REKLAMA

Nowi "Strażnicy Galaktyki" są świetni. Disney+ powinien robić więcej takich filmów

Strażnicy Galaktyki powrócili, aby robić to, co zawsze wychodziło im najlepiej - bawić i rozczulać. Oczywiście w sposób tyleż niezręczny, co niepoważny. MCU potrzebuje więcej takich filmów jak najnowsza produkcja Disney+.

strażnicy galaktyki disney plus premiera
REKLAMA

Dołącz do Disney+ z tego linku i zacznij oglądać głośne filmy i seriale.

Nowi "Strażnicy Galaktyki" w miniony piątek zagościli na Disney+. Od czasu ich premiery fani MCU analizują wpływ filmu na całe uniwersum, zachodzą w głowę, gdzie na osi czasu można go umieścić i jak zmienia chronologiczną kolejność oglądania dotychczasowych tytułów Marvela. Rzeczywiście może to być niezła zagwozdka, o czym poświadczy już pobieżne spojrzenie na Groota, który jest tu o wiele większy, niż kiedy widzieliśmy go poprzednio ("Thor: Miłość i grom"). Takich smaczków jest tu całkiem sporo. Niech was to jednak nie przeraża.

Nie ma najmniejszego powodu, aby sprowadzać nowych "Strażników Galaktyki" do ciekawostki dla fanów MCU. Znani nam superbohaterowie pojawiają się na ekranie, aby wprowadzić nas w świąteczny nastrój. Oczywiście, w charakterystycznym dla siebie stylu. Zapomnijcie więc o infantylnej otoczce romcomów Hallmarka. Tutaj leją się hektolitry alkoholu, bohaterowie zachowują się jak małe dzieci, a do tego z głośników dobiegają nas piosenki, które natychmiast należy uznać, za klasykę świątecznego rocka. Kiedy tylko - na samym początku - usłyszycie I Don't Know What Christmas Is, będziecie chcieli, aby puszczano go w radiu zamiast Last Christmas.

REKLAMA

Strażnicy Galaktyki w świątecznej otoczce

"Strażnicy Galaktyki: Coraz bliżej święta" bawią się formułą filmów świątecznych. Mamy tu bowiem klasyczny punkt wyjścia, który przybiera nieoczekiwany twist. Star Lord nie przepada za Bożym Narodzeniem, więc Drax i Mantis postanawiają to zmienić. Ruszają na Ziemię, aby porwać dla swojego przyjaciela... Kevina Bacona. I to jest postać, którą chciałbym, aby MCU zaczęło od tej pory eksploatować. Kevin Bacon grający Kevina Bacona to klasa sama w sobie. To on kradnie całe show, kiedy ucieka przed bohaterami, mówi z różnymi akcentami, czy nawet śpiewa.

Strażnicy Galaktyki - MCU - Disney+

Prócz Kevina Bacona na widzów czeka tu całe mnóstwo atrakcji. "Coraz bliżej święta" trwają zaledwie 45 minut, a James Gunn czasu nie marnuje. Już na samym początku wciska gaz do dechy i nie zamierza stopy poluzować. Dlatego Drax i Mantis upijają się do nieprzytomności, kradną świąteczne ozdoby, kłócą się o ich kształt, a nawet zadzierają z oddziałem policji. Nie dajcie się więc zwieść bożonarodzeniowej otoczce - macie do czynienia ze "Strażnikami Galaktyki" na pełnej. Jeśli zdołaliście już stracić zainteresowanie (anty)superbohaterami, ta produkcja je przywróci.

Strażnicy Galaktyki rozpalają apetyt na więcej speciali Marvela

"Coraz bliżej święta" robią to samo, co pierwsi "Strażnicy Galaktyki" - wprowadzają świeży powiew do skostniałej formuły MCU. Poszerzają ofertę Marvela o kolejną konwencję gatunkową, nie bojąc się absurdem łamać utartych motywów. Oczywiście, proponują o wiele bardziej schematyczne spojrzenie na konwencję uniwersum niż niedawny "Wilkołak nocą", ale oba tytuły stanowią dowód, że speciale od Disney+ to najciekawsze, co 4. faza kinowej franczyzy ma nam do zaoferowania.

REKLAMA

Speciale stały się dla twórców MCU polem eksperymentów artystycznych. W tych projektach Kevin Feige pozwala na więcej szaleństwa niż w filmach, czy serialach uniwersum. To właśnie ich największa siła. Dzięki temu na kolejne speciale od Disney+ czekam z wypiekami na twarzy. I oby "Wilkołak nocą" i "Strażnicy Galaktyki: Coraz bliżej święta" nie okazały się wyjątkami potwierdzającymi regułę.

"Strażnicy Galaktyki: Coraz bliżej święta" już na Disney+.



REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA