co się dzieje dalej, nie sposób opowiedzieć.
Byłam autentycznie przerażona, oglądając sceny opętania. I do tej pory robią one na mnie duże wrażenie. Ten film nagrodzony dwoma Oscarami to pozycja obowiązkowa dla miłośników naprawdę dobrego horroru z wątkami satanistyczno-religijnymi.
Laleczka Chucky – rudowłosy zabójca w ciele zabawki
Kolejny z wielkich klasyków lat 80., który napędził mi stracha za dzieciaka i który doczekał się całej serii filmów oraz serialu. Rudowłosa lalka, w którą wstąpił sadystyczny morderca Charles Lee Ray, to postrach niejednego dziecka. Bo przecież na tym polega myk – morderca wciela się w coś, co kojarzy się z bezpieczeństwem, a okazuje się być śmiertelnym zagrożeniem.
Amerykański horror pojawił się na ekranach w 1988 roku i od tego czasu uznawany jest za jeden z najbardziej kultowych slasherów. Co ciekawe, głosu laleczce Chucky użyczył Brad Dourif, aktor, który wcielił się potem w rolę Grimy Gadziego Języka w trylogii „Władca Pierścieni”. Laleczka Chucky może nie zniszczyła mi dzieciństwa, ale zapadła w pamięć. Warto do niej wrócić w halloweenowy wieczór.
Mgła – zło, które czai się w oparach
To jeden z najsłynniejszych horrorów w historii kina. Chodzi mi o wersję „Mgły” z 1980 roku w reżyserii Johna Carpentera. Zemsta duchów marynarzy, którzy niegdyś zostali zdradzeni i wysłani na śmierć, nie epatuje krwią i makabreską. To film, który stawia głównie na niesamowitą atmosferę grozy, czającej się w oparach mgły.
I właśnie to zapamiętałam z tego horroru – klimat morskiego miasteczka zatopionego w mroku, raczej niespieszną akcję budującą napięcie stopniowo i, oczywiście, mgłę, która urosła do roli pierwszoplanowego bohatera. Gorąco polecam – ten film nie starzeje się ani trochę i pokazuje, że horror może być cudownie plastyczny i wręcz poetycki.