Zastanawialiście się, czemu tak popularny, a w pewnych kręgach wręcz kultowy, serial „W11 – Wydział Śledczy” zniknął z anteny? Poszło oczywiście o kasę, a konkretnie o tantiemy. Miały być wypłacane wszystkim, ale w przelewach „zapomniano” o aktorach. Sebastian Wątroba mówi otwarcie: „to przestępstwo!”.

„W11” to paradokument, który przez 10 lat przyciągał przed ekrany telewizorów tabuny widzów. Szczególnym uwielbieniem fanów cieszył się duet komisarzy Joanna Czechowska – Sebastian Wątroba. Drugi z aktorów na dobre porzucił pracę w prawdziwej policji i stał się gwiazdą telewizji. Oprócz tego występował w serialu „Sprawiedliwi. Wydział kryminalny” i „Komisarz”, a także w filmach takich jak „Dywizjon 303” i „Proceder”. Wkrótce zobaczymy go na ekranie w filmie „Gierek”.
Serial „W11” przestał być nadawany w 2014 roku, ale problemy na planie zaczęły się dużo wcześniej. Od 2006 roku, a serial wystartował zaledwie dla lata wcześniej, aktorzy walczą z TVN-em i Związkiem Artystów Scen Polskich ZASP o niewypłacone tantiemy. Dołączyły to nich też osoby grające w serialu „Detektywi”. Grupa łącznie liczy osiem osób.
Sebastian Wątroba w najnowszym poście na Instagramie wyjaśnił, że tantiemy to „dodatkowe niezbywalne wynagrodzenie dla aktora (oprócz aktorskiej gaży za pracę na planie serialu/filmu), które aktor powinien (na podstawie ustawy) otrzymywać za każdorazową emisję serialu przez daną telewizję”.
W grę wchodzą naprawdę duże pieniądze. W marcu Wątroba powiedział portalowi tvp.info, że „w przypadku ośmiu osób z dwóch seriali chodzi ok. 17 mln zł za 14 lat pracy. Średnio około 5 tys. za odcinek”. Kwota ta cały czas rośnie, ponieważ emitowane są powtórki. Dodał też, że aktorzy z wielu innych paradokumentów TVN jak „Szkoła” czy „Szpital” również od lat domagają się należnych im pieniędzy.
W czerwcu aktor powiedział „Plejadzie”, że „w sposób bezprawny w naszych umowach dokonano zapisu, na podstawie którego rzekomo zrzekamy się prawa do tantiem i do tego, by reprezentowały nas organizacje zbiorowego zarządzania prawami autorskimi lub prawami pokrewnymi”.
Wątroba użył słowa „bezprawny” ponieważ prawo do tantiem jest niezbywalne, więc aktorzy mieli być celowo wprowadzeni w błąd, mieli też dostać ultimatum: albo przestaną domagać się pieniędzy, albo pożegnają się z serialami. Wybrali drugą opcję.
W najnowszym poście Wątroba uderza przede wszystkim w dyrektora ZASP Andrzeja Gajewskiego.
Spór dotyczy bowiem nie tylko TVN-u, ale i związku, z którym telewizja podpisała umowę. Organizacja została powołana przez Ministra Kultury do m.in. dysponowania i rozdzielania tantiem na podstawie listy odcinków i wysokości kwoty przesyłanej przez stację. To właśnie ZASP po odjęciu prowizji powinien wypłać pieniądze twórcom serialu i rzeczywiście tak robił, ale z pominięciem aktorów.
Aktorzy musieli udowodnić w sądzie, że ich seriale są utworem audiowizualnym, a oni sami są... aktorami. Sporządzono trzy opinie w tej sprawie, w których eksperci to jednogłośnie potwierdzili. „Aktorzy wygrali w pierwszej instancji proces przeciwko ZASP oraz TVN – wyrokiem wstępnym z dnia 10 grudnia 2015 r. Sąd Okręgowy w Warszawie uznał za usprawiedliwione w zasadzie roszczenie przeciwko ZASP o zapłatę wynagrodzenia” — donosiło tvp.info.
ZASP odwołał się od decyzji sądu apelacyjnego, a ten uznał, że pieniądze należą się aktorom. Nie rozstrzygnął tylko, czy w formie tantiem, czy odszkodowania. Dlatego spór toczy się dalej. Wątroba dzień po kolejnej rozprawie przed warszawskim Sądem Okręgowym napisał emocjonalny wpis.
Wysłałem w tej sprawie mail do TVN-u. Próbowałem dodzwonić się też do biura dyrektora ZASP, ale nikt nie odbierał. Napisałem więc maila. Jeśli uzyskam odpowiedzi, umieszczę ją poniżej.
* zdjęcie główne: Adam Białek / TVN