Dzisiejsza ramówka telewizyjna żywi się kinem wojennym. Wśród powtórek nieśmiertelnych klasyków gatunku znalazło się miejsce na znacznie świeższy tytuł. "Strefa interesów" jeszcze w zeszłym roku triumfowała na Oscarach. Dlaczego to właśnie ją warto obejrzeć?

"Jak rozpętałem drugą wojnę światową", "Tylko dla orłów", "Pianista" - to tylko część filmów wojennych, jakie dzisiaj, 11 listopada, zostaną wyemitowane w telewizji. Są to produkcje już opatrzone. Różne stacje tylko szukają okazji, aby je powtórzyć, bo - nie oszukujmy się - mówimy o klasykach, które zawsze chętnie obejrzymy. "Strefa interesów", choć znacznie nowsza, dobrze do tego towarzystwa pasuje. Swoją premierę miała w 2023 roku, ale już weszła do kanonu gatunku. I nie chodzi tylko o to, że zdobyła dwa Oscary (dla najlepszego filmu międzynarodowego i za najlepszy dźwięk).
Krytycy tak oszaleli na punkcie "Strefy interesów", że zaraz po swojej premierze zaczęła ona trafiać na listy najlepszych filmów XXI wieku. Powszechnie została uznana za bliską arcydziełu i jedną z najważniejszych produkcji o Holokauście ostatnich lat. Bo nie da się koło niej przejść obojętnie. Nie zawiera widowiskowych scen wojennych. Nie epatuje przemocą. Nie pokazuje okrucieństwa. A jednak porusza do głębi.
Strefa interesów - gdzie i kiedy obejrzeć film wojenny?
Stojący za kamerą Jonathan Glazer zdecydował się wywrócić na nice nasze oczekiwania względem kina wojennego. Zabiera nas do sąsiedztwa Auschwitz-Birkenau. Podczas gdy za murem codziennie giną ludzie - my to wiemy, ale reżyser tylko to sugeruje, nigdy nie pokazuje wprost - komendant obozu koncentracyjnego wiedzie spokojne, szczęśliwe życie. Żona rozmawia z koleżankami o zabranych z domów Żydów rzeczach, dzieci bawią się w ogródku, a Rudolf Hoss opracowuje plany eksterminacji, jakby to były projekty w korpo.
Jonathan Glazer nie ocenia, ani nie moralizuje. W żadnym momencie nie próbuje demonizować swoich bohaterów. Zamiast tego cierpliwie przygląda się ich codziennemu życiu. "Strefę interesów" kręcono za pomocą ukrytych kamer, przez co w wywiadach reżyser (i nie tylko on) nazywał film "Big Brotherem w nazistowskim domu". Z tego właśnie dokumentalnego podejścia wynika cały horror prezentowanej nam opowieści.
Innymi słowy: w "Strefie interesów" mamy do czynienia ze zdefiniowaną przez Hannę Arendt banalnością zła. Naziści nie są bezwzględnymi potworami, tylko stają się typowymi przedstawicielami klasy średniej. Jonathan Glazer uniwersalizuje w ten sposób swoją opowieść, nadając jej ponadczasowych kontekstów. Film staje się przez to przerażający w swym spokoju i chłodnym dystansie do przedstawianych wydarzeń, o czym od dawna możemy się przekonać w zaciszu własnego domu.
"Strefę interesów" w każdej chwili możecie na życzenie obejrzeć na dostępnych w naszym kraju platformach VOD (za dodatkową opłatą) i streamingowych (w ramach subskrypcji). Dzisiaj zostanie dodatkowo wyemitowana na kanale Ale kino+.
Więcej o filmach wojennych poczytasz na Spider's Web:
- Dopiero marzec, a do kin już trafił najlepszy film roku
- Film 10/10 wbija użytkowników HBO Max w podłogę. Trudne kino
- "Strefa interesów": gdzie obejrzeć online? Oscarowy film trafił do VOD
- Mocarny film Christophera Nolana na Prime Video. Seans obowiązkowy
- Game over. Wojna dobija użytkowników Prime Video - recenzja







































