Pierwszy zwiastun Toy Story 5 wylądował. Jestem na nie
„Toy Story 5” nadciąga. W sieci wylądował właśnie pierwszy zwiastun filmu, który zapewne okaże się hitem (poprzednie dwie części zarobiły ponad miliard dolarów i zgarnęły po Oscarze) - nie dziwi mnie zatem, że Pixar chce wydoić tę lubianą i popularną serię do cna, bo każde studio zrobiłoby przecież to samo. A jednak z pewnego powodu trudno mi to przełknąć.

Rzecz w tym, że o ile eksplorowanie danego uniwersum prequelami czy innymi spin-offami jest dla dowolnej serii raczej neutralne, o tyle doklejanie do niej kolejnych sequeli potrafi wpłynąć na odbiór całości lub podważyć integralność poprzednich odsłon, które z założenia miały tworzyć spójną, zamkniętą całość. A tak stało się właśnie w przypadku „Toy Story”: genialna 3. część, z jej głęboko poruszającym, emocjonalnie satysfakcjonującym finałem, była wręcz idealnym zakończeniem trylogii, godnym zamknięciem historii każdej z postaci.
Dlatego też w pełni zgadzam się z podejściem Quentina Tarantino. Reżyser uważa „Toy Story” za „doskonałą trylogię” i do dziś odmawia obejrzenia czwartej części. Wie, że to zburzyłoby perfekcję pierwszych trzech filmów. „Jeśli obejrzałeś dwie poprzednie, finał dosłownie rozdziera serce. A potem, trzy lata później czy coś koło tego, powstała czwarta część - i nie mam najmniejszej ochoty jej oglądać. Historia została zakończona tak perfekcyjnie, jak to tylko możliwe, więc nie obchodzi mnie, czy „czwórka” jest dobra - dla mnie to koniec” - tłumaczył.
Toy Story 5: zwiastun filmu. Kiedy premiera?
4. część nie jest złym filmem, ale każda minuta seansu tylko utwierdza w przekonaniu, że jest zupełnie niepotrzebny, „na siłę”, że rujnuje dopieszczoną, zamkniętą już przecież strukturę cyklu. Nie ma już tej emocjonalnej mocy, nie stoi za nim „konieczność” powstania, która stała za „trójką”. Opiera się natomiast na znajomych chwytach i sprawia wrażenie projektu powstałego bardziej z powodów komercyjnych niż artystycznych (okej, zdecydowana większość filmów powstaje przede wszystkim z powodów komercyjnych, ale w tym wypadku - tak twierdzę - dało się to naprawdę mocno odczuć).
No, ale dość narzekań. Przed państwem (moim zdaniem niezbyt ekscytujący) trailer „piątki”.
W nowej odsłonie „przeciwnikiem” ekipy będzie Lilypad, czyli inteligentny tablet, któremu głosu udziela Greta Lee.
Za sterami stanął Andrew Stanton, który ma na koncie trzy filmy Pixara, w tym „Gdzie jest Nemo” i „WALL-E” - oba nagrodzone Oscarem dla najlepszego filmu animowanego. Stanton napisał też scenariusze do ośmiu produkcji wytwórni, m.in. „Toy Story”, „Toy Story 2”, „Dawno temu w trawie”, „WALL-E”, „Potwory i spółka” oraz „Gdzie jest Nemo”. To jednak pierwszy „Toy Story”, który sam wyreżyseruje.
Toy Story 5: premiera 19 czerwca 2026 r.
Czytaj więcej:
- W Milionerach w Polsacie pierwsza wygrana. Oto pytanie za milion
- To będzie najlepszy film wojenny, jaki dziś obejrzysz
- Serial V jak Vendetta powstaje pod szyldem DC. W HBO trwają prace
- Dziewczyna z igłą w VOD. Najbardziej druzgocący polski film ostatnich lat
- Pennywise z 3. odcinka to najgorsze, co spotkało To: Witajcie w Derry. Dlaczego?







































