REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Filmy

"W trójkącie" to film niemal doskonały. 5 powodów, dla których musisz go zobaczyć

"W trójkącie" to film, w którym bogacze rzygają swoim snobizmem i hipokryzją. Chociaż brzmi to jak metafora, wcale nią nie jest. Ruben Ostlund w swojej satyrze na klasizm jest bowiem bezlitosny i nie przebiera w środkach, aby wyśmiać śmietankę towarzyską.

06.01.2023
14:39
w trójkęcie premiera opinie co oglądać
REKLAMA

Po wyśmianiu nadętego świata sztuki w "The Square" Ruben Ostlund na swój satyryczny celownik bierze bogatych. Zabiera ich w rejs luksusowym jachtem. Na nim właśnie obnaża ich najgorsze cechy, każąc usługiwać im spolegliwej załodze, aby ku naszej uciesze doprowadzić do klasowej rewolucji. Już w pierwszej scenie rysuje grube granice między elitami a hołotą. Obserwujemy w niej bowiem casting na modeli, którego uczestnicy mają reklamować Balenciagę poważną miną, jakby mówili, że do ich grona mogą dołączyć tylko osoby zamożne. Potem uśmiechają się niczym w materiałach promocyjnych H&M, bo to marka populistyczna - jej ciuchy są w zasięgu każdego, niezależnie od rozmiaru jego portfela.

REKLAMA

5 powodów, żeby zobaczyć W trójkącie

Nabijanie się z bogatych stało się ostatnio nad wyraz w X muzie popularne. Pod koniec 2022 roku praktycznie w jednym momencie dostaliśmy 2. sezon "Białego Lotosu", "Menu" (można już oglądać na Disney+) i "Glass Onion", czyli "Na noże 2". To wszystko są satyry. Żadna z nich nie jest jednak tak zjadliwa jak "W trójkącie". W końcu Złota Palma w Cannes nie wzięła się znikąd.

Bogacze pukają od spodu dna głupoty

Jeśli po obejrzeniu "Na noże 2" myśleliście, że bogaci głupsi być nie mogą, byliście w błędzie. Co tam nieświadoma społecznie fashionistka, którą opinia publiczna canceluje za każdym razem, gdy otworzy usta. We "W trójkącie" spotkacie uroczą panią, każącą kapitanowi wyczyścić żagle... na jachcie motorowym. Bo ona "widziała, że są brudne". Wedle polityki załogi, pasażerom nie można niczego odmawiać, dlatego z kamienną twarzą trzeba przynajmniej obiecać doprowadzenie żagli do porządku.

W trójkącie - premiera

Z wielkimi pieniędzmi, wiąże się rozpad zdrowego rozsądku - zdaje się mówić Ostlund. Bogacze są tu nie tylko głupi, ale też całkowicie oderwani od rzeczywistości. Dlatego przemysł zbrojeniowy przybiera twarz uroczych staruszków, którzy z uśmiechem dziadków wciskającym wnuczkowi banknot 100 zł tak, "żeby rodzice nie widzieli", opowiadają, jak to sprzedają śmiercionośną broń.

Pokochacie ich nienawidzić

Ostlund robi wszystko, abyśmy w akompaniamencie śmiechu, bogaczy znienawidzili. We "W trójkącie" żerują oni na klasie robotniczej. Jeden z pasażerów jest zdziwiony, kiedy członek załogi zostaje zwolniony. A przecież sam do tego doprowadził, skarżąc się na niego, bo przykuwał wzrok jego partnerki, mając czelność wykonywać swoją pracę bez koszulki. Inny wprost mówi "sprzedaję gówno" i wychwala kapitalizm pod niebiosa, gdyż udało mu się w ten sposób zbić majątek.

Aye, aye kapitanie Harrelsonie

Sprzedawca nawozu (wspomnianego "gówna") jest Rosjaninem. Ostlund stawia świat na głowie, bo jako kapitaliście każe mu się kłócić z amerykańskim komunistą - kapitanem statku. I chociaż każdy aktor lśni na ekranie, to jednak Woody Harrelson w białym mundurze błyszczy najbardziej. Jak on tu jest podprowadzony! My z niecierpliwością czekamy na jego pojawienie się, gdyż na początku możemy go tylko usłyszeć, jak krzyczy coś przez drzwi swojej kajuty. Kiedy już z niej wyjdzie, kradnie całe show. Z ironicznym uśmiechem spogląda w oczy pasażerom, próbując ustać na chyboczącym się jachcie. Potem szaleje na ekranie, jakby jutra miało nie być.

Rzyganie nigdy nie było tak zabawne

Tak, dobrze czytacie. "W trójkącie" warto obejrzeć chociażby dla sceny rzygania. Wielkiego rzygania - chciałoby się uściślić. Przez pół filmu bogacze dławią się własną głupotą, hipokryzją, snobizmem, wyzyskiem, etc., aby w końcu móc to wszystko obficie wyrzygać. Pewna pasażerka znalazła bowiem jeden prosty sposób, aby samej się ośmieszyć. ZOBACZ JAK... oczywiście w kinach.

REKLAMA

Jadowite żądło na koniec

Ostlund zakłada we "W trójkącie" maskę szydercy, trolla, prankstera, czy kogo tam chcecie. On pompuje bańkę snobizmu, aby na naszych oczach ją przebić, doprowadzając do rewolucji klasowej. Możemy się cieszyć, kiedy role się odwrócą - gdy kobieta myjąca kible nagle stanie się królową. Dostajemy wtedy ostateczny dowód na to, że bogacze są bezużyteczni i nie mają umiejętności, które pozwoliłyby im przetrwać bez pieniędzy. Tylko to zakończenie... Ono jest jadem. Pośmialiśmy się, dostaliśmy, co chcieliśmy, a teraz czas na zadumę. Dlatego ten film pozostaje z widzami na długo po seansie.

"W trójkącie" już w kinach.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA